Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2012, 23:57   #106
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Małe szczurze ciałko podrygiwało na masce kapłanki, kończąc tam swój krótki parszywy żywot, niczym heretyk w objęciach żelaznych kolców Varunatha. Niektórzy mogliby uznać to za omen, niektórzy powiedzieliby, że było w tym widoku coś pięknego wręcz poetyckiego. Większość uznałaby taki widok za wyjątkowo śmieszny.

Althea podskakiwała próbując przedostać się nad szczurami do kolejnej komnaty, gryzonie z kolei usiłowały przegryźć się przez gruby materiał jej ubrania. Dla Cierń ta walka była wyczerpująca. Rozdawała im kopniaki, miażdżyła je obcasami butów, kłuta i siekała ostrzem, próbowała opędzać się od nich jednocześnie za wszystkich czterech stron. Dla szczurów zaś walka była prawdziwie heroiczna i tylko nielicznym udało się podrapać i pogryźć jej nogi i ręce a największy szczurzy bohater umarł męczeńską śmiercią na kolcu, bo próbował sięgnąć tam gdzie żaden inny nie dał rady doskoczyć.

W końcu, w jednej chwili wszystko się skończyło jak ucięte nożem. Zamknęli szczurzyskom drzwi przed nosem a w miejscu, do którego się przedostali nie było kolejnej fali gryzoni. Dlaczego? Przecież druga rzeka futrzastych stworzeń prawdopodobnie zakończyła by ich żywoty. Jednak dalej było cicho i spokojnie. Zbyt spokojnie.

Althea próbowała dostrzec cokolwiek w chybotliwym świetle pochodni. Jej zmysły były napięte do granic możliwości, ale nastawione na to nieuchwytne coś ukryte przed wzrokiem kapłanki. Kobieta prawie nie zwróciła uwagi na działania Albrechta, który jako jedyny zadbał w takiej chwili o oczyszczenie i opatrzenie piekących ranek. Nie zwróciła uwagi na medyka gdyż wkrótce całą jej uwagę przykuł posąg ustawiony w środku komnaty. To, dlatego szczury nie wkraczały do tej sali, Bathar miał postać gryzonia, ale nie dopuszczał do siebie zwykłych przedstawicieli tego gatunku.

Cierń zbliżyła się do potwornej konstrukcji i natychmiast rozpoznała jednego z ludzi zamkniętych w miażdżącym uścisku łap Bathara. Mężczyzna umknął jej na targowisko by znaleźć inny okrutny koniec swego losu. Drugiego człowieka nie znała, ale zaraz usłyszała z ust Dzierzby, kim ów trup był. Krew tych dwojga mieszała się spływając dwoma rynienkami pod podłogę.

- Łzy duszy – zabrzmiał kobiecy głos a wraz z nim świt strzały i cichy krzyk drugiego kapłana Varunatha.

Księga jako starszy rangą został wyeliminowany pierwszy a później uwagę napastnika przyciągnęła także Althea. Kapłanka spojrzała na łuczniczkę i zrozumiała, że to prawdopodobnie ta sama istota, która już wcześniej posłała w jej kierunku strzałę. Wtedy pocisk przyjęła na siebie Kara, ale teraz Cierń nie mogła i nie chciała ryzykować życia i zdrowia swoich sług, więc spięła się i rzuciła w kierunku statuy. Założyła, że rzeźba osłoni ją skutecznie przed strzałami zamaskowanej kobiety a i tak chciała przyjrzeć się odrażającemu posągowi. Kara była tuż obok i sprawnie pchnęła Altheę tak, że kapłanka dotarła do posągu szybciej niż gdyby używała siły tylko własnych mięśni.

Dzierzba rzuciła się w kierunku wroga gotowa tym razem dopaść przeciwnika, który już raz jej umknął. Althea przypadła do upiornej statuy. Kapłanka rozłożyła jeden posąg Bathara na kawałki, ale ten tutaj umiejscowiony w podziemiach wydawał jej się po stokroć gorszy. Przez oprawę scenerii, przez krew ściekającą pod posadzkę. Intuicja podpowiadała jej, że to, co karmiono spływającymi już łzami duszy nie powinno się przebudzić.

Cierń spostrzegła jak Albrecht ukląkł przy Księdze próbując zatamować upływ krwi z rany kapłana. Wydała polecenie Karze, aby wojowniczka pilnowała pleców medyka. Część komnaty spowijała gęsta mgła i efektów ataków Anah na łuczniczkę można było się tylko domyślać po dochodzących z miejsca gdzie walczyły dźwiękach. Gdyby Dzierzba padła alchemik byłby odsłonięty i całkowicie bezbronny wobec strzał łuczniczki. Althea czuła się bezpieczna, skryta za posągiem. Podejrzewała jednak, jaki byt mógł się kryć tuż pod jej stopami. Czy czarownicy odkryli ukryte miejsce pochówku Grythela? Jeśli to starożytnego czarnoksiężnika karmili ofiarną krwią to poczucie bezpieczeństwa skończy się wraz ze wstaniem potwora z grobu. Wtedy żadna istota ludzka w Kredzie nie będzie bezpieczna a dwaj kapłani Varunatha stojący na drodze Grythela zostaną wyciśnięci tak jak te dwie ofiary złożone na ołtarzu Bathara.

Althea zaczęła dokładnie obszukiwać tę groteskową statuę, aby przerwać dopływ krwi składanej w ofierze zanim będzie za późno, jeśli już nie został przekroczony ten punkt w czasie. Szukała mechanizmu sterującego zaciskami przytrzymującymi ofiary na ich miejscach. Szukała aż znalazła ukryte pod łapą szkaradzieństwa koło. Napięła mięsnie i zaczęła kręcić mechanizmem sprawdzając czy zaczepy odchylały się we właściwym kierunku. Zgrzyt metalu zabrzmiał piskliwe i niepokojąco dla kapłańskich uszu Cierń, ale kamienne paluchy jednej z łap zaczęły się rozwierać. Fragment posągu z mlaśnięciem zaczął odrywać się od zmasakrowanego ciała. Bębny podjęły przerwaną melodię a Althea zrozumiała, że to duchy cały czas wybijały rytm. Kapłanka nie zastanawiała się, co to mogło oznaczać, nie zastanawiała się jak nagły hałas zadziała na polegającą obecnie głównie na słuchu Dzierzbę i nie zastanawiała się, co zrobią Albrecht i Kara słysząc to nieludzkie dudnienie. Kobieta walczyła z opornym mechanizmem starając się uwolnić połamane truchła i zrobić to jak najszybciej, bo upływy krwi i czasu wydawały jej się teraz szczególnie istotne.
 
Ravanesh jest offline