Jack o cholera jasna...-wówię sam do siebie...
Podchodzę do rozciagniętej skóry... Nie wiem co mogło to zrobić...chyba żaden wampir nie byłby w stanie zrobić takiej jatki.-"żaden znany mi wampir"- dodaję w myslach.
Otulam sie jeszcze szczelniej płaszczem jakby przed zimnym wiatrem... próbuję ucieć od tej atmosfery...od atmosfery śmierci. Spogładam wyczekująco na towarzyszy. Przez chwile badam także dziwne rysunki nim sie rozmyja w deszczu...może je rozpoznaję? |