Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2012, 19:48   #24
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Ruszyli. Szybko. Każda jedna osoba znajdująca się w kościele skupiła uwagę wyłącznie na sobie. Nie liczyło się życie reszty. Jeśli ktoś miał przeżyć to dlaczego on, a nie ja?

Mężczyzna otworzył klapę, która z hukiem uderzyła o posadzkę wzbijając w powietrze tumany kurzu, widoczne w blasku świec. Wskoczył natychmiast do środka nie zastanawiając się co może znaleźć wewnątrz w ciemnościach, a nawet jak nisko znajduje się kolejne podłoże. Drabinka prowadząca na dół była bowiem ułamana.

Strzał. Buccola poczuł jakby kula świsnęła mu dosłownie koło twarzy. Instynktownie padł na glebę, a za nim kolejne osoby. Spomiędzy ławek wyczołgał się Paweł, który przeturlał się obok skupiska ludzi i wskoczył do środka, za nim zaś podążyła Daina, Michał i rodzina Wietnamczyków.

Rozpłakana Włoszka biegnąc do klapy potknęła się na truchle starca w zakrwawionej koszuli. Gruby mężczyzna już zamykał klapę, czekając jedynie na dziewczynę. Gdy ta jednak wstawszy skierowała się ku krypcie jeden z biegnących Niemców przycisnął ją do ziemi, dając sobie i koleżkom czas do wskoczenia do podziemi. Kobieta padła na posadzkę, a gdy uniosła głowę ostatni głuchy huk wypełnił świątynię, a jej ciało padło bezwładnie pomiędzy ławki.

***



Wewnątrz krypty panowała zaduch i wilgoć, cuchnęło grzybem. Ktoś rozświetlił pomieszczenie latarką z telefonu, ludziom ukazał się dość paskudny widok. Znajdowali się w ciasnej klitce o powierzchni koło 8-9 metrów kwadratowych, wyjście z krypty mieściło się na wysokości głowy rosłego mężczyzny. Na ścianach zauważyli zniszczone już malowidła przedstawiające Jezusa Chrystusa oraz Apostołów. Były one w wielu miejscach już niewyraźne, a ich obecność jedynie dodawała mroku całej sytuacji.

Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Ludzie siedli na brudnej ziemi opierając się plecami o zimne ściany. Krypta spowita była mrokiem, dlatego nie można było mieć pewności kto co robi. Z resztą niewiele to kogo w tym momencie obchodziło. Grubas wytarł z policzka łzy, począł wypowiadać po cichu słowa modlitw dziękując Bogu za ratunek, rodzina Wietnamczyków siadła w kącie przytulona do siebie i chyba najbardziej przerażona spośród zebranych.

- Boże... - szepnął Grubas ściskając w dłoni łańcuszek ze złotym krzyżykiem i wycierając ze skroni strużki potu - Co wyście kurwa zrobili? ... - spojrzał pełnym wyrzutu wzrokiem na trójkę Niemców. Mimo iż z początku sprawiali wrażenie hardych i twardych teraz leżeli skuleni trzęsąc się jak dzieci pozostawione na pastwę losu wśród złaknionych krwi wilków.

- To...to...to... nie nasza wina.... - wybełkotał jeden z nich chowając twarz w dłoniach.

- Jak nie Wasza?! Do cholery jasnej! - mężczyzna wstał z miejsca wrzeszcząc na cały głos - Zabiliście tą dziewczynę!

- Ale... my...

- Cisza! - krzyknął najstarszy z wietnamskiej rodziny.

- Zamknij mordę żółta świnio!
- drugi z Niemców zerwał się z miejsca.

- Odwal się!

- To wasza wina!

- Niby czemu?!

- Było przepuścić kobietę!

- Nie będziesz mi mówił co powinienem robić Żółtku!


- Dość! - awanturę przerwał przystojny blondyn, ten sam który zagadał do Dainy przed strzelaniną. Przeleciał wiązką światła po zgromadzonych w krypcie ludziach odrywając wszystkich od przemyśleń czy kłótni i skupiając na sobie - Przestańmy się kłócić! Póki co do niczego to nie doprowadzi. Nie wiemy co tu się dzieje - mężczyzna zrobił krótką przerwę na wdech, najwyraźniej jemu również zebranie sensowych myśli nie przychodziło łatwo - Nie wiemy co tu się dzieje, ale skoro los ustawił nas w ten sposób to chociaż spróbujmy razem się stąd wyciągnąć. Na pewno w grupie mamy większe szanse na ratunek niż pojedynczo. To jak, w ogóle ktoś ma jakieś przypuszczenia co chodzi? Jakieś pomysły?

Ludzie tak jakby ucichli, być może w jakiś sposób przekaz wypowiedzi do nich dotarł. Wietnamczycy jeszcze bardziej się do siebie zbliżyli, Niemcy poczęli gadać coś między sobą szeptem.



***

Lucas padł na chłodną posadzkę. Spróbował rozciągnąć się maksymalnie płasko na posadzce licząc że w ten sposób oszuka ostrzeliwujących świątynię ludzi. Ból w nodze był paraliżujący, mężczyzna czuł jakby ktoś wbijał mu w kość gwoździe. Na chwilę jednak zapomniał o bólu, gdy wystrzał z karabinu podziurawił znajdującą się najbliżej ławkę. Na głowę spadły mu kawałki witrażu,w głuchej ciszy słyszał jak kawałki szkła rozbijają się o posadzkę. Z dala widział jak grupka ludzi schodzi gdzieś do podziemi, po chwili poczuł jak ból przemija, a on odzyskuje siły. Niestety, w tym momencie klapa do podziemnej krypty została zamknięta, tak samo jak drzwi do korytarza prowadzącego do klasztoru. Lucas pozostał sam w głównej części świątyni. Ogień ustał. Kościół wypełniła głucha cisza i zapach masowego mordu.
 

Ostatnio edytowane przez Kirholm : 31-01-2012 o 20:01.
Kirholm jest offline