Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2012, 20:20   #26
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Słodka cisza. Jeszcze minutę temu chaos przewalał się po całej świątyni. Krzyki, płacz, dźwięki wystrzałów. Akcja niczym z amerykańskiego filmu wojennego. Tylko, że oni nie byli żołnierzami. Nie byli uzbrojeni, a jednak ginęli, jakby stanowili jakiekolwiek zagrożenie.
Teraz jednak głucha, ponura cisza. Lucas mógł usłyszeć swój niespokojny oddech. Ból w nodze minął, ale dokąd miałby teraz uciekać. Wszystkie drogi ucieczki zamknięto bezpowrotnie. Leżał tam, na zimnej posadzce. Mógł wyczuć zapach krwi. Kilka ciał leżało tuż obok niego. Jedna kobieta zdawała się jeszcze dyszeć. Zatopiła wzrok w archeologu. Błagalny wzrok. Jakby prosiła go, by jej pomógł. Nie wiedział jednak jak ma to zrobić. Kobieta spróbowała coś powiedzieć, jednak z jej ust pociekła strużka krwi. Równocześnie łzy zmieszały się z czerwoną cieczą. Pan Davis poczuł, że musi coś zrobić, aby jej ulżyć. Strzały ustały, zresztą jeśli nawet mierzyli w poszukiwaniu ocalałych, nie przejmował się tym teraz. Powoli podczołgał się ku brunetce. Objął jej zimną dłoń. Uśmiechnęła się do niego w podzięce. Po chwili dostała drgawek. Życie jakie się w niej tliło do ostatniej sekundy, właśnie gasło.
- Panie, świeć nad jej duszą. – rzekł w poczuciu, że musi to powiedzieć. Zaraz też kobieta oddała ostatnie tchnienie. Zamknął powieki nieznajomej. Lucas jednak nie uronił ani jednej łzy. Być może spowodowane to było szokiem, a może strachem.
Po kilku minutach postanowił działać. - Nie mogę jeszcze umrzeć…
Przykucnął i przekradł się pod ścianę, uważając, aby nie wychylić się za okno. Po drodze wymacał swój plecak, niestety latarka nie była już zdatna do użytku. Być może klapa i drzwi były już zamknięte, co nie oznaczało, że nie może tu być innych wyjść. - A może po prostu się gdzieś schowam?
Wydawało się to dobrym pomysłem. Czujnym okiem jeszcze raz zmierzył świątynię. Nie było tu zbyt wiele kryjówek… ale…
Najzwinniej jak tylko potrafił przekradł się do pobliskiego konfesjonału. Wszedł do niego i usiadł na miejscu gdzie zwykle zasiadał kapłan. Poczuł się tu trochę bezpieczniej. Po chwili w jego dłoni pojawił się termos. Po ciemku, trzęsącą dłonią, przy okazji wylewając trochę na siebie, napełnił kubek tak drogim mu wywarem. Tęgi łyk przywrócił mu trzeźwość myślenia. Uświadomił sobie, że nie ma innej drogi ucieczki. Jeśli spróbuje dobiec do klapy lub drzwi, po drodze dorwą go snajperzy.
- W takim razie najlepszym rozwiązaniem jest pozostanie tutaj, w ciemnej kryjówce.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline