Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-01-2012, 01:16   #171
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Knut! Na Maxa! Dobij skurwiela bo nam tu tych demonów nasra więcej niż mrówków w mrówkowni! - zawołał Albert samemu cofając się nieco i atakując kultystki.

-Sigmarze prowadź me ręce. Nie pozwól aby hańba rzuciła na mnie swój cień. Prosi Cię pokorny sługa, który swoje życie zmieni, aby chwaliło Cię wszystko co zrodzone pod Twemi skrzydłami. - odmawiając szeptem modlitwę skleconą mimowolnie starał się utorować sobie drogę do Maxa.
Jeśli taka możliwość mu się nadarzy wbiec z niego z impetem. Jak Sigmar da, to uderzyć go młotem, jak nie to choćby powalić na ziemię.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 31-01-2012, 10:16   #172
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
To było tylko marnowanie bełtów. DO takiego wniosku doszedł Detlef, gdy kolejny pocisk wystrzelony z jego kuszy, tym razem celny, odbija się od Maximiliana nie czyniąc mu najmniejszej szkody. Na magii szlachcic się nie znał, jakiż to posiadacz błękitnej krwi mógłby się znać na czymś tak paskudnym... Jednak nawet będąc laikiem w tej dziedzinie nie wątpił, że była to jakaś paskudna, magiczna sztuczka, z pewnością płynąca z jakichś plugawych nauk.

Rzucił okiem w bok, zdziwiony, że tylko on strzela do Arcysiewcy i zobaczył, jak Melissandra stoi bez ruchu, wpatrując się w demona.
- Idź po kapłanki! - zawołał - potrząsnął Melisandrą, by wyrwać ją z tego zauroczenia, czy co tam opętało Tileankę.

Sam chwycił zamienił kuszę na rapier i lewak i bez pardonu zaatakował najbliższą kapłankę.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 31-01-2012 o 11:31.
Kerm jest offline  
Stary 31-01-2012, 11:46   #173
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
~ Na sztylety Khaina! ~ okrzyk bezsilności wyrwał się z duszy Melissandry. Na szczęście rozbrzmiał tylko w jej umyśle. Tego by jeszcze brakowało by przy okazji odkryła karty, które trzymała w dłoniach. Gdyby to jeszcze pomogło jej wyrwać się z tego dziwnego stanu, który ani myślał ustąpić... Jak ona, służka potężnego boga, mogła stać tak bezradnie przed obliczem byle sługusa żałosnego niby bóstwa... Czy tylko na tyle było ją stać? Jakie wywrze wrażenie na swym patronie? Czy za każdym razem gdy stanie oko w oko z bestią chaosu, przemieni się w trzęsący się ze strachu wrak człowieka?
Widok Zebedeusza z uniesionym mieczem szarżującego w kierunku Maximiliana był kroplą, która przepełniła czarę. Sięgając głęboko w siebie wydobyła całe pokłady gniewu i nienawiści jakie gromadziła na chwilę wypełnienia zemsty, która stała się celem jej życia.
Czując jak powoli pokonują strach, który ją zniewolił, uniosła kuszę tak jak zamierzała, po czym wycelowała ją w jedną z kapłanek, które atakowały Knuta.
Bez względu na to czy się jej uda trafić czy nie, następną jej reakcją będzie wycofanie się w kierunku schodów. Uznała bowiem, że wyjątkowo posłucha Detlefa. Nie po to bowiem cierpiała i niemal zginęła w trakcie oswobadzania kapłanek by te głupie gęsi siedziały bezpiecznie czekając aż stanie się kolejny cud i grupa, która wyruszyła by zapobiec nieszczęściu, zwycięży. Skoro tak kochają tą swoją boginię, pora by przelały dla niej trochę krwi.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 31-01-2012, 13:55   #174
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Mordrin szedł w bój wiedząc że zbliża się koniec. Nawet nie zobaczył czy trafił łańcuchem w cokolwiek. Oczy zalały mu się krwią. Poczuł uderzenie w świeżą ranę. Zaczął obficie krwawić. Padł na kolana i osunął się na drugi, nienaruszony bok. Jak przez mgłę widział powoli biegnącego Knuta z okrzykiem. Choć widział że wojownik mężnie walczy to jednak cała drużyna może polec. Teraz widział to z innej perspektywy. Wcześniej miał studenta i resztę za przypadkowych nieszczęśników, którzy tylko są ciężarem w tej kampanii. Teraz widział że może to on miał ich bronić. Czyżby zawiódł?
Walka trwała. Leżący Mordrin przypomniał sobie swoich bliskich, którzy zginęli w pożarze miasta. Miał ich przed oczyma, cierpiących, pełnych potwornego bólu, rozpaczy. Wtedy go potrzebowali...
Później publiczny proces alchemika, który wytwarzał ładunki wybuchowe dla górników z kopalni. I oni chcieli go uniewinnić. Za takie zniszczenia, wsadzić do więzienia żeby w celi wytwarzał swoje materiały. Śmierć mu się należy, no ale co zrobią górnicy bez niego? Mordrin nie wytrzymał. Stracił rodzinę w tym pożarze, z resztą nie tylko on. Straty obejmowały całe miasto.
Na drugi dzień po procesie znaleziono ciało alchemika w celi więziennej. W każdym kącie pomieszczenia, a na środku siedział okrwawiony Mordrin. Sam wybrał los zabójcy trolli. Wybrał banicję...
Cytat:
- Knut! Na Maxa! Dobij skurwiela bo nam tu tych demonów nasra więcej niż mrówków w mrówkowni! - zawołał Albert samemu cofając się nieco i atakując kultystki.
Zatem może lepiej było wycelować w maga? Teraz to bez znaczenia. Mordrin ocknął się ze wspomnień i ujrzał Alberta walczącego z kultystkami. A taki był nieporadny. Teraz kiedy odnalazł w sobie męstwo, przyjdzie mu zginąć. Przynajmniej zginie jak mężczyzna... Mordrin podniósł lekko głowę aby rozejrzeć się za innymi członkami drużyny lecz znów opadł i pogrążył się we wspomnieniach...

Troll był blisko, Mordrin wiedział już że nie ucieka tylko chowa się w lesie i obserwuje go. Nagle usłyszał wrzask i zobaczył bestie z maczugą, która na niego szarżowała. Mordrin przygotował łańcuch. Kiedy troll przebiegł obok, krasnolud, po uniknięciu starcia w szarży, oplątał jego dłoń. Nie udało mu się oplątać nóg ale było więcej sposobów na zabicie potwora. Wszystkie tylko czekały na odkrycie. Nie mniej jednak łańcuch miał tylko trzy metry i po chwili Mordrin będąc na jednym z końców po leciał kilka metrów dalej ciśnięty przez rozwścieczonego trolla. Krasnolud otrzepał się z ziemi i po chwili wstał uzbrojony w dwuręczny miecz. Bestia znów zaczęła szarżować. Zabójca wpadł na inny pomysł. Odrzucił miecz na bok oraz zdjął szybko plecak i zaczął biec na bestie. Tuż przed kolejnym starciem przeturlał się na bok i chwycił za sunięty po ziemi łańcuch. Kiedy troll zatrzymał się i odwrócił, Mordrin miał już w rękach rozbujany łańcuch i oplątał nim drugą rękę trolla, po czym rzucił się pędem po miecz. Troll biegł za nim. Kiedy krasnal chwycił miecz zrobił unik a w miejscu gdzie przed chwilą stał była już maczuga. Zamiast zadać cios Mordrin odsunął się aby mieć lepsze rozeznanie taktyczne w walce. Troll co chwila mocował się z krępującym łańcuchem. Znów poszedł cios. Tym razem Mordrin wykorzystał zmęczenie przeciwnika. Robił uniki i wycofywał się w las. Teraz wiedział że drzewa przeszkadzały bestii zadawać ciosy maczugą. Tak też troll odrzucił broń, lecz nadal był zdeterminowany zjeść krasnoluda. Mordrin stanął obok grubszego drzewa. Troll rzucił się na niego, a zabójca obrócił się z drugiej strony pnia i zadał cios bestii prosto w brzuch. Troll chciał się odsunąć i wyprostować lecz zahaczył łańcuchem o wystającą, urwaną gałąź. Mordrin chciał zadać znów cios aby mieć pewność lecz zamiast tego oberwał stopą potwora. Krasnolud podniósł się i zobaczył że jego miecz wciąż tkwi w ciele bestii, która wreszcie upadła martwa. Zwycięstwo! Pomyśleć że po tej potyczce Mordrin miał jedynie stłuczony bark. Zabrał broń, ściął głowę trolla jako trofeum i ruszył dalej.


Mordrin znów się ocknął. Rękę trzymał na swojej ranie, z której płynęła obficie krew. Otworzył raz jeszcze powieki i ujrzał kolejnego demona przyzwanego z chaosu. Teraz już miał pewność. Powinien był wtedy skrępować ruchy maga łańcuchem. Ciężko myśli się z rozciętym bokiem. Mordrin ujrzał Knuta. Ten żołnierz chciał być bohaterem, a przecież jak nikt nie przeżyje, to nikt też nie zostanie zapamiętany...
Mordrin przypomniał sobie twarz żony. Tak... ona miała wciętą rękę. I wspaniale wykształcone mięśnie motylkowe. I biceps. To była idealna kobieta dla Mordrina. Nie raz pomagała mu przy kowadle czy piecu. Teraz wiedział że niebawem spotkają się. Wiedział że w zaświatach najpierw oberwie od niej porządnie po łbie za te łajdactwa w karczmach, a potem mu wybaczy. Teraz zapadał się w ciemność, a myśl o słodkim laniu od jego żony koiła wszelki ból...
 

Ostatnio edytowane przez chaoelros : 31-01-2012 o 14:09.
chaoelros jest offline  
Stary 01-02-2012, 11:10   #175
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Łagodnie mówiąc wpieprzyli się niemiłosiernie. Gdyby mieli czas, to pewnie by się zastanawiali po jaką cholerę w ogóle przybyli do tego klasztoru. Teraz było na to za późno. Otoczony Knut walczył by nie dołączyć do Mordrina. Reszta w nieco bezpieczniejszej pozycji, jednak zbierali się właśnie z odsieczą.

Albert z Detlefem zorganizowali szybką akcję ratunkową Knutowi. Albert w drodze do Maximillana zamachnął się jeszcze ostatni raz Gromem, tym razem celnie, rozłupując czaszkę jednej z kultystek. Nawet na nie spojrzał na jej zwłoki, gdyż ruszył od razu na maga. Detlef schował kuszę i wyciągając szermierczą broń, by po chwili znaleźć się przy kolejnej. Dziabnął ją w plecy na tyle skutecznie, że tamta zrezygnowała z ataków na Knuta i skupiła się na von Halbachu.

Sam Knut również jak na razie z powodzeniem walczył o przetrwanie. Jego wręcz kocie ruchy i umiejętność parowania uratowały go z wielu ciężkich opresji. Oczywiście kolejne rany pojawiały się na jego ciele, ale wciąż był żyw, co trzeba było uznać za wielki sukces. Jednak jednego z ciosów nie mógł się spodziewać. Stwór z którym walczył, zamiast wykonać uderzenie, rzygnął prosto na niego. Wymiot był obrzydliwy, silny strumień mieszaniny śluzu, robaków i krwi wylądował na Knucie. Szłomnik stracił nieco równowagę, chwilę także nic nie widział. Wykonał jednak silny zamach, lekko na oślep, ale poczuł, że jego berdysz trafił na jakąś przeszkodę. Kolejne flaki wyleciały prosto z siewcy na ziemię.

W międzyczasie Zebedeusz ruszył na von Geschwura. Na górę wbiegły kapłanki, a Melissandra przyjęła taktykę zabezpieczania tyłów, stając przy schodach.

Albert dotarł do Maximilliana pierwszy, mijając atak demona, szarżując trafił w Maga. Cios nie wyrządził takiego efektu jak powinien, gdyż mag był otoczony jakby niewidzialnym pancerzem, który stłumił uderzenie. To samo stało się z ciosem Lienza, który również już dołączył do potyczki, jego zamach był jednak o wiele słabszy, nie wyrządzając kompletnie żadnej krzywdy Arcysiewcy. Wrogowie natomiast mieli chyba jakieś dziwne zajawki z dzieciństwa, gdyż tym razem czarnoksiężnik splunął w kierunku Lynre. Z ust Maximilliana poleciała potężna dawka krwi. Albert zdołał tylko zasłonić ręką twarz, krew zaczęła przeżerać jego ubiór, a następnie skórę niczym kwas. Wżarła się dość głęboko, tak że musiał z bólu odrzucić Groma. Jedna z kapłanek widząc to od razu zaczęła inkantować zaklęcie, mając zamiar ulżyć mu nieco w cierpieniu. Zaklęcie powiodło się, były włóczykij poczuł wielką ulgę.

Kolejna z kapłanek również zaczęła wymawiać słowa zaklęcia, asekurując Detlefa, jednak tej najwyraźniej to nie wyszło. Trzecie próbowała dostać się do Knuta, ale nie była w stanie znaleźć się przy nim. Chwyciła miecz martwej kultystki, jednak posługiwała się nim niezwykle nieporadnie nie wyrządzając nikomu szkody. Ruszyła w kierunku Maximilliana uznając go za największego wroga.

Szłomnik wciąż dzielnie ścierał się z siewcą. To był jego pierwszy pojedynek w życiu z demonem. W ogóle chyba pierwszy raz widział na oczy taką zjawę, ale walczył niezwykle mężnie. Sparował kolejny cios…uniknął przed następnym…po czym wykonał zamach, raniąc lekko w ramię stwora. Choć cios był raczej słaby, tym dziwniejsze to, że wróg nagle rozpłynął się w powietrzu. Zniknął, Knut nie wiedział, czy to jakaś czarcia sztuczka, czy co, no ale wroga nie było. Była za to jeszcze jedna niegodna życia kultystka, która stale go atakowała. Szłomnik był ciężko ranny, ale wciąż o siłach, by walczyć.
 
AJT jest offline  
Stary 01-02-2012, 12:35   #176
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Melissandra nie miała zamiaru mieszać się do walki. Oczywiście o ile nie zaistnieje sytuacja, która by ją do tego zmusiła. Swoją uwagę dzieliła na trzy osoby. Zebedeusza, by w razie potrzeby przyjść mu z pomocą. Detlefa, w końcu jego życie należało do niej. Maximilian znajdował się na końcu tej listy. Wyczekiwała bowiem na moment, w którym jego zaklęcie osłabnie lub całkiem przestanie działać, czyniąc go bezbronnym. Kusze trzymała w pogotowiu, stojąc przy ścianie lub przemieszczając się tak by mieć dobry widok na przebieg starcia i swoje ewentualne cele.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 01-02-2012, 17:36   #177
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ziarnko do ziarnka...
Jeśli wrogów jest wielu, to najlepiej jest eliminować ich pojedynczo. Tu jedna kultystka, tam druga. W końcu zabraknie służek i będzie można się zabrać za głównego przeciwnika, nawet jeśli będzie trzeba po drodze przebić się przez kilka demonów. Gdy wyprawią Maximilliana w objęcia Morra, to i demony się skończą.

Plany mają to do siebie, że nie zawsze się udają.
Uparta lub złośliwa kultystka jakoś nie zamierzała paść trupem, a nawet, sądząc z jej spojrzenia, miała zamiar odpłacić się za zadany jej cios. Na to jednak Detlef nie miał zamiaru pozwolić i kontynuował atak, którego celem była ta sama przeciwniczka, co poprzednio.
 
Kerm jest offline  
Stary 02-02-2012, 00:22   #178
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Ranny i oślepiony. Skąpany we krwi i śluzie. Z piekącym bólem w ranach i rękami zdrewniałymi od wysiłku rąbania berdyszem. Walczył dalej. Być może tak wygląda bohaterstwo. Bohaterstwo bez fanfar i oklasków, bohaterstwo brzmiące jak chrapliwy oddech i okrzyki bólu. Być może czyny po latach opiewane w heroicznych balladach rodzą się tak – z krwi, potu i łez.

Knut nie myślał. Walczył. Walczył, był w walce, był walką. Był rękami, zataczającymi cięcia toporem, był nogami robiącymi długie przekroki, był ciałem wykonującym uniki. Całkowite skupienie na fizycznej konfrontacji wypełniło jego napompowany adrenaliną mózg. Nie wiedział, czy zginie, czy wygra i nie obchodziło go to. Obchodził go kolejny mocny zamach, kolejna szybka zasłona, kolejny pewny krok.

Przed nim stała już tylko jedna kultystka. A potem przerąbie sobie drogę do Maximiliana.

Sigmarze, patrz na swego syna.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 02-02-2012, 14:21   #179
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Albert krzyknął. Ból po kwasie dalej był odczuwalny przez niego nawet po zaklęciu kapłanki. Włóczęga dobył swojej siekierki. Gromiec na razie utrudniał mu jakiekolwiek działania. Gdy Max będzie już sam. Wtedy Lynre złapie Gromca aby ponownie uderzyć nim w kultystę.

~Cholera! Pentagram! Jego zniszczenie przecież może odesłać demony! Tak mówił ten szalony człowiek w jednym z miast... - Albert przypomniał sobie jak jeden z tych "proroków" bredził coś o magii. A może to prawda? Pytanie, czy można zaufać słowom kogoś kto parę dni po tych słowach trafił do jednego z przybytków Shaylii, z których podobno się już nie wychodzi? Trudno. Najwyżej dalszą część jego historii będą znały już tylko demony Nurgla.

Włóczęga podbiegł do tego mniejszego demona. Spojrzał mu w oczy, albo to coś co miało być oczyma. Przełknął ślinę. Po policzku pociekły mu łzy strachu. Stał oko w oko z jakimś zdeformowanym pomiotem chaosu. Sigmar kiedyś mu to wynagrodzi. Przygotował się do obrony. To było dla niego najważniejsze. Zaczął nogą rozcierać wyrysowany na podłodze symbol.
-Niech to będzie prawda, niech one znikną... - szeptał do siebie gorączkowo starając się także unikać ciosów demona.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 03-02-2012, 09:33   #180
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Albert wycofał się, by zniszczyć pentagram. Uznał, że to pomoże odesłać demony. - No kurwa! Znikaj teraz czarcie wstrętny– krzyknął przecierając znak na ziemi. Jednak demon jak wlepiał w niego ślepia, tak wlepiał je i dalej. Więc co? Taktyczny obrót i zmiana przeciwnika. Albert zaszarżował na kultystkę ścierającą się z Knutem.

Zebedeusz pozostał sam przy Maximillianie i jego demonie, w sumie to też z jedną z kapłanek, która dobyła miecza, ale tą ciężko uznać za siłę bojową. Przymierzył się do kolejnego ciosu, przy okazji puszczając szerzej niezrozumiały słowotok. Jednak w momencie odleciał jakby oberwał czymś, ale o dziwo żadnego ciosu nie było. Padł na ziemię wijąc się w konwulsjach i krzycząc. Nikt nie mógł pojąć co się stało, co spowodowało całą tą sytuację. Mógł wiedzieć o tym mag i pewnie sam uczony.

Chwilę po tym, jak udało mu się ocknąć i powstać, zaatakował go demon, uderzył go jedną ze swych macek. Atak był niezbyt silny, jednak Zebedeusz z pewnością odczuł ten cios. Po nim nadleciał magiczny pocisk wyczarowany przez von Gechwura. Archibald był już nieco otumaniony i osłabiony po atakach. Nie był w stanie zareagować na kolejny. Magiczny pocisk z ogromnym impetem uderzył Lienza w bark. Bark wątłego chłopaka został zmiażdżony, a mięsnie znajdujące się tam rozerwane. Kończyna zaczęła zwisać bezwładnie, a trzymany w niej miecz opadł. Na nieszczęście była to prawa kończyna, częściej używana przez studenta. Teraz przyjdzie mu powoli przestawiać się na lewą, gdyż wątpliwe, by ta ‘lepsza’ wróciła do pełnej sprawności. Kapłanka starała mu się pomóc, ale nici z tego, nawet magia teraz nie pomoże.

Zebedeusz wpadł w jakiś dziwny szał, lekko mu musiało odbić po ostatnich chwilach. Mamrotał coś niezrozumiale i rzucił się jak opętany na Maximilliana. Wywrócili się obaj , lecz tylko jeden wstał…Zebedeusz. Von Geschwur leżał nieprzytomny, widocznie uderzył głową o podłoże. Widząc to kapłanka niezwykle szybko zareagowała. Jako służka Shallyi nie mogła zabijać, ale to był plugawy sługa Nurgla i to nie byle jaki. Cudem minęła mackę demona, wykonała zamach i wbiła swój krótki miecz prosto w serce nieprzytomnego maga.

Niestety po śmierci Arcysiewcy demon nie zniknął. Okazuje się, że większość historii, jakie Albert usłyszał w czasie swych wojaży okazywała się po prostu wzbogaconymi opowiadaniami. Zmazanie pentagramu nie pomogło, nie pomogło nawet zabicie maga. Pomóc mogło pewnie jedno, ukrócenie stwora o łeb.

Stwór Chaosu nie zniknął, ale kultystki widząc śmierć ich Pana, wpadły w popłoch i zaczęły uciekać. Albert zdecydowanie lepiej machał swoim toporkiem niż Gromem. Tutaj pierwszy zamach i kolejna z kultystek, do której podbiegł po zmazaniu pentagramu, została zraniona solidnie w brzuch. Dzieła dokończył Knut swym berdyszem, po jego ciosie opadła bezwładnie na ziemie, a jej głowa poturlała się metr dalej. Ostatnia próbowała minąć Detlefa i uciec z walki, udał jej się zwód von Halbacha. Jednak drogę jej ucieczki zagrodziła Melissandra. Spokojnie przymierzyła, a bełt wystrzelony z jej kuszy zakotwiczył prosto między oczami uciekinierki.

Do pokonania został już jedynie demon. Ten jeszcze zdołał trafić Zebedeusza, ten jednak jakby bólu nie poczuł, był w szoku, nie wiedział co robić, jego ręka wisiała bezwładnie i nie był w stanie za cholerę ją poruszyć. Chwile później nadbiegł Detlef, celne, potężne pchnięcie w ramię, aż jego rapier utknął w stworze. Po nim zaszarżował jeszcze Knut, odrąbując stworowi drugą kończynę. A z pomiędzy nich, nagle nadleciał bełt wystrzelony przez szlachciankę. Widocznie nie obawiała się w ogóle, że trafi, któregoś ze swoich kompanów. Może nawet w nich celowała. Ale koniec końców bełt utkwił w mózgu demona, który po momencie zakończył swój żywot. Ostatni przeciwnik padł.
 
AJT jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172