Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2012, 22:51   #21
motek339
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
Posiłek minął w neutralnej atmosferze. Reakcja marynarzy przy stole uświadomiła elfce, że nie są mile widziani wśród starych wyjadaczy. Przy drugim stole było zdecydowanie weselej, ale mogło to być spowodowane towarzystwem samych marynarzy. Trzeba będzie jakoś zdobyć ich zaufanie, albo chociaż przychylność. Mogłabym się zająć jakimiś drobnymi pracami i w ten sposób poznać resztę załogi. – pomyślała Chui pałaszując smaczny posiłek. Gdy była w trakcie obmyślania planu, kapitan wzniósł toast. Razem z resztą elfka powtórzyła gest Lanthisa.

Po obiedzie był czas na trening Verasa i Courynna. Chui uważnie obserwowała poczynania obu walczących, wyciągając odpowiednie wnioski na przyszłość, po czym postanowiła odpocząć przed zbliżającą się wachtą.

Gdy nadszedł czas, Chui wzięła ze sobą gwizdek, ubrała się w ciepłe rzeczy i wyszła na pokład. Zapowiadało się sześć godzin wpatrywania się w morze w towarzystwie Verasa. Courynn już wcześniej zajął bocianie gniazdo. Gdy usłyszała, że będzie musiała spędzić noc na dworze, jęknęła w duszy. No jasne... Kogo wysłać na nocną wachtę? Oczywiście, że elfkę. To, że widzę w ciemnościach lepiej niż reszta najemników nie oznacza, że musiałam dostać najgorszą zmianę. Nie chcąc jednak się narażać bosmanowi, nie dała po sobie poznać niezadowolenia. Usiadła więc na dziobie, wystawiła nogi za burtę i zaczęła cicho nucić dla zabicia czasu. Morze, pomimo silnego wiatru, nie było bardzo wzburzone, więc statek tylko lekko kołysał się na falach. Płynęli ciągle tym samym kursem. Krótko mówiąc, brakowało atrakcji. Nawet sternik zdawał się przysypiać za kołem. Chui zatopiła się we własnych myślach. Nieraz musiała spędzić wiele godzin w jednym miejscu obserwując kogoś, więc znalazła kilka sposobów na nie nudzenie się.

Po dwóch godzinach, dźwigając dwa przedmioty, na pokładzie pojawili się kapitan i nawigator. Jednym z nich było jedno z większych i zdecydowanie najładniej zdobionych astrolabiów, jakie Chui widziała. Drugim był spory dysk, którego przeznaczenia elfka nie znała. Został on postawiony na dziobie, więc mogła mu się dokładnie przyjrzeć. Trochę przypominał busolę, jednak brakowało igły, wskazującej północ. Delikatna, niebieska poświata ewidentnie świadczyła o magicznym charakterze przedmiotów, co potwierdziło zaklęcie wypowiedziane przez kapitana. Gdy koła astrolabium się obracały, półelfka, wpatrująca się w dysk, co rusz nakazywała sternikowi zmianę kursu. Chui może nie znała się na kierowaniu statkiem, jednak wiedziała, że to nie była normalna procedura. Wyglądało to tak jakby próbowali wyznaczyć lokalizację punktu, który ciągle się przemieszcza. Biorąc pod uwagę oficjalny cel podróży, nie miało to najmniejszego sensu. Po półtorej godziny para opuściła pokład. Miny mieli nietęgie.

Reszta wachty przebiegła bez zakłóceń. Gdy pojawili się Ashrak, Noa i Sylve, Chui udała się do kajuty, żeby chwilę odpocząć przed kolejnym dniem.
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline