Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2012, 12:54   #97
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Mela obudziła się zesztywniała i zziębnięta. Oraz głodna. Bardzo, bardzo głodna. Brzuszek miała zupełnie przyklejony do plecków. Słońce zalewające łąkę szybko ją rozgrzało, ale na głodność nic nie mogło poradzić.
Popatrzyła na “śniadanie” zaoferowane przez Duskiera. Wodę zebraną w koszyku zrobionym z liści oraz kilka dorodnych glizd ułożonych na dużym liściu łopianu.
Wyciągnęła rączkę i dotknęła jednej glizdy.

- Jaka śliczna - powiedziała. Lubiła robale. Oglądać. Nawet jak by była bardzo głodna - jak teraz - to by robali nie jadła. Choć pan w Szkole przetrwania jadł.

Popatrzyła na wodę, wypiła powoli malutki łyczek, drugi i trzeci, i piąty a resztę oddała Puśkowi. Była przecież samcemalfa i musiała dbać o stado.
Spojrzała w stronę, skąd Duskier mówił. Wcale jej się nie podobał, bo przecież nie puścił jej do mamusi. Ale schował ją przed Ciemnością. A Ciemność była naprawdę niedobra, co do tego Mela nie miała wątpliwości.

- Dziękuję – powiedziała do miejsca, skąd mówił Duskier.

( Mamusia zawsze uczyła ją, że trzeba używać magicznych słów “proszę, dziękuję, przepraszam” . Przypomniała sobie wierszyk mamusi:
„Na dalszą życia drogę, weź czarodziejskie słowa
Proszę, Dziękuję, Przepraszam,
I w sercu je zachowaj.
Dzień dobry, Do widzenia niech obce ci nie będzie
Dzieciństwa słodkie dni pamiętać będziesz wszędzie”
I zrobiło się jej strasznie smutno, że jej nie znalazła, ale zaraz pomyślała, że mamusia by była niezadowolona, jakby się dowiedziała – a mamusie zawsze wiedzą takie rzeczy – że Mela była niegrzeczna. )

- Dzień dobry, jestem Mela. Już teraz jest dzień, prawda? Pojdę szukać mamusi. Dziękuję za wodę. I że mogłam tu się schować. Pusiek też dziękuje. A może wiesz, gdzie jest moja mamusia?
- Przykro mi - rzekł Duskier - Niestety nie wiem, gdzie jest twoja mamusia. Ale jak chcesz mogę pomóc ci szukać.
- Wiesz, gdzie można ją znaleźć? - ucieszyła się Melka - To chodźmy! Ale … - coś ją zastanowiło, skupiła się szukając słowa - to ta...mineta? W norce robiłeś minetyzm ścianowy? Bo cię nie widzę. A na łące robisz minetyzm łąkowy, tak?
- Co to jest minetyzm? - zdziwił się niewidzialny towarzysz Meli.
- No... - Mela zastanowiła się, znała dużo słów, ale nie zawsze potrafiła je wytłumaczyć - no, to takie coś, że jest zwierzątko, i ono wygląda jak świat, żeby go drapieżnik nie zobaczył. Patyczak wygląda jak gałązka. Kameleon ma kolor liścia. Ty jesteś, bo można cię dotknąć, ale cie nie widać. To jest minetyzm. Potrafisz zrobić tak, żebym cię mogła zobaczyć?
- To ja chyba jestem ten minetyzm - zamyślił się Duskier - Wolę jednak, żebyś mówiła do mnie po imieniu, ten minetyzm nieładnie brzmi. Kiedyś jednak byłem widzialny. Jak zobaczyłem pierwszy raz ciemność, to się przestraszyłem i się schowałem, a dla bezpieczeństwa stałem się niewidzialny. Zawsze to potrafiłem. Ciemność coś jednak mi zrobiła i już nie umiem się stać widzialny - powiedział ze smutkiem.
- O. - Mela też się zasmuciła - a jakby pomalować cię farbą?
- A skąd wziąć farbę? A poza tym nie wiem, czy jakbym chciałby być taki pomalowany. Już chyba wolę być niewidzialny. Tak jest bezpieczniej.
- Ja też bym tak umiała? Zminetyzować się i Puśka?
- Nie wiem. Musisz spróbować. Trzeba zamknąć oczy, wstrzymać oddech i policzyć do trzech. I już jesteś minetyzm... to znaczy niewidzialna.
- To sie nie uda... - Melka pokręciła główką - Pusiek nie umie wstrzymać oddechu.
- To w takim razie on nie jest tym minetyzmem i nigdy nie będzie niewidzialny dopóki się nie nauczy wstrzymywać oddechu. - wyjaśnił fachowo Duskier.
- No trudno... może go kiedyś nauczę. Bo on jest bardzo mądry. Ale teraz musimy iść do mamusi.
- On nie wygląda na mądrego - stwierdził Duskier - Nawet mówić nie umie. A co do twojej mamy to nie wiem, gdzie ona jest. Mogę ci tylko pomóc jej szukać. A żeby coś znaleźć to trzeba sobie przypomnieć, gdzie to coś ostatnio wiedzieliśmy. Gdzie widziałaś ostatnio swoją mamę?

Duskier też nie wyglądał na zbyt mądrego, skoro myslał, że żeby być mądrym trzeba mówić. Duskier wogóle nie wyglądał.... No, ale Mela wiedziała, że to nieładnie tak o kimś mówić.

- Widziałam ją w kuchni - powiedziała zamiast tego - robiła kolację. Makaron i ser, i polewka. Truskawkowa.
- To musimy iść do tej twojej kuchni. - stwierdził kategorycznie Duskier - Prowadź zatem.
- Swietny pomysł - ucieszyła się Mela - Pusiek, idź do kuchni!
Pusiek zamerdał wesoło ogonem, popatrzył to na Melę, to na niewidzialnego ktosia i... nie ruszył się nawet z miejsca. Mela zrozumiała, że Pusiek nie wie, jak się idzie do jej domu. Ale z drugiej strony zauważyła, że pies jest radosny, wyprostowany, nie kuli uszu i nie ciągnie brzuchem po ziemi. Nie bała się Duskiera, tak jak bał się Ciemności.

- A nie mówiłem, że on nie jest mądry. On nam nie pomoże. A ty nie wiesz, gdzie jest twoja kuchnia. Skoro jest twoja to powinnaś wiedzieć, gdzie ona jest. Ja ma swoją dziuplę i wiem, gdzie ona jest.

Mela trochę się obruszyła. A nawet bardzo. Tak bardzo, że zapomniała się rozpłakać z głodu i tęsknienia.
- To nieładnie mówić, że ktoś jest głupi, wiesz? Ja się nie wyśmiewam z ciebie, że nie potrafisz się zrobić widzialny. A to proste, wystarczy sie wytarzać w błocie. Pusiek też na pewno potrafi mówić, tylko jeszcze o tym nie wie. Poza tym - zwierzęta mówią, tylko inaczej, nie słowami. A ty nawet tego nie wiesz.
- Idę sobie, sama będę szukała mamusi. Ja nie jestem głupia, jakbym wiedziała, jak sie dostać do piwnicy mojego domu, to bym nie musiała tu być.
- Idziemy , Pusiek - powiedziała i chciała pójść , ale sobie przypomniała, że jest grzeczną dziewczynka, więc się odwróciła
- Do widzenia Duskier, dziękuję za pomoc.
I poszła.
- Nie obrażaj się - powiedział ze smutkiem Duskier - Ja nie powiedziałem, że on jest głupi tylko nie jest mądry. Nie chciałem go obrazić. Taka mała dziewczynka nie może chodzić sama. Pomogę ci szukać, bo tutaj kręci się wiele sług ciemności. Oni często łapią dzieci dla królowej.

Mela zatrzymała się. Po pierwsze - nie był obrażalska, a po drugie - przypomniała sobie swój sen. A po trzecie – i tak nie wiedziała, gdzie ma iść.
- Po co łapią? - zapytała
- Nie wiem, ale słyszałem że królowa potrzebuje dzieci, by ciemność zawładnęła światem.
- Widziałam Przemka... niedobrzy panowie go złapali i zabrali. Spał, ale był przywiązany do kuli. Wiesz, gdzie to jest? On jest niezadojrzały emocjonalnie, trzeba mu pomóc. I innym dzieciom.
- Chyba wszystkie dzieci trzymane są w pałacu. Jednak tam jest bardzo niebezpiecznie i raczej nam się go nie uda uratować. Musimy poszukać kogoś silnego i mocnarnego.... hmmm.... - Duskier się zamyślił. - Możemy iść po Hansa. To taki skalny gigant. Tylko on mieszka daleko stąd.
Mela nie za bardzo ufała skalnym gigantom.
- Spotkaliśmy małego smoka. A jego rodzice?
- Smoki są złe i niebezpieczne. Lepiej ich unikać.
- Emiliusz jest przyjacielski. - powiedziała Mela, patrząc podejrzliwie na Duskiera. Chyba chciał ją oszukać... a oszukiwanie jest nieładne.
- Ja żadnego smoka nie znam, ale widziałem je z daleka jak ryczą i pożerają małe zwierzęta. To było okropne... brrr...
Mela zastanowiła się, starając się sobie przypomnieć inne osoby, o których wiedziała, że są przyjacielskie.
- A Welma?
- Welma jest dobra. Kiedyś wyjęła kolec ze stopy Duskiera, ale ona nie jest zbyt silna i raczej nie pomoże nam uratować twego kolegi.
- Ale na pewno ma jedzenie. Jestem głodna. Ty masz chrupki? albo kanapki?
- C-h-r-u-p-k-i? K-a-n-a-p-k-i? - wymówił dokładnie Duskier - A co to?
- Czyli nie masz - zasmuciła się Mela - Tomek ma, albo Welma też ma. Panie zawsze mają jedzenie dla dzieci.
- To ty nie lubisz robaków, tak? - zasmucił się Duskier - Szkoda... Są bardzo smaczne i pożywcze. Jeśli jednak chcesz możemy iść do Welmy. Nie wiem, czy ona ma te kanapkichrupki, ale coś innego pewnie się znajdzie. To nie jest tak daleko stąd.

- Dobrze - powiedziała Mela. Welma mieszka na bagnach. Duskier wytarza się w błocie i go zobaczy. Ale nie podzieliła się swoim pomysłem. Duskier był miły, choć też niezadojrzały. Jak Przemek. A Mela już nie miała siły się wszystkimi opiekować i być ciągle samcemalfa. Chciała, żeby ktoś ja nakarmił, nawet zupą mleczna, co nie lubiła, przytulił, powiedział, ze jest grzeczna i kochaną dziewczynką.. a mamusi nie było. A panie wiedzą, jak się opiekować dziećmi. Mamusia zawsze mówiła, że jak się zgubi, to ma iść do pani z dzieckiem i poprosić o pomoc. Powiedzieć telefon mamusi i ta pani by zadzwoniła,. Może nawet Welma na telefon? Taki, co działa, nie tak jak ten niedobry Tomka.
Kiwnęła energicznie głową na poparcie swoich słów.
- W takim razie chodźmy - ucieszył się Duskier.

Duskier prowadził, a Mela szła za nim. Właściwie, to za Puśiem, który szedł za niewidzialnym Duskierem wyczuwając go węchem. Mela ciągle nie wiedziała, czy można ufać komuś, kto jest niewidzialny (mamusia nic o tym nie mówiła). Ale Pusiek go się nie bała, więc chyba Melka też nie musiała.
Szła, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo jest głodna. I jak bardzo tęskni do mamusi.

Ale to nie działało.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline