Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2012, 15:57   #16
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Pojedynek piwny był zażarty. Kufle uderzały o blat stołu, piana skapywała na podłogę a sam trunek ciekł po brodach zawodnikom. W głowie już nieźle się kołowało, świat zdawał się być bardziej pochyły i rozmazany niż zwykle. Khaldin nie dawał za wygraną i pił piwo za piwem. Wielkimi łykami. Doszedł już dość daleko i nagle usłyszał, że nie zmieścił się w wyznaczonym czasie.
-Jak to nie..hyk… nie zmieściłem się w cz-czasie?!- Zakrzyknął zdenerwowany. Zaczął wymachiwać rękoma w powietrzu i tupać groźnie nogami. Kopniakiem przewrócił zydel, na którym siedział.
-Ty… hyk… ty…!- Cedził przez usta grożąc sędziemu pięścią. –Ty psi synu! Sędzia stary onuc! Koński zad!– Krzyknął nie przebierając w słowach. Twarz Khazada poczerwieniała od krwi i nadmiaru alkoholu a przy każdym wypowiadanym słowie opluwał swoją brodę. Mogłoby się zdawać, że Krasnolud zaraz wybuchnie szałem, ale nie. Wziął kilka głębszych oddechów i machnął na wszystko ręką, rzucając tylko na odchodne kilka słów na temat tych całych zawodów w piciu.
-Do rzyci z takim konkursem! Hyk… - Odszedł naburmuszony klnąc pod nosem.

Zamierzał udać się do swojego pokoju i położyć się spać. Po drodze zabrał swoje rzeczy i jeszcze misę z jadłem, i jeden dzban piwa. Tak na wszelki wypadek, jakby obudził się w nocy i zgłodniał, tudzież poczuł pragnienie. ~Mam nadzieję, że w pokoju jest jakieś wiadro. Inaczej będę załatwiał swe potrzeby przez okno! Psia nora!~ Myślał będąc już na schodach, podczas dość trudnej wspinaczki. Trzymając się kurczowo poręczy starał się utrzymać równowagę. Upadek mógł skończyć się boleśnie, lub co gorsza, piwo mogło się rozlać.
-Nie! Nie oddam wam mych gór! – Będąc na górze schodów zawył doniosłym rykiem starą krasnoludzką pieśń, którą zwykł raczyć słuchaczy, gdy już się odpowiednio upił.

Precz goblinie od gór bram!
Ja już ostrzę na Was topór.
Będę walczył nawet sam!
Wy zielone wszy!

Ja nie oddam wam mych gór!
Ni podziemnych komnat, szybów.
W mordę lać będziem wasz ród,
Wy zielone wszy!


Dalsze słowa pieśni przerodziły się w jeden pijacki bełkot. A zdolności śpiewu krasnoluda pozostawiały wiele do życzenia. Sam Khaldin podreptał do swojego pokoiku. Miał zamiar spać tak długo, aż się wyśpi.
 
Mortarel jest offline