Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2012, 21:19   #25
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Obiad przebiegł całkiem spokojnie. Mimo rzucanych zabójczych spojrzeń nikt nikogo nie zabił. A potrawka była całkiem smaczna, jak na posiłek na statku. Po obiedzie udali się do kajuty usłyszeć swoje przydziały.

Nie zdziwił się, że nie dostał wachty i wzywa go kapitan. Cóż mogło być w tym dziwnego? Widać dla maga miał ciekawsze zadania niż wielogodzinne wpatrywanie się w morze. Niemal współczuł towarzyszom czekającej ich roboty. Wzrok bosmana zniósł spokojnie, nawet się lekko uśmiechnął, jeszcze bardziej go irytując i sprawiając że jego twarz przybrała kolor jego brody. Ha! Jeszcze trochę a wybuchnie.

Po drodze do kapitańskiej kajuty Yagara dopadły wątpliwości. A jeśli to nie było jakieś wyjątkowe zadanie? Od pierwszego spotkania wiedział, że nie polubi się z bosmanem, lecz jego głos był... dziwny. Pełen nienawiści, o. Czerwony Mag miał talent do zniechęcania do siebie innych ludzi, ale żeby pałać do niego taką niechęcią ledwie po paru godzinach rejsu? Niebywałe. Coś musiało się stać...

Podobał mu się przepych z jakim była urządzona część statku należąca do kapitana. Musiał przyznać - ten gość miał gust. Wszystko pięknie, tylko osoba samego kapitana, który się właśnie wydzierał jakoś tu nie pasowała. Podejrzewał go o szpiegostwo! Jakby nie wiedział tego od razu... Przecież Czerwoni Magowie uwielbiają morskie wyprawy. Szczególnie ci obdarzeni taką niechęcią do morza jak Yagar.
Hardo wpatrywał się w elfa, nie ugiąwszy się przed jego nienawistnym wzrokiem. W Thay takie spojrzenia były na porządku dziennym, chociaż większość starała się ukryć swe emocje. Czarodziej był nieco zawiedziony Lanthisem - potężny mag, kapitan statku, a taki nieopanowany... Słaby punkt. Trza będzie to zapamiętać.
Chciał jakoś odpowiedzieć, lecz milczał. Jednak zależało mu by spełnić swą misję. Odebrał tajemniczy liniał, z udawaną pokorą pochylił głowę, po czym wyszedł bez słowa.

Wraz z drewnianym przedmiotem wrócił do kajuty najemników. Miał zacząć jego badanie, lecz jeden z towarzyszy, którego imienia nie chciało mu się zapamiętać, przekazał mu informacje o skradzionych kartkach podrzuconych niejakiemu Bahadurowi. Leżały na stole - dwie dość proste trucizny. Po co ktoś miałby je komuś podrzucać? Próba wywołania kłótni? A może ten Bahadur to uknuł - przerysował receptury po czym ogłosił, że zostały mu podrzucone? Należało to zbadać. Tymczasowo odłożył liniał do drugiej skrzyni z rzeczami osobistymi, zamykanej na klucz i zajął się badaniem "miejsca zbrodni". Zajrzał do swej alchemicznej skrzynki i, prócz naruszonego receptariusza zauważył, że ktoś zamienił miejscami dwa flakony. Yagar był maniakiem porządku, więc od razu zwróciło to jego uwagę. Nie mogło być też mowy by on pomieszał buteleczki - wszystkie były opisane (po mulhorolandzku) i ułożone alfabetycznie, te dwie ewidentnie zmieniły swe miejsca. Po cóż ktoś miałby to robić? Czyżby przeglądał jego rzeczy i w pośpiechu chowając mikstury pomylił miejsca? Możliwe. Niestety nic więcej nie dostrzegł, więc zajął się ponownie badaniem liniału. Z Bahadurem postanowił rozmówić się później.

Liniał pokryty był dziwnymi runami. Hm, może nie runami - bardziej przypominało to pismo obrazkowe prymitywnych ludów. Gorzej, że trza było te obrazki rozszyfrować. Nie przypominały żadnego znanego mu pisma, ani języka, a znał ich całkiem sporo, jak to osoba wykształcona. Prawdopodobnie pochodził z Maztiki, tudzież tajemniczej wyspy którą Lanthis ponoć odkrył. Badanie magiczne wykazało, iż nie był to zaklęty przedmiot. Czym był w takim razie? Mag tego nie wiedział, ale próbował się dowiedzieć, siedząc na podłodze i medytując nad tajemniczym przedmiotem.
 
Wnerwik jest offline