Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-11-2006, 20:32   #111
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
- Wiem Monique, wiem. Zawsze to wiedziałem. – pękł w reszcie, padając jej w ramiona – Moja kochana córeczka. Nigdy Cię nie opuszczę. Bardzo mi ciężko kiedy jestem sam w taką noc jak dziś. Musiałem Ci to powiedzieć, żebyś wiedziała, jak bardzo boli mnie to, co się dzieje w Twoim życiu, kiedy nie mogę w nim uczestniczyć, kiedy ktoś inny zajmuje moje miejsce. Jemu na Tobie nie zależy tak jak mi, jeżeli będzie miał wybierać, wybierze kogoś spośród swoich. Będziesz tylko zabawką w jego rękach, a zabawa kiedyś się skończy.
Jesteś krwią z mojej krwi, moją jedyną miłością i jej najsłodszym owocem.
– odgarnął z jej twarzy posklejane krwią włosy i otarł łzy mankietem swojej śnieżnobiałej koszuli. Jeszcze chwilę patrzył w jej płonące miłością oczy nim złożył na jej ustach pocałunek tak namiętny, że aż jęknęła z rozkoszy. - Osłonię Cię przed całym tym światem – szeptał całując ją – Ty też mi wybacz. Kocham Cię.
Poprowadził ją do okna otworzył je i wskoczył na parapet, podał jej dłoń i wciągnął ją. Potem wziął ją na ręce i skoczył w dół.
- Pieprzyć ich wszystkich, będziemy dzisiaj tylko dla siebie – powiedział niosąc ją do samochodu. – Zajmę się Tobą.
 
Lorn jest offline  
Stary 22-11-2006, 09:13   #112
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Była nieco zaskoczona tym co postanowił Michaell. Dawno już tak się nie zachowywał, takiego go zawsze pamiętała.
Przytuliła się do niego i dała się porwać.
- Zamieszkajmy znowu razem, kochany - powiedziała przytulając się do jego szyji.
 
Rhamona jest offline  
Stary 22-11-2006, 11:20   #113
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick
- Tak, tak bardzo chętnie. – zapewniała Nicole - Chodźmy dalej, to nie nasza sprawa. – powiedziała robiąc krok na przód. – Sylwia zaraz nam gdzieś zniknie w tym tłumie.
Sylwia faktycznie oddalała się coraz bardziej, najwyraźniej nie zdając sobie z niczego sprawy. Korytarz skręcał łukiem w lewo opadając w dół i kierując gości w kierunku schodów.
Nick czuł narastający chłód, był niemalże namacalny.
- Nicole… ktoś wyszeptał mu wprost do prawego ucha. Odwrócił głowę zaskoczony, nikogo tam niebyło. Tylko Nicole przywierała czule do jego ramienia.
- Iść stąd, iść i nie zatrzymywać się! – pomyślał w duchu i ruszył szybkim krokiem w dół korytarza.
- Tak ukochany… - powiedziała ciepło Nicole.
 
Lorn jest offline  
Stary 22-11-2006, 11:58   #114
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
Michael postawił Monique dopiero przy samych drzwiach srebrnego Volvo. Nim przeszedł na drugą stronę auta, pocałował ją raz jeszcze jakby nie mogąc się nasycić jej obecnością.
Niczego bardziej nie pragnę. – Odpowiedział.
Samochód mrugnął światłami i zamki w drzwiach otworzyły się. Wsiedli do środka lądując miękko na skórzanej tapicerce foteli. Objechali powoli plac i przecinając korek na Shaftesbury Avenue skierowali się na północ.

Po 15 minutach telefon Monique odezwał się niespodziewanie, spojrzała na wyświetlacz. Numer wyglądał na publiczny, niepewna acz zaciekawiona odebrała rozmowę mówiąc asekuracyjnie – Słucham – Głos w słuchawce był dość niski, na pewno męski, być może przytłumiony chusteczką. Ktoś odezwał się, powoli, wyraźnie i zdecydowanie.
Słyszałem, że można Pani zaufać Monque. Czy dobrze słyszałem?
 
Lorn jest offline  
Stary 22-11-2006, 15:21   #115
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Dała znak ręką do Michaela, aby nie odzywał się i dopiero wtedy odebrała rozmowę.
- Tak, dobrze Pan słyszał - powiedziała poważnie patrząc się przed siebie, na drogę.
- Podobno jest Pani kobietą interesu. Jest sprawa, która może Panią zainteresować. W Londynie giną ludzie i nie tylko ludzie. Czy mam mówić dalej?
- Oczywiście, jestem zainteresowana, proszę mówić dalej
- rzeczywiście była zainteresowana, lecz zastanawiała się też kto mógł do niej wydzwaniać w takiej sprawie.
- Jeden z nich gdzieś się ostatnio zawieruszył, biedaczek, i pewnie grozi mu niebezpieczeństwo. Ma na imię Bertram, a tak się przypadkowo składa, że wiem gdzie on jest i mogę się podzielić tą informacją za rozsądną cenę. Na pewno będzie Pani wiedziała kogo może to zainteresować - nie znała głosu w słuchawce.
- Osoba o której pan mówi... jej nazwisko narazie nic mi nie mówi, jednak mogłabym się postarać i dowiedzieć się kogo ten osobnik mógłby obchodzić
- powiedziała z lekką przekorą - Cena Czego, będzie pana interesowała?
- Płynna i nie koniecznie ciepła - powiedział krótko.
- W jakimś konkretnym Kolorze?
- Dziewiątym lub mniejszym - odpowiedział szybko - Proszę na razie się zorientować czy jest Pani w stanie znaleźć dawcę, zadzwonię za pół godziny.
Monique uśmiechnęła się do słuchawki.
- Akurat mam pewne zapasy, ale jeśli potrzebuje pan zmarnować kolejne 30 min, wartość pana informacji może bardzo stracić na wartości - przechyliła lekko głowę i spojrzała na ojca.
- Moja cena to 5l, mam zadzwonić później czy ma pani takie zapasy? - zadziornie odpowiedział głos w słuchawce.
- To bardzo wysoka cena jak za informacje tylko o pobycie kogoś, gdyby coś pan dołożył do tej informacji byłabym skłonna bardziej postarać się w poszukiwaniu kogoś, kogo ta informacja zainteresuje - odpowiedziała lekko poirytowana Monique.
- Możemy się potargować ale może bezpośrednio zainteresowana osoba, będzie w stanie zapłacić tyle za ta informację, sam poszkodowany jest więcej wart.
- Interesuje mnie chociaż to czy osobnik ten jest obecnie w niebezpieczeństwie? Czy przeskrobał coś i kryje się tam przed wszystkimi
- chciała wyciągnąć z niego jak najwięcej za tę samą cenę i czuła, że rozmówca powoli się łamie.
- Wiem, że jest tam wbrew swojej woli i wiem kto za to odpowiada - odpowiedział.
- Hmmm, a to już znacznie ciekawiej brzmi - uśmiechnęła się - czy to jest wliczone?
- Tak, razem z adresem.
- Spotkajmy się na Lincoln's INN Fields za około 30 min
- odpowiedziała Monique wyraźnie zaciekawiona - z tym, że mogę nie być sama lecz z osobą, której najbardziej będzie zależało na tej informacji.
- Dobrze, wyślę tam jednak swojego sługę. Jego pamięć nie jest tak istotna, wiec gdyby ktoś próbował grać nie fer, nic z niego nie wyciągnie, sprawdzi wasze podarki i przekaże wam informacje na piśmie.
- Uh, rozumiem Pańskie środki ostrożności. A jeśli informacja nie będzie aktualna?
- Jest aktualna sprzed 5 minut
- odpowiedział szybko.
- Umowa stoi - zakończyła Monique.

Gdy skończyła rozmowę niemal od razu powiedziała do ojca.
- Słyszałeś?
- Tak, prawie wszystko
- odpowiedział.
- Mógłbyś zatrzymać samochód? Mamy poważną sprawę - Michaell zatrzymał się na poboczu - Wiesz kim jest ten Bertman?
- Wiem Jego ojciec narobił dzisiaj trochę szumu przed premierą a wczoraj u Shakespeare'a Ojciec Bertrama nazywa się Andrew Nowakowski, jest starszym z Polski
- A znasz niejaką Gabrielle?
- Monique wyczula, że co nie co może się dowiedzieć od ojca.
- Ona też ma starszego ojca Znam go to Marius - odpowiedział spokojnie patrząc w jej stronę z delikatnym uśmiechem.
- Michaelle, ta Gabrielle i ten Bertram, są winni dziś tego co mi się stało. Nie wiem co mam zrobić, 5 litrów krwi to dużo jak dla mnie... - mówiła jakby do siebie.
- Dlaczego? Sądzisz że ... to ona miała być ofiarą? - chciał ją podtrzymać na duchu.
- Nie wiem, ona tam była bo ... bo chyba szukała Bertrama... nie mam innego wytłumaczenia.
- Chyba musisz z nią porozmawiać na spokojnie i wyjaśnić sobie wszystko. Tylko trzymaj język i nerwy na wodzy. Wiesz jacy są Gangrele.
- powiedział tak tylko dlatego, że znał jej temperament.
- To ona nasłała na mnie Lupinkę w Parku!- krzyknęła a potem nagle uspokoila się i dodała już normalnym tonem - Masz racje zadzwonię do niej, mam chyba gdzieś numer...

Niedługo potem dojechali pod dom Michaella, brama odsunęła się i samochód wjechał do garażu. Michael wyszedł i otworzył drzwi dla Monique i znowu wziął ją na ręce. Zaniósł na lóżko do salonu. Dom był jedno piętrowy, stojący ciasno w szeregu innych posesji. Garaż mieścił się w piwnicy stał w cichej uliczce o jednakowej szeregowej zabudowie.

Monique ucałowała swojego ojca i ścisnęła go za rękę aby został przy niej gdy będzie telefonować. Wybrała numer i usłyszała ciągły sygnał.
 
Rhamona jest offline  
Stary 22-11-2006, 15:35   #116
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Gabrielle

Zdążyła już wziąć kolejny tego wieczora prysznic i przebrać się, gdy zadzwonił telefon. Numer na wyświetlaczu był nieznany, już miała odebrać, gdy przypomniała sobie wydarzenia z tego wieczora i powstrzymała sie.

Po jakiś piętnastu minutach telefon zadzwonił ponownie, lecz tym razem odebrała go z lekkim uśmiechem. W słuchawce usłyszała głos Mariusa.
- Hej Kochanie, nie nudzisz się?
-Nie...a czemu?
Zapytała nie wiedząc o co może mu chodzić.
-Rozmawiałem właśnie z kimś kto ma Ci coś ciekawego do powiedzenia.
-O, z kim?
- Z Toreadorami, nie mam czasu żeby Ci wszystko tłumaczyć, tylko odbierz telefon, zadzwonią za chwilę, bo ja musze kończyć.
-Dobrze...niech będzie, do zobaczenia
-To ważne, chodzi o Bertrama
- Kocha Cię. Pa
- Więc do zobaczenia, czekam na ciebie.

Po chwili telefon ponownie zadzwonił, na wyświetlaczu pojawił sie ten sam numer jaki próbował się z nią skontaktować jakiś czas temu.
Tym razem go odebrała.

-Tak? Zapytała.
- Hej, czy tu Gabi?
- Tak..to ty, Monique, prawda?
Czego ta Torreadorka może od niej chcieć?
- Tak... ciesze się że w końcu się dodzwoniłam.
- A w jakiej sprawie dzwonisz?
- Mam informacje dotyczące Bertrama, jesteś nimi zainteresowana?
- O...to może lepsza osobą ode mnie, jakiej powinnaś je przekazać, jest jego ojciec, z tego co wiem, jest właśnie w Elizjum...
Nie mogla sobie odmówić tej drobnej złośliwości.

- Mam mówić dalej?
- Proszę bardzo, zamieniam się w słuch....
- Informacje dotyczą tego gdzie aktualnie jest Bertram.
- Tak?
- Czy dalej jesteś zainteresowana - nie ukrywam że będzie cię to kosztować...
- Jeśli chcesz tak prowadzić rozmowę, to rzeczywiście skontaktuj się z jego ojcem, ja jak to ładnie określiłaś wcześniej tego wieczora mam pieniądze na małe gangrelickie potrzeby, poza tym, jaką mam pewność, że powiesz prawdę?
Nie wierzyła tej Monique jak na razie w żadne słowo.

- Nie chodzi tu o pieniądze. Informacje nie są dokładnie ode mnie, dostałam telefon od... informatora. Chce dostać krew a ja skromny procent... zaledwie. Za 30 min spotkajmy się w....Lincoln's INN Fields, koniecznie musisz mieć 5 litrów krwi
- Nadal pytam, o jakąkolwiek pewność. bo nie mam żadnych, a tak się składa, że mam na dzisiejszy wieczór inne plany, i tak przy okazji, moja droga, jeśli ty lubisz wpadać w pułapki, to proszę bardzo.
Ja nie, a czymś takim mi to właśnie śmierdzi.
- Myślałam że to właśnie jego szukasz... ale skoro nie to z pewnością jego ojciec i twój uraduje się że nie jesteś zainteresowana ratowaniem swojego bracha!
O popatrz popatrz, ciekawe informacje, ciekawe skąd ona je czerpie?

- Masz dla mnie jeszcze jakieś rewelacje? Poza tym ja i Bertram mamy różnych ojców...Jak już mówiłam, nie dajesz mi żadnych dowodów pewności, że chodź słowo z tego co mówisz jest prawda, a ja nie mam ochoty na ponowne pakowanie się w jakieś przekombinowane sprawy.
Wyrażam się jasno?
- Bo ich nie mam! Jeśli on ma zginąć liczy sie chyba każda informacja co?
- Doskonale, tylko ja nie dysponuje taką ilością krwi. Jak już radziłam, zgłoś sie do jego ojca. Ja nie jestem ci w stanie zapłacić
- Poza tym nie cwaniakuj, bo ty zwiałaś z tamtej posesji a ja dostałam w pizde! Równie dobrze mogę ciebie podejrzewać o zastawianie na mnie pułapki
-Jasne. Wiesz, to że wpadłaś w pułapkę, no cóż, przykro mi. A zapraszałam ciebie niby do tamtego domu? Nie przypominam sobie tego, więc twoja podejrzenia nie mają żadnych podstaw.
Teraz Gabrielle była już porządnie zdenerwowana.

- Ja mam się z twoim ojcem kontaktować?! Niedorzeczne! Chyba nie mówisz poważnie?
- Z ojcem Bertrama moja droga, nie z moim. Chyba nie słuchasz co mówię do ciebie.
-Wiesz co? Masz racje! Gówno mnie obchodzisz ty i twój Bertram oby tam zdechł.


Wściekła Toreadorka rozłączyła się.
No cóż, jej problem.

Coś jej jednak nie dawało spokoju. Po chwili wysłała sms-a do Mariusa.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 22-11-2006, 19:42   #117
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Nick
- Pospieszmy się, chodźmy szybciej - ponaglał Nicole, widząc nagłe zniknięcie z oczu Sylwii. Jak to robił wiele razy, wyostrzył zmysły, wyobrażając sobie jej ślad, by iść właściwą drogą. Robił to całkowicie intuicyjnie, na to pozwalał mu od sporego czasu aktywny szósty zmysł. Dodał też nieco ściszonym głosem - może będzie z nami lepiej, chociaż w głębi już teraz wiedział, że wszystko zbyt bardzo się skomplikowało i kiedyś będzie wymagało wyprostowania.

Czas ucieka przestrzeni, drwiąc z niego
Serce umysłowi, zdumione, zawstydzone, uczuciem nieznanym
Jeśli to bajka, Stwórco jej spraw, żeby była realna
Jeśli to jawa, Twórco jej spraw, żeby była snem
 
Solfelin jest offline  
Stary 23-11-2006, 09:30   #118
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Monique Blanch

Była wściekła i nie mogła na to nic poradzić. Wstała energicznie z sofy... i tak wystarczająco długo tam wytrzymała.
- Słyszałeś? Nie wierze własnym uszom! - podniesionym tonem mówiła do ojca wymachując rękami - W życiu nie spotkałam się z takim brakiem przejęcia sytuacją... olewką innymi słowy - rzuciła komórką na sofę - Jestem zszokowana! Ta mała dzikuska jest wyjątkowo dzika! Hahahaha - zaczęła się śmiać... i nagle spoważniała.
Usiadła spowrotem na sofie i zamarła na chwile. Pamiętała jak wybierała te meble razem z Michaelem. Minęło już tyle lat, a on nie wymienił wyposażenia. Uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na niego podnosząc brwi.
- Nic tu się nie zmieniło... czekałeś na mnie? - zdawało jej się, że słyszy swój własny śmiech... wtedy kiedy byli tu razem tak szczęśliwi.
 
Rhamona jest offline  
Stary 23-11-2006, 17:10   #119
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick
Szli w rezultacie coraz wolniej. Tłum gęstniał przy dwuskrzydłowych rzeźbionych drzwiach prowadzących na schody. Sylwia widząc, że ich zgubiła czekała chwilę po drugiej stronie drzwi. Wprawne oko Nicka zauważało jak starsi unikając tłoku stronią od dotykowego kontaktu z ludźmi i młodszymi członkami Rodziny.
- Etykieta, dystans, alienacja, pogarda – snuł luźne myśli opamiętując się nagle. – lepiej nie myśleć zbyt osobowo. – i razem z Nicole gładko prześlizgnął się przez drzwi. Na schodach tłum zgęstniał jeszcze bardziej, bo widzowie z drugiego piętra także schodzili tędy.
Sylwia stała przy drugich drzwiach wychodzących na klatkę schodową. Wykonane z różowego marmuru poręcze i schody harmonizowały z pąsowym ornamentem ścian i ciężkich zasłon.
Gdy podeszli Sylwia otworzyła drzwi, wprowadziła ich do środka i weszła także zamykając je za sobą. W korytarzach dla pracowników teatru panowała absolutna cisza. Przeszli po schodach w dół dostając się na poziom garderoby, do korytarza na tyłach sceny.
- To już tutaj. To jest garderoba Andrew, a następna należy do Ericka. - Powiedziała Sylwia spoglądając z ukosa na Nicka.

Erick
Douglas zamknął drzwi stając pod nimi pełen obaw. Zastanawiał się, co dokładnie sprawiło Erickowi tyle bólu, wiedział tylko, że chodziło o kobietę, mimo to wahał się jeszcze chwilę, nim oddalił się ostatecznie.
Biedny mój Ericku. Nie pierwszy to cierpienia pazur rozdziera Twoje życie. Obyś dał radę to przetrwać i jeszcze mógł tworzyć. Tak mi przykro. – Wyszeptał pod drzwiami do siebie, ale też mając nadzieję, że może go usłyszy.
Ktoś zbliżał się korytarzem, odgłos kroków wyrwał go ze smutnej zadumy i skłonił do odejścia od drzwi.
- Andrew… nie ucztujesz jeszcze? – zapytał retorycznie
- Czekamy na Ericka, nie możemy zaczynać bez niego. – odparł Andrew
- Erick niezbyt dobrze się czuje… to… a z resztą sam zobacz, może dasz radę go z tego wyciągnąć… - mówiąc to odszedł korytarzem w kierunku foyer. Andrew spojrzał na niego z niezrozumieniem i skierował się do garderoby Ericka. Zapukał, lecz w pośpiechu nie czekając na zaproszenie wszedł do środka.
- Co się stało Ericku? – zapytał z troską w głosie – Nick zaraz tu będzie. Poprosiłem Sylwię, żeby go przyprowadziła. – powiedział zamykając drzwi od środka.
- Sylwia nie mogła sama dotrzymać mu towarzystwa w loży, więc poprosiła Nicole. Pamiętasz Nicole? - Stał chwilę gestykulując, nim w reszcie podszedł do przyjaciela - Mogę Ci jakoś pomóc?
- Tremerzy nie zasypiają gruszek w popiele. Ale podobno Rodziny się nie wybiera. – pomyślał ironicznie Erick
 
Lorn jest offline  
Stary 24-11-2006, 09:21   #120
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
- Czekałem… - przyznał szczerze - cały ten ponury czas. – odpłynął na chwilę myślami gdzieś w przeszłość
– Pamiętasz ten okrągły stolik, przy którym siedzieliśmy ostatnio… Na Twoim kieliszku w dalszym ciągu widać odcisk tej karminowej pomadki, którą wtedy miałaś. Twój pokój także został takim, jakim go zostawiłaś. Czasem tam wchodziłem, by poczuć znów zapach Twoich perfum, dotknąć rzeczy, których używałaś. – Uśmiechnął się łagodnie wspominając to, a następnie podniósł wzrok i powiódł delikatnie dłonią po jej ramieniu w kierunku smukłej szyi. Patrzył jak jej oczy promienieją z każdą chwilą, coraz bardziej.

Gabrielle
5 minut po wysłaniu SMSa, Marius znowu odezwał się w słuchawce.
- Wiem, że się niecierpliwisz miła moja, ale dyskusja z Elizabeth zdaje się potrwa dłużej, niż się spodziewaliśmy. Wyszedłem na chwilę tylko żeby porozmawiać z Tobą i zaraz muszę wracać. Brujahowie mają podobne kłopoty co my, kto wie może nawet łączy te sprawy ten sam sprawca. A czego Ty się dowiedziałaś od tej Monque?
 
Lorn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172