Eryk obudził się w porę. Jakby sama kapłanka dotknęła jego ramienia i powiedziała "Już czas. Wstawaj, podróż nie będzie czekała.".
Akolita wstał na tyle wcześniej, że pomodlił się na dobre rozpoczęcie dnia. Prosił Sigmara o łaski i wytrwałość na zbliżającą się podróż. Jednak najbardziej zależało mu na okazji udowodnienia swojej lojalności i wiary. Prosił o próbę. Z pewnością podczas wyprawy taka okazja się nadarzy. Wszak nie udają się na wycieczkę do Nuln, lecz na wschód. Z każdą milą będzie rosło prawdopodobieństwo spotkania plugawych sług chaosu. A spotkanie to zakończy się spotkaniem młota Eryka z głowami heretyków.
Akolita po modłach wstał. Delikatnie obudził Kasimira.
- Wstawaj przyjacielu. Już czas. - powiedział otwierając okno. Zimne świeże powietrze z pewnością podziała pobudzająco, a jeśli nie to nie pozwoli zasnąć na nowo.
- Idę budzić naszych towarzyszy. W tym czasie przygotuj się do drogi. - powiedział wychodząc z pokoju.
Najpierw udał się do elfki. Delikatnie zapukał do jej pokoju. Nie wypadało się dobijać. W końcu to kobieta. Odczekał do momentu gdy usłyszał za drzwiami, że wstaje. To był dla niego wystarczający powód do przejścia dalej.
Alexa, Anzelma i ich kozaczyny nie potraktował już tak delikatnie. Czekał aż każdy po kolei otworzy i powie, że jest gotów.
Przedostatnim celem był Aliquam. Budzenie krasnoludów nie należało do najprzyjemniejszych czynności. Pierwszy z brodaczy nie powinien sprawiać problemów... natomiast drugi... Khaldin specjalnie został odłożony na koniec... |