Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2012, 20:18   #6
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Rosalinda wysłuchała słów szypra, a potem przeniosła spojrzenie na niezbyt odległy brzeg.

„ Dobije, albo i nie… mam nadzieję, ze mu się uda” – pomyślała – „Spódnica zniszczy mi się całkowicie, jak będę musiała płynąc do brzegu wpław”.

Kobieta wyglądała zadziwiająco dobrze, jak na dwa miesiące morskiej wędrówki. Nie miewała mdłości, królewska pieczęć (a szczególnie idące za nimi środki) pozwoliły jej przeżyć podróż w miarę spokojnie. Jedzenie było proste, ale nie popsute, miewała dostęp do wody do mycia, czasem nawet ciepłej. Nie tylko podróżna spódnica – szyta na miarę, z najwyższej jakości wełny, uszlachetniona jedwabiem – ale jej całe ubranie opinające smukłą w jednych, a przyjemnie zaokrągloną w innych miejscach sylwetkę - było czyste i niespecjalnie pomięte. Obcisła, jedwabna koszula eksponująca biust (nie dzięki przypadkowi, ani rozchełstaniu, tylko sprytnym zaszewkom), skórzana kamizelka z dowiązanymi rękawami, wysokie buty. Ciemne włosy, lśniące, dokładnie wyszczotkowane, były przemyślnie upięte. Wyglądała znakomicie; i to nie tylko na tle innych, obecnych tu dam - oraz miała tego pełną świadomość.

Bezpośredni zastępca szypra, przechodzących obok, spojrzał na nią przelotnie, a potem wbił wzrok w deski pokładu i przyspieszył, starając się jak najszybciej usunąć się z jej otoczenia. Długie, brzydkie rozcięcie goiło mu się na policzku. Rosalinda odprowadziła go wzrokiem, wyraźnie zadowolona, przez sekundę coś okrutnego zalśniło w jej oczach, ale nikt nie zwracał na kobietę uwagi –wszyscy wpatrzeni byli w zielony brzeg.

Odwróciła się i nieśpiesznie wróciła do swojej kajuty. Kajuta była większa i wygodniejsza, według tutejszych standardów (co oznaczało, że dawało się usiąść z wyciągniętymi nogami). Naciągnęła na lewa dłoń solidna, skórzaną rękawicę.

- Chodź, mój słodki – powiedziała – zasługujesz na nieco ruchu.




Wróciła na pokład, ptak siedzący na jej dłoni wyczuł ląd, krzyknął przeciągle i zatrzepotał skrzydłami.

- Pilnuj się – powiedziała – to podobno dziki kraj.

Uniosła dłoń gwałtownie w górę, sokół poderwał się pomknął w stronę lądu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 02-02-2012 o 18:55.
kanna jest offline