Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2006, 18:26   #108
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick
- Chodźcie papużki, nie ma czasu – zażartowała Sylwia i ruszyła szybkim krokiem omijając wychodzących powoli z lóż Toreadorów i towarzyszącej im śmietanki śmiertelników. Na korytarzu narastał gwar. Nick wraz wtuloną w jego prawe ramię Nicole trzymali się kawałek za nią.
- Przepraszam, że nie obejrzeliśmy przedstawienia tak jak planowaliśmy. Musiałam Ci to powiedzieć. Rozumiem, ze potrzebujesz więcej czasu, żeby wszystko przemyśleć. Może kiedy będziemy mieli więcej czasu na rozmowę…- nie dokończyła. Przed nimi, zza drzwi kolejnej mijanej loży wyszła nagle młoda kobieta. Prawie na nią wpadli. Odwróciła się do Nicka i natychmiast cofnęła dwa kroki. Jej twarz opanował niewytłumaczalny strach. Zdążyła jeszcze tylko unieść dłonie do piersi jakby brakował jej tchu, po czym wywróciła oczami do góry i osunęła się na wyścieloną dywanem podłogę.
Nick poczuł się nieswojo, na karku poczuł dotyk chłodu, ciarki przebiegły przez ciało, a włosy zjeżyły się jak naelektryzowane. Wyraźnie coś tu było nie tak.
Mężczyzna towarzyszący kobiecie przyklęknął przy niej i unosząc jej głowę, dotknął policzków, a następnie spojrzał z wyrzutem w stronę Nicka i Nicole. Nie mógł widzieć wyrazu jej twarzy, szedł z tyłu, ale wyczuł jej lęk i jego źródło.


Erick
Krew była chłodna i trochę gęstsza od ludzkiej, jak syrop. Przelewała się przez gardło uwalniając coraz większe ładunki ekstazy. Uczucia dawcy przelewały się wraz z nią stając się na chwilę uczuciami Nicka. Zabawa i wesołość wybijały się na pierwszy plan, dopóki nie wypłynęło na wierzch ich źródło. Pochodziło z czystej tortury zadawanej ludzkiej istocie. Pożądanie i sadyzm oprawcy zostały zmieszane z bólem okaleczanego ciała i panicznym strachem ofiary przed własną śmiercią. Tylko ktoś bliski bestii byłby w stanie odczuwać z tego powodu rozkosz i zabawę. I co jeszcze ohydniejsze była nim kobieta.
Początkowa wesołość Ericka zamieniła się w paraliżujący wstręt. Pragnienie picia krwi walczyło z obrzydzeniem do potwornych uczuć ukrytych w krwi, zamieniając ekstazę z mękę. Nie dokończył, złamany w pół wylał zawartość wykrzywionych ohydą ust ma podłogę garderoby. Niechciana pamięć przywołała do uszu jej śmiech, jej drwiący głos i mściwą, nienawistną naturę.
- Dzisiaj Otello umarł dwa razy – pomyślał, gdy kolejny spazm bólu powalił go na kolana – drugi raz na łożu tortur demonicznej Desdemony.
 
Lorn jest offline