Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2012, 14:33   #19
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Wachta trzecia

Toast?” z rozmyślań wyrwały go słowa kapitana. Rozejrzał się wokoło dostrzegając, że każdy poszedł w ślady Lanthisa, więc druid postąpił podobnie. Odstawił naczynie na bok i rozejrzał po mesie. Noi już w pomieszczeniu nie było na co zmrużył lekko oczy. Znając jej charakter wiedział, że może zrobić absolutnie cokolwiek, była nieprzewidywalna i nieobliczalna, ale pomimo tego… ufał jej. Komu miał ufać jak nie własnej siostrze? Jednak zaufanie nie miało w tej chwili nic do rzeczy, jeśli wpadnie to może mieć spore kłopoty, a nawet wylądować za burtą na co nie mógł pozwolić. Odstawił niemal pusty już talerz i wyszedł z pomieszczenia, musiał dowiedzieć się w tej chwili co Noa chce zrobić lub co już zrobiła.

***

Wstawanie wcześnie rano nie było dla druida problemem toteż pierwszy z wyznaczonej trójki znalazł się na nogach. Naturalnym było dla niego to, że razem z siostrą zajmie dziób, a smok podleci nieco do góry. Sylve jednak zdecydowanie odmówił przebywania na zimnym i niemiłym wietrze co uświadomiło Ashrakowi, że sam chętnie by w sumie wiatr we włosach poczuł. Wspiął się na górę bez większych problemów i zajął obserwacją okolicy. Nie dostrzegł żadnych innych okrętów czy wyjątkowych sytuacji na Czarnym Gryfie, marynarze pracowali jednostajnym tempem jak co dzień. Tylko ile można bez sensu gapić się w ten sam horyzont… z nudów popijał wodę z bukłaka i czasami zerkał w dół czy smok jeszcze żyje.

Woda się skończyła?” spojrzał wewnątrz pojemnika i wzruszył ramionami. Wykonał kilka prostych gestów, a bukłak natychmiast zapełnił się znów wodą. Dużą ilość czasu poświęcił rozmyślaniom, myślał o wszystkim: o przeszłości, o tym czy kiedyś dotrą razem do celu, co spotka ich w trakcie tej podróży, czy przeżyją? Te i wiele innych pytań zostało zakłóconych przez całkiem głośny śpiew marynarzy:

Posłuchajcie opowieści hej heja ho!
Co ładunek grozy mieści hej heja ho!
Której strasznym bohaterem hej heja ho!
Jest stojący tam za sterem
Bardzo wredny łysy typ
Co ma w szachu cały ship

Dalej chłopcy ciągnąć fały pod nadzorem łysej pały
Ciągnij choćbyś padł na pysk gdy nad głową jaja błysk
Brać się chłopcy brać do pracy pod nadzorem wrednej glacy
Może znajdzie się na dnie typ co gąbką czesze się

W porcie gdzieś na bliskim wschodzie hej heja ho!
Gdzie łysina nie jest w modzie hej heja ho!
Powiedziały cud hurysy hej heja ho!
Jaki brzydki jest ten łysy
Choćby górę złota dał
Nie skorzysta z naszych ciał…


Pierwszy raz od dawna Ashrak roześmiał się głośno słysząc te jak i inne zwrotki śpiewane przez załogantów tak idealnie pasujące do łysej głowy bosmana. Jakby tego było mało po chwili szantę podchwycił bard i praktycznie cały Czarny Gryf umilał sobie czas śpiewając o wrednej glacy Ragarze. Bohater opowieści słysząc pieśń o sobie wyglądał na bardzo zadowolonego, ale kiedy tylko się skończyła natychmiast pogonił wszystkich do pracy.

Na obserwacji mijała godzina za godziną aż w końcu nastał ranek. Druidowi wydawało się, że niedługo ich wachta powinna się już kończyć kiedy nagle dostrzegł na horyzoncie okręt. Był jeszcze daleko, ale z głównego gniazda najwyraźniej nikt jeszcze go nie zobaczył. Nie czekając ryknął ile sił w płucach:

- STATEK NA HORYZONCIE!

Na co w odpowiedzi sternik wykonał manewr by uniknąć z nim spotkania.
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline