To gdzie on w sumie był? Z pewnością było to pytanie lepsze niż "kim on w sumie był", które zadawał se nazbyt często. Na szczęście odpowiedź na pierwsze pytanie przyszła w miarę szybko, w końcu dużo nie pił, ale w zasadzie skąd mógł o tym pamiętać? Był wtedy pod wpływem alkoholu...
Zeskoczył swoimi krasnoludzkimi, ciężkimi nogami na skrzypiącą, drewnianą podłogę. Przeciągnął się, rozejrzał się po otoczeniu, podlazł do miski z wodą. Zimna woda przyniosła jego twarzy wspaniałe orzeźwienie. Wyłapał z blatu stołu śmiesznego robaczka, zgniótł go i utopił w ów wodzie. Był gruby, włochaty i bez osobowości, zupełnie jak Aliquam. Ciekawe czy on też utonie? Oby nie, ciężko jest mu złapać podłoże, nawet bez wody.
Zbroja, hełm, młot, plecaczek, sakiewka. Wspaniały życiowy dorobek. Pełen rynsztunek, niepełnego khazada. Uśmiechnął się do swojego zniszczonego odbicia w krzywym, wodnym zwierciadle, robaczek znalazł się akurat w miejscu w którym odbicie Aliquama miało usta. To dopiero był krzywy uśmiech. Czemu musiał być taką mizerną istotą? Och oby ta wyprawa dała mu tyle pieniędzy by dał radę zapić wszystkie złe myśli. Tak. Zostanie alkoholikiem. Chociaż ciężej będzie walczyć, a to lubi i nieźle mu to idzie.
Otworzył nagle drzwi, mając zamiar wyjść i ten dziwny Sigmarita zapukał w powietrze, tuż nad głową krasnoluda, który spojrzał nań krzywo - Tobie też życzę miłego dnia. Zbierajmy się chyżo. - Poprawił pas i żwawo zbiegł po schodach by szybko zaspokoić pusty żołądek.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |