Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2012, 13:55   #174
chaoelros
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Mordrin szedł w bój wiedząc że zbliża się koniec. Nawet nie zobaczył czy trafił łańcuchem w cokolwiek. Oczy zalały mu się krwią. Poczuł uderzenie w świeżą ranę. Zaczął obficie krwawić. Padł na kolana i osunął się na drugi, nienaruszony bok. Jak przez mgłę widział powoli biegnącego Knuta z okrzykiem. Choć widział że wojownik mężnie walczy to jednak cała drużyna może polec. Teraz widział to z innej perspektywy. Wcześniej miał studenta i resztę za przypadkowych nieszczęśników, którzy tylko są ciężarem w tej kampanii. Teraz widział że może to on miał ich bronić. Czyżby zawiódł?
Walka trwała. Leżący Mordrin przypomniał sobie swoich bliskich, którzy zginęli w pożarze miasta. Miał ich przed oczyma, cierpiących, pełnych potwornego bólu, rozpaczy. Wtedy go potrzebowali...
Później publiczny proces alchemika, który wytwarzał ładunki wybuchowe dla górników z kopalni. I oni chcieli go uniewinnić. Za takie zniszczenia, wsadzić do więzienia żeby w celi wytwarzał swoje materiały. Śmierć mu się należy, no ale co zrobią górnicy bez niego? Mordrin nie wytrzymał. Stracił rodzinę w tym pożarze, z resztą nie tylko on. Straty obejmowały całe miasto.
Na drugi dzień po procesie znaleziono ciało alchemika w celi więziennej. W każdym kącie pomieszczenia, a na środku siedział okrwawiony Mordrin. Sam wybrał los zabójcy trolli. Wybrał banicję...
Cytat:
- Knut! Na Maxa! Dobij skurwiela bo nam tu tych demonów nasra więcej niż mrówków w mrówkowni! - zawołał Albert samemu cofając się nieco i atakując kultystki.
Zatem może lepiej było wycelować w maga? Teraz to bez znaczenia. Mordrin ocknął się ze wspomnień i ujrzał Alberta walczącego z kultystkami. A taki był nieporadny. Teraz kiedy odnalazł w sobie męstwo, przyjdzie mu zginąć. Przynajmniej zginie jak mężczyzna... Mordrin podniósł lekko głowę aby rozejrzeć się za innymi członkami drużyny lecz znów opadł i pogrążył się we wspomnieniach...

Troll był blisko, Mordrin wiedział już że nie ucieka tylko chowa się w lesie i obserwuje go. Nagle usłyszał wrzask i zobaczył bestie z maczugą, która na niego szarżowała. Mordrin przygotował łańcuch. Kiedy troll przebiegł obok, krasnolud, po uniknięciu starcia w szarży, oplątał jego dłoń. Nie udało mu się oplątać nóg ale było więcej sposobów na zabicie potwora. Wszystkie tylko czekały na odkrycie. Nie mniej jednak łańcuch miał tylko trzy metry i po chwili Mordrin będąc na jednym z końców po leciał kilka metrów dalej ciśnięty przez rozwścieczonego trolla. Krasnolud otrzepał się z ziemi i po chwili wstał uzbrojony w dwuręczny miecz. Bestia znów zaczęła szarżować. Zabójca wpadł na inny pomysł. Odrzucił miecz na bok oraz zdjął szybko plecak i zaczął biec na bestie. Tuż przed kolejnym starciem przeturlał się na bok i chwycił za sunięty po ziemi łańcuch. Kiedy troll zatrzymał się i odwrócił, Mordrin miał już w rękach rozbujany łańcuch i oplątał nim drugą rękę trolla, po czym rzucił się pędem po miecz. Troll biegł za nim. Kiedy krasnal chwycił miecz zrobił unik a w miejscu gdzie przed chwilą stał była już maczuga. Zamiast zadać cios Mordrin odsunął się aby mieć lepsze rozeznanie taktyczne w walce. Troll co chwila mocował się z krępującym łańcuchem. Znów poszedł cios. Tym razem Mordrin wykorzystał zmęczenie przeciwnika. Robił uniki i wycofywał się w las. Teraz wiedział że drzewa przeszkadzały bestii zadawać ciosy maczugą. Tak też troll odrzucił broń, lecz nadal był zdeterminowany zjeść krasnoluda. Mordrin stanął obok grubszego drzewa. Troll rzucił się na niego, a zabójca obrócił się z drugiej strony pnia i zadał cios bestii prosto w brzuch. Troll chciał się odsunąć i wyprostować lecz zahaczył łańcuchem o wystającą, urwaną gałąź. Mordrin chciał zadać znów cios aby mieć pewność lecz zamiast tego oberwał stopą potwora. Krasnolud podniósł się i zobaczył że jego miecz wciąż tkwi w ciele bestii, która wreszcie upadła martwa. Zwycięstwo! Pomyśleć że po tej potyczce Mordrin miał jedynie stłuczony bark. Zabrał broń, ściął głowę trolla jako trofeum i ruszył dalej.


Mordrin znów się ocknął. Rękę trzymał na swojej ranie, z której płynęła obficie krew. Otworzył raz jeszcze powieki i ujrzał kolejnego demona przyzwanego z chaosu. Teraz już miał pewność. Powinien był wtedy skrępować ruchy maga łańcuchem. Ciężko myśli się z rozciętym bokiem. Mordrin ujrzał Knuta. Ten żołnierz chciał być bohaterem, a przecież jak nikt nie przeżyje, to nikt też nie zostanie zapamiętany...
Mordrin przypomniał sobie twarz żony. Tak... ona miała wciętą rękę. I wspaniale wykształcone mięśnie motylkowe. I biceps. To była idealna kobieta dla Mordrina. Nie raz pomagała mu przy kowadle czy piecu. Teraz wiedział że niebawem spotkają się. Wiedział że w zaświatach najpierw oberwie od niej porządnie po łbie za te łajdactwa w karczmach, a potem mu wybaczy. Teraz zapadał się w ciemność, a myśl o słodkim laniu od jego żony koiła wszelki ból...
 

Ostatnio edytowane przez chaoelros : 31-01-2012 o 14:09.
chaoelros jest offline