Monique
- Wiem Monique, wiem. Zawsze to wiedziałem. – pękł w reszcie, padając jej w ramiona – Moja kochana córeczka. Nigdy Cię nie opuszczę. Bardzo mi ciężko kiedy jestem sam w taką noc jak dziś. Musiałem Ci to powiedzieć, żebyś wiedziała, jak bardzo boli mnie to, co się dzieje w Twoim życiu, kiedy nie mogę w nim uczestniczyć, kiedy ktoś inny zajmuje moje miejsce. Jemu na Tobie nie zależy tak jak mi, jeżeli będzie miał wybierać, wybierze kogoś spośród swoich. Będziesz tylko zabawką w jego rękach, a zabawa kiedyś się skończy.
Jesteś krwią z mojej krwi, moją jedyną miłością i jej najsłodszym owocem. – odgarnął z jej twarzy posklejane krwią włosy i otarł łzy mankietem swojej śnieżnobiałej koszuli. Jeszcze chwilę patrzył w jej płonące miłością oczy nim złożył na jej ustach pocałunek tak namiętny, że aż jęknęła z rozkoszy. - Osłonię Cię przed całym tym światem – szeptał całując ją – Ty też mi wybacz. Kocham Cię.
Poprowadził ją do okna otworzył je i wskoczył na parapet, podał jej dłoń i wciągnął ją. Potem wziął ją na ręce i skoczył w dół.
- Pieprzyć ich wszystkich, będziemy dzisiaj tylko dla siebie – powiedział niosąc ją do samochodu. – Zajmę się Tobą. |