Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2012, 22:45   #66
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Dotarli wkrótce do miejskiego archiwum. Miejsce podobnie jak inne pomieszczenia, było zasnute mrokiem i ponure.Brudne świetliki wpuszczały niewiele światła do środka.


W bibliotece panował gnilny zaduch. Książki i raporty gdzieniegdzie leżały porozrzucane. Na ścianach i na podłodze widać było zaschniętą krew. A w dodatku jednej ze ścian ktoś namalował makabryczną scenę.


Brodatego giganta pożerającego człowieka. A najgorsze w tym malunku było spojrzenie owego potwora, pełne strachu desperacji i szaleństwa. Takie jak ich.
Evelyn z odrazą rozejrzała się po pomieszczeniu, wzdrygnęła się na widok paskudnego malunku. Zaczęła rozglądać się za oknami, by je otworzyć, by pozbawić tego pomieszczenia smrodu, by wpuścić do środka światło. Podeszła do zapaćkanego okna i aż się wzdrygnęła na myśl, ze miałaby je dotknąć by otworzyć. Jednak zapach pomieszczenia zrobił swoje, dziewczyna próbowała je otworzyć jednak nadaremno. Zezłoszczona postanowiła wybić szybę. "Temu miejscu i tak już obojętne czy one tu są czy nie." Zaczęła uderzać w szkło lekkim buzdyganem. Nie widząc efektów wezwała na pomoc Viltisa.
- Pomóż mi je otworzyć lub... wybić. - wręczając mu buzdygan i licząc, że on sobie poradzi z opornym szkłem.
Wziął w swoje łapy buzdygan, obrócił go, sprawdził jak się trzyma. Choć widział wcześniejsze próby Evelyn, to jego pierwsze uderzenia były delikatne. Właściwie stukanie tylko. Szkło, jak gdyby nigdy nic wydało dźwięczny odgłos, lecz nie pojawiła się na nim nawet najmniejsza ryska. Zaciekawiony stuknął kolejny raz, już mocniej - dużo mocniej. Wciąż bez efektu, może oprócz tego, że poczuł siłę uderzenia w mięśniach. Rozgrzany wcześniejszymi próbami zaczął uderzać mocno, z całej siły. Dookoła szybki zaczął pękać tynk na ścianie. Pojawiły się też rysy. Zadowolony przerwał zmagania by im się przyjrzeć. Mina mu zrzedła, gdyż okazało się, że jedyne co mu się udało osiągnąć to naddrapać brud na szkle.

- Szkłostal. Skoro tu jest gildia alchemików, mogli coś takiego wynaleźć.-stwierdził Tarnus widząc działania Evelyn.-Choć trzeba przyznać, kosztowny wydatek. Czasem robi się z szkłostali efektowne pancerze.
Machnął ręką i dodał.- Szkoda tracić czasu. Nie rozbijecie.
- Może by się udało wybić dziurę w ścianie. Jak uważasz Viltisie? - spytała smoka stojąca obok niego Evelyn ignorując "dobre" rady ich dowódcy.
Viltis przypomniał sobie miecze wbite w sufit. Z ich pomocą na pewno potrafiłby przebić się przez każdy mur, lecz nie miał najmniejszej chęci wracać do pomieszczenia, w którym się znajdowały. Te głowy, te ręce, te rozprute zwłoki... Nie chciał aby i one w parodii życia próbowały go zabić. Pokręcił więc głową i odparł Evelyn - Nie mamy czasu na to.
Evelyn przyznała mu rację i odwracając się do Tarnusa rzekła:
- To czego szukamy? Czaszki? A może była tam wśród tych co już minęliśmy. Powiedz co cię interesuje dokładnie, znajdźmy to i zwijajmy się stąd. - zaczęła równocześnie nogą rozgarniać papiery leżące na ziemi.
- Raporty dotyczące zbrodni, niedawno popełnionych, śmierci burmistrza, wydarzeń w sierocińcu Ilmatera, raportów z kradzieży. Te w garnizonie były ogólnikowe, bowiem to straż miejska przeprowadzała śledztwa. Także informacje na temat czaszki. Artefaktu w kształcie czaszki... a nie prawdziwej głowy. Ona musi tu gdzieś być.- odparł nerwowo Tarnus przerzucając papiery na jednej z półek.

Dziewczyna przypomniała sobie, że list który odnaleziony został w świątyni był ukryty w ołtarzu. Zerknęła na Viltisa i rzekła:
- Poszukajmy czy nie ma tu jakiejś skrytki. - i zostawiając porozrzucane papiery zaczęła systematycznie obstukiwać ścianę.
Nie miał chęci na przeglądanie papierów. Porozsypywane wszędzie budziły jego niechęć. Poza tym... ktoś już najwidoczniej tutaj czegoś szukał. Czy była jakakolwiek szansa by zostało coś tak oczywistego? Przyjrzał się namalowanej na ścianie bestii. Obraz budził emocje, ze szczególnym naciskiem na niepokój. Ruszył w jego stronę zastanawiając się kto miał chęci i czas w tym wszystkim by to zrobić. Ani chybi jakiś szaleniec.... wzdrygnął się, lecz uważnie obejrzał każdy detal. Przeciągnął pazurami po oczach bestii tak jakby chciał je wyłupić, później obejrzał się zastanawiając na co może patrzeć. Ruszył w tamtym kierunku i wywrócił stojącą tam szafę. Z niej też wysypały się jakieś papiery, których nie miał ochoty oglądać. Skrytka mogła być wszędzie. O ile w ogóle tutaj była. Równie dobrze pod poluzowaną deską w podłodze, jak i w drugim dnie którejś z szuflad. A może w ścianie. Lub na suficie. Nie było na co czekać. Zaczął po kolei sprawdzać wszystkie te opcje, cały czas myśląc czy to w ogóle ma sens. Lecz co innego mogli teraz robić?

Paladynka w tym czasie wyciągnęła ze swoje plecaka “słoneczny pręcik”, który po uderzeniu w podłogę rozjarzył się światłem równie intensywnym niczym pochodnia. Corella oglądała więc w dodatkowym źródle światła zakątki archiwum, sporadycznie jedynie spoglądając na to, co akurat w tej chwili wyprawiali w tym pomieszczeniu pozostali.
Ktoś, kto ucinał głowy i dłonie, sprawiał iż ożywały, przybijał dziewczę mieczami do sufitu i malował dziwaczne “obrazy”, z całą pewnością nie był byle pierwszym lepszym bezmózgim potworem. Zdecydowanie stał za tym ktoś inteligentny, ktoś... wyjątkowo inteligentny, co mogło i całemu oddziałowi przysporzyć wiele kłopotów. Wszak nawiedzone miejsce nawiedzonym, jednak stawienie czoła wyjątkowo przebiegłemu przeciwnikowi mogło okazać się zbyt dużym wyzwaniem dla prostych żołnierzy. Cel priorytetowy, czyli wyjaśnienie co też zaszło w Wormbane, mógł okazać się naprawdę karkołomnym przedsięwzięciem. Z powodu więc takich też myśli młoda kobieta zmarszczyła nagle nosek, po czym dosyć nietypowym, bowiem wyjątkowo twardym tonem, zwróciła się do hałasujących:
- Możecie w końcu odpuścić z tym łomotem, czy ożywione dłonie to dla was mało?. Nie mam ochoty mieć znowu hordy nieumarłych mieszkańców na głowie. - Kopnęła od niechcenia butem jakieś papiery leżące na podłodze.
- Zaiste myślisz, że jak będziemy tu siedzieć jak mysz pod miotłą to nie przylezą? Ten kto ich tu wysłał dobrze wie gdzie jesteśmy. - rzekła Evelyn nie przestając ostukiwać ściany. - Mam zamiar jak najszybciej znaleźć to czego on chce... - machnęła ręką w stronę Tarnusa - ... i wynieść się z tego śmierdzącego miejsca. Boisz się to idź sprawdź inne pomieszczenie. Tak samo jak i ty nie mam chęci na spotkanie, ale również nie mam ochoty tu wracać, bo coś przeoczyliśmy.

-W razie czego...przebijemy się przez nich. Nie tylko krasnolud ma granaty.- dodał buńczucznym tonem Tarnus, a Lialda przeglądająca bibliotekę zachichotała. Zaś Evelyn... zwróciła uwagę, że półefka nie ma przy sobie, ani zdobycznej kuszy, ani drąga. Musiała je przez nieuwagę zostawić w garnizonie.
- A ciebie co ugryzło? - Paladynka spytała Evelyn - Gadam tylko co i jak sądzę, a się zaraz unosisz że ho ho. Mamy w końcu speca od... - Szukała przez chwilę odpowiedniego słowa - ...od znajdowania tajnych skrytek i tym podobnych, obejdzie się więc bez rozwalania ścian?.
-Krasnolud został w garnizonie.-wtrącił rycerz i wyrwał kartkę z jednego z manuskryptów.-Jak nazywał się ten kapłan ze świątyni ?
- Przedstawił nam się jako ojciec Matthias, ale kto go tam wie. - odpowiedziała na pytanie Evelyn po czym dodała - Nie wiem czy ten kłamliwy krasnolud by nam był tu pomocny. Nie ma go, to poszukam skrytki na swój sposób... a jest nim ostukiwanie ścian. - wzdrygając się na myśl o ugryzieniu, tego czego obawiała się najbardziej.
-Ojciec Matthias oskarżony o herezje i czyny niegodnie kleryka Ilmatera. Sąd był kościelny, ale wyrok dość surowy. Więzienie. Dożywocie bodajże. Sprawa utajniona.- rycerz przeglądał pobieżnie wyrwaną kartkę.-Czyli jest w to zamieszany, jakoś.
- Przecież ci mówiłam co podsłuchał Viltis i z kim go widział! - ryknęła wyprowadzona z równowagi Evelyn - Taaaaaaaak! Według mnie jest w to zamieszany, a nawet bym rzekła, że temu pomaga!
-Ale nie wiem w jaki sposób. I co właściwie zrobił!-odparł równie wściekłym tonem Tarnus machając kartką.-Teraz wiemy, że był heretykiem. Teraz wiemy, trochę więcej niż... wcześniej.

Po czym zaczął mówić spokojniejszym głosem.- Kościół Ilmatera to dość łagodna instytucja. Cokolwiek uczynił ojciec Matthias, musiało być wyjątkowo potworne, skoro tak surowo go potraktowano.
- Tarnusie... - zaczęła spokojnym tonem takim jak się mówi do mało rozgarniętej osoby - Cokolwiek zrobił, czy był heretykiem czy nie... to dla mnie mało istotne, ON TERAZ POMAGA TEMU CO TUTAJ JEST... temu co może właśnie zostawiło po sobie to co teraz oglądamy... Rozmawiał z tym w świątyni, obiecywał pomoc, kłamał nam w żywe oczy, więc... jest napewno przeciw nam a nie za nami i czy dowiemy się czemu go wyklęli czy nie jest to dla mnie najmniej ważne. Jednak, jeżeli tobie jest to potrzebne do tego, aby uwierzyć w jego winę zanim go znajdziemy i zaczniemy zadawać pytania to szukaj swoich dowodów, byle szybko. - i ponownie zabrała się za ostukiwanie kolejnego kawałka ściany.
-To ty nie potrafisz dostrzec złożoności sprawy. Jeśli dowiemy się, jaka była natura herezji to dowiemy się komu teraz pomaga. Jaki czart stoi za tym wszystkim.- odparł zimnym tonem Tarnus.
- Zaiste? A jeżeli pomaga innemu, a nie temu, przez którego został wyklęty jako heretyk? A jeżeli inne zło znalazło do niego drogę i wykorzystało jego słabość do złych uczynków? - odpowiedziała kolejnymi pytaniami Evelyn.

-To tak nie działa.-odparł Tarnus wzruszając ramionami.-Gdyby zło mogło tak sobie przechodzić, to dawno by nas zalało. Zło musi być wpierw przywabione, a my musimy się dowiedzieć jakie zło Matthias przywabił. Bo alternatywą jest złapanie kapłana i wyduszenie tego z niego.
- Zapewne obejrzenie tuneli znajdujących się pod miastem też ci pomoże, tam nadal to pełza. - odparła mu na to Evelyn. - Szkoda marnować czasu na czczą gadaninę. - stwierdziła zabierając się do dalszych poszukiwań. Podobnie jak Lialda przeszukująca półki i szukająca w nich ukrytych dźwigni.
Buszująca po archiwum Paladynka nie wtrącała się w dysputę toczącą się między Evelyn a Taurusem, jednym uchem przysłuchując się ostrej wymianie zdań. Ona sama miała na ten temat również sporo do powiedzenia, póki jednak co postanowiła się nie wtrącać. W jej dłonie z kolei wpadło sporo nawet interesujących papierów.
Papiery dotyczące podatku gruntowego, dokumenty matrymonialne... opis remontu sierocińca i zapiski dotyczące znalezionych przedmiotów: Dziwnych noży i kajdanów pokrytych ślimaczymi szlaczkami. Trafiły one jakieś pół roku temu do miejscowej gildii alchemicznej. Szczególnie ostatnie znalezisko było warte uwagi, o czym nie omieszkała wspomnieć szlachcicowi.
- Mam tu coś ciekawego - Powiedziała, podając mężczyźnie zapiski.
-Szkoda, że zaklinaczowi się nie udało. Zapewne gildia skrywa wiele ciekawych.... informacji.- mruknął zadowolony Tarnus. Paladynka w tym czasie jednym okiem spoglądała na myszkującą po półkach Lialdę.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline