Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2012, 21:41   #25
Shavitrah
 
Shavitrah's Avatar
 
Reputacja: 1 Shavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwuShavitrah jest godny podziwu
Odetchnęła z wyraźną ulgą, gdy udało jej się dotrzeć do klapy i wskoczyć do środka. Kątem oka dostrzegła jeszcze potykającą się kobietę, jednak nie przykuła ona jej uwagi na zbyt długo. Daleko posunięty egoizm? Nie, chyba raczej instynktowna chęć przetrwania. Podobnie jak inni, nie zastanawiała się zbytnio nad tym, co mogą znaleźć w podziemiach; teraz liczyło się tylko to, by znaleźć się możliwie jak najdalej od centrum kościoła, od kolejnych pocisków przecinających powietrze... I od ciała Adriany.

Ciemność. To było do przewidzenia, jednak fakt ten w żaden sposób nie pomógł Dainie zwyciężyć lęku. Wzięła kilka głębszych wdechów, chcąc uspokoić się w choć niewielkim stopniu; w międzyczasie kaszlnęła, gdy wypełniający pomieszczenie kurz wdarł się do jej dróg oddechowych. Wyciągnęła jedną dłoń przed siebie i oparła się o dopiero co przez siebie wymacaną ścianę, drugą zaś kurczowo ściskała pasek przewieszonej przez ramię torebki. Nawet, jeśli nie sądziła, by cokolwiek znajdującego się w niej mogło być obecnie przydatne. Oprócz zapalniczki. Nie wiedziała, czy ktokolwiek z obecnych tutaj osób dysponuje czymś w stylu latarki i już miała zacząć jej szukać, gdy ktoś w końcu rozświetlił mrok światłem jakiegoś telefonu. Odsunęła się nieco od grupy, zachowawczo oddalając się tym samym od klapy.


Pośpiesznie rozejrzała się dookoła, przez dłuższy czas skupiając wzrok na pokrywających ściany wizerunkach. Wydały się jej w pewien sposób niepokojące, choć przedstawiały postacie, których widok teoretycznie powinien napełnić ją nadzieją. A te ich oczy... Puste, krzywe i zdające się błądzić. Zupełnie, jak oni teraz. Może i byli bezpieczniejsi, jednak pozostawali nieświadomi sytuacji na zewnątrz.

Nawet na chwilę nie zabrała głosu w kłótni rozgrywającej się pomiędzy mężczyzną z krzyżykiem, a Niemcami. Atmosfera była dość napięta i nie widziała potrzeby podsycania jej kolejnymi krzykami czy obelgami kierowanymi w stronę winowajców – nawet, jeśli im się należało. Gdy do dyskusji włączył się jeden z Wietnamczyków, przez moment miała nadzieję, że uda mu się ją zakończyć... Ale nie, ludzie nie dadzą się tak łatwo uciszyć. Nieco zrezygnowana odsunęła się jeszcze kilka kroków w bok, jednocześnie usiłując wyjąć z torby zapalniczkę i przełożyć ją do łatwo dostępnej kieszeni spodni. Miała przeczucie, że będzie sobie za to wdzięczna, gdyby bateria telefonu się wyczerpała. Lepsze to, niż nic.

Drgnęła, gdy usłyszała znajomy głos dobiegający z drugiego kąta pomieszczenia. Potrzebowała chwili, by przyporządkować go do niedawno spotkanego mężczyzny. Tak, to on.

- Nie jestem lepiej doinformowana od was, ale... - zaczęła po chwili Daina, czekając, czy nikt nie będzie miał ochoty odezwać się pierwszy.
- Myślę, że z miejsca możemy odrzucić pomysł rutynowej akcji policji. Niektóre osoby do niej należące same sprawiały wrażenie zaskoczonych całą tą sprawą, więc... - urwała, jakby nie do końca będąc pewną własnych słów.
 
Shavitrah jest offline