Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2012, 23:07   #22
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Zamkniecie się w końcu?! - Alicja była wyraźnie podirytowana. - Staram się spać póki mogę i tobie radzę to samo - zwróciła się do Karoli. - A ty - spojrzała na mężczyznę prawie groźnym wzrokiem - a, szkoda gadać – zrezygnowana pokręciła głową.

- Ja tak - odpowiedziała Karola dziewczynie podnosząc się na nogi - ale nie sądzę, żeby ten nadęty dupek zdołał powściągnąć swój potok wymowy. Mam tu spędzić jakiś czas, niestety - dodała, patrząc na Caine'a - ale nigdzie nie jest powiedziane, że w twoim towarzystwie. -Zrobiła dwa kroki w stronę drzew -Puchan! - zawołała - prowadź mnie do tej bestii, znajdę ci grzyb.

- Wybacz kochanie -
zwrócił się do Alicji z niemal szczerą skruchą. - Nie... - zaczął, robiąc krok do przodu i łapiąc Karolę za ramię. - Ty nigdzie nie idziesz... - Zacisnął mocniej palce, po czym na wypadek gdyby Puchan dosłyszał jej słowa, zwrócił się w kierunku lasu, aczkolwiek nieco ciszej niż kobieta. - Ona tylko żartowała...

Karola zesztywniała, kiedy jej dotknął, a w jej oczach błysnęła panika. Ale tylko przez ułamek sekundy, po chwili zastąpiła ją zimna furia. - Mam 6 dan w aikido - poinformowała mężczyznę lodowato - zabierz rękę, albo się będziesz zbierał z ziemi.

W spojrzeniu Caina na moment pojawiło się zdziwienie, jednak dość szybko zostało zastąpione obojętnością. - Skoro nalegasz, sensei - puścił jej rękę robiąc przy tym krok do tyłu i unosząc miecz. - Droga wolna - ostrzem wskazał kierunek, w którym udał się Puchan[i]

- Czy wyście do końca poszaleli?! - Alicja zerwała się na równe nogi. - Ty- wskazała palcem kobietę - nigdzie sama nie pójdziesz. A Ty - tym razem zwróciła cię do Caine - przestań być tak irytujący - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Wzięła głęboki oddech i po chwili nieco zawstydzona i zadziwiona swoim zachowaniem spuściła wzrok rumieniąc się przy tym.

- Kochanie... - zwrócił się do Alicji, aczkolwiek nie odrywał spojrzenia od drugiej kobiety. - Skoro tak bardzo zależy jej na śmierci to po co jej w tym przeszkadzać? Jest dorosła, słyszała czym grozi zejście ze ścieżki i zagłębienie się w las. Skoro nie ma zamiaru zachowywać się rozsądnie i odpocząć przed dalszą podróżą to już jej sprawa.

- Dokładnie, to moja sprawa, świetnie, że mamy jasność w tym punkcie - powiedziała kobieta i ponownie zawołała goblina.

Goblin nie odpowiedział na wołania Karoli. Nie wiadomo czy dlatego, że był już za daleko i nie słyszał czy może było na to jakieś inne wytłumaczenie. W powietrzu wisiała jedynie cisza do momentu kiedy kobieta po raz wtóry nie ponowiła swoich prób. Gdzieś w lesie, chociaż nie wiadomo z jakiego kierunku dokładnie rozległ się dziki ryk mrożący krew w żyłach. Coś jednak odpowiedziało na wołanie.

- Co to? - Alicja wydała z siebie stłumiony szept, w którym wyraźnie słychać było strach.

- Bestia - wyjaśniła jej Karola - przynajmniej wiemy, w której części lasu szukać jej legowiska. I tego parszywego grzyba.

- Świetnie – pisnęła dziewczyna.

- Tylko mi nie mów, że chcesz iść razem z nią - rzucił w stronę Alicji, po czym ignorując Karolę, odwrócił się i podszedł do młodej kobiety. - Zostań ze mną, skarbie - poprosił zniżając głos i delikatnie przesuwając opuszkami palców po jej policzku.

- Zostań, zostań, mała, on na pewno cię bardzo chętnie prze... pocieszy
- uśmiechnęła się szyderczo Karola.

- Zostanę - powiedziała po krótkim zastanowieniu odsuwając się jednocześnie od dłoni mężczyzny. - I Ty powinnaś zrobić to samo.

- Tak, poczekam na tego goblina. Sama nie będę chodziła po lesie w nocy.

- Yhm, na pewno z jakimś obrośniętym mchem kurduplem będzie bezpieczniej - parsknęła.

Karola uśmiechnęła się pobłażliwie. - Potrafię o siebie zadbać - zrobiła sekundę przerwy - moja droga.

Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Rób co chcesz. Skoro jesteś takim chojrakiem... droga wolna.

Karolina nic nie odpowiedziała, podeszła do drzewa, nieco na uboczu i usiadła, opierając się plecami o pień.

***

Alicja wpatrywała się w ogień. Owinięta ciepłym śpiworem czuła się bezpieczna i spokojna. Cichy, miarowy szum wiatru wygrywał delikatną kołysankę. Dziewczyna nie była jednak senna. Z niechęcią oderwała wzrok od ognia i rozejrzała się po polanie. Karolina siedziała bez ruchu oparta o gruby pień drzewa. Wyglądało na to, że i tą wojowniczkę dopadło w końcu zmęczenie.
Poszukiwała wzrokiem Caine’a. – Świetnie już nas zostawił – pomyślała zrezygnowana – można się było tego…

- Kogo szukasz skarbie?

Alicja wydała z siebie krzyk przerażenia. – Nie zachodź mnie od tyłu. Wystraszyłeś mnie ty podły samolubny… Nie dokończyła. Bezceremonialnie zamknął jej usta pocałunkiem. Długim namiętnym pocałunkiem. Jego dłoń powędrowała na szyję dziewczyny, palce zacisnęły się mocno. Brakło je tchu.

Ciemność... a potem to znane wszystkim uczucie spadania, które przychodzi często w półśnie i kończy się ogarniającym całe ciało dreszczem zsynchronizowanym z szerokim otwarciem oczy.

Wynurzając się z wody. Tafla jeziora była spokojna, niebo bezchmurne a na brzegu czekał uśmiechnięty Michał.

- Wyłaź już z tej wody Alex, zaraz będziesz miała taką miękką, pomarszczoną skórę. Fuuj.

- Spadaj – warknęła udając, że się obraża – jestem na Mazurach, chcę się wymoczyć za wszystkie czasy.

- Oj skarbie, przecież wiesz, że dla mnie zawsze jesteś piękna.

- Wiem – zaśmiała się wesoło unosząc się na powierzchni wody. – Może wieczorem pójdziemy w końcu na ten leśny cmentarz, o którym czytaliśmy w… - urwała nagle.

- Co się dzieje Alex?

- Kochanie... przecież Ty... nie żyjesz.

- Święta racja – przyznał uśmiechając się jak gdyby nigdy nic.

- A ja nie umiem pływać.

- Nie umiesz. Obiecałem, że Cię nauczę, ale nie zdążyłem.

Alicja zniknęła pod wodą za chwilę wynurzyła się łapczywie łapiąc powietrze. – Pomóż mi tonę! - Chłopak stał bez ruchu. – Pomocy!

- Nie mogę. To musi się skończyć Alex. Twoja żałoba, twój styl bycia… Wróć do żywych skarbie. Już czas.

- Pomocy! – krzyczała ostatkiem sił.

- Nie chcesz tego Alex. Nie chcesz do mnie dołączyć.


Na niebie pojawiły się chmury, zerwał się silny wiatr. Wszystkie mięśnie stały się bezwładne a ciało Alicji ogarnął przeraźliwy chłód. Do płuc wlała się ogromna ilość lodowatej cieczy. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyła przed ostatecznym zanurzeniem się w ciemną taflę jeziora była świetlista błyskawica przecinająca ponure niebo, zaraz po niej, gdzieś daleko rozległ się ogłuszający grzmot. Utonęła.

Leśną polane przeszył głośny, wysoki krzyk. Alicja leżała na ziemi oddychając łapczywie. Z szeroko otwartych oczy ciekły wielkie łzy.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline