Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2012, 19:23   #29
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Anette Cassai


Dziewczyna wyskoczyła z łazienki gotowa do jak najszybszego ataku na Sebastiana. Początek planu szedł dobrze, Anette wyskoczyła z toalety, odbiła się od pobliskiej ściany by jak najszybciej dotrzeć do zdziwionego lokaja. Ten jednak szybko sięgnął do kieszeni wydobywając swój kieszonkowy zegarek. Zakręcił nim, a klapka otworzyła się, ukazując tarcze zegara. Z ust Sebastiana padły zaś spokojne słowa.
-Magic Clock – Sphere of the time. – po wypowiedzeniu formuły zaklęcia odsłonięte wnętrze zegarka błysnęło jasnym blaskiem. Z przedmiotu wyleciała, półprzezroczysta, tarcza zegarowa, przypominająca wielkością, pawęż.


Dziewczyna nie zdążyła wyhamować i wpadła na nadlatujące zaklęcie, przenikając przez wielki zegar. Jednak w momencie zetknięcia z tarczą zegarową, jej ruchy zaczęły gwałtownie zwalniać, a po chwili dziewczyna całkowicie zamarła w miejscu, niczym figura z wosku. Nie mogła poruszać oczami, czy nawet oddychać. Zdała sobie jednak sprawę iż oddychanie nie jest jej teraz potrzebne, tak samo jak bicie serca i tym podobne czynności, które zostały wstrzymane.
- Panienka wybaczy, dla Panienki dobra musiałem umieścić Cie Anno poza czasem.

Wrzawa zwabiła zapewne Takera i Kennego, którzy powolnym krokiem zbliżyli się do dziewczyny. Właściciel wieży z pobłażliwym uśmiechem, szlachcic zaś z szyderczym wyrazem twarzy.
- Mała bojowniczka jak zawsze. –zakpił Kenny obchodząc dziewczynę i oglądając ją niczym eksponat w muzeum. Taker zaś pstryknął jedynie palcami, a ze ścian wypełzły łańcuchy które unieruchomiły dziewczynę. Chwile po tym jak się zawiązały efekt wstrzymania czasu minął, a Sebastian zamknął swój zegarek, dyskretnie ocierając kropelkę potu z czoła, widać sztuczka była męcząca.

- Nie ma co tracić czasu! –powiedział Taker i klasnął wesoło w dłonie. – Sir Kenny, bierz co twoje, macie ile chcecie czasu w twojej komacie, Sebastianie ty pójdziesz ze mną. –powiedział białowłosy i ruszył wraz z kelnerem w swoją stronę. Kenny zaś popchnął obwiązaną niczym baleron dziewczynę, w stronę swojej komnaty.

~*~

Gdy szlachcic i Anette oddalił się na odległość głosu od Takera ten mruknął do swego służącego. – Czuje, że mamy nieproszonych gości, zajmijcie się nimi, nie chce by cos przerwało rytuał. Jacyś magowie… i cos czego nie jestem w stanie do końca wyczuć ale pachnie znajomo.
- A sir Kenny? Zabić go? –zapytał Sebastian kłaniając się swemu mistrzowi.
- Nie, nie, niech rytuał wypełni się w pełni, dziewczyna jest łatwiejsza do odczytania niż książka dla dzieci. –powiedział Taker ze złowieszczym, uśmiechem. – Jestem pewny że zrobi co trzeba, ten idiota książę też.
Po tych słowach Sebastian ponownie się skłonił i zniknął rozsiewając dookoła zapach siarki, Taker zaś nucąc pod nosem ruszył dalej korytarzem. – Już niedługo Anno, niebawem będziemy znowu razem. –mruknął z nostalgia w głosie. – A wtedy powiesz mi kto Cię skrzywdził… –dodał a jego oczy błysnęły złowieszczo w świetle słońca wpadającego przez małe okienka.-… a wtedy ja go zniszczę. –dodał i uderzył pięścią w ścianę, wywołując serię pęknięć na zielonym krysztale.

~*~

Kenny wepchnął Anette do swojej izby, o wiele większej i lepiej urządzonej niż pokoik dziewczyny. Silnym ruchem posłał ja na łóżko i począł zamykać za sobą drzwi mrucząc pod nosem lubieżnym głosem. – Teraz odpłacę Ci się za wszystko, zabiorę Ci całą godność…
W tym momencie w głowie dziewczyna usłyszała wesoły głos Takera. – Miłej zabawy wam życzę... – i poczuła jak nagle łańcuchy opadają z jej ciała, zaś magia ponownie jest w jej zasięgu.
Kenny odwrócił się nieświadomy niczego lecz widząc wstającą z łóżka oswobodzoną dziewczynę stanął jak wryty. – Co tu się dzieje!? Miałaś być cały czas bezbronna.

Anette zaś, nie była ani bezbronna.. Anie też spokojna…

Andher, Bain Egiladrie, Aryuki Marai


Grupka pod przewodnictwem dziewczyny w okularach powoli zbliżała się do miejsca gdzie stać miała kryształowa wieża. Jun marudził, Ghim podziwiał widoki, zajadając się kiełbasa wydobytą z plecaka, zaś Bain zajęty był własnymi myślami. Jednak ogólne milczenie przerwał nagle Jun który stanął w miejscu i dawkowanym tonem zapytał. – Może mi ktoś wytłumaczyć… Co to jest? –powiedział wskazując mały namiocik cyrkowy skryty wśród drzew. Z namiotu zaś wystawała wesoło pomalowana armata, która wycelowana była prosto w grupkę. Lont zaś właśnie zasyczał dochodząc do końca, a armat z odgłosem urodzinowej serpentyny wystrzeliła w grupkę, która znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie…

~*~

Sugetsu spojrzał na Andhera i zaklaskał wesoło w dłonie, a za szklanymi trumnami otworzyły się trzy szerokie otwory. – A więc jak sobie życzysz! Czas już lecieć!- zaśmiał się kapelusznik po czym spojrzał jeszcze na Andhera siedzącego przed nim. – A i żeby zaoszczędzić Ci tłumaczenia,
Zadbałem o to by ta dwójka która Ci towarzyszyła, słyszała cała naszą rozmowę.
–powiedział uśmiechając się niewinnie. – A i radze ci odwiedzić tę wieżę, przynajmniej pomożesz swojej byłej towarzyszce. Tak więc do zobaczenia! –powiedział wesoło, a Andher siedzący na krześle, poczuł jak by coś wciągało go w wielki wir, prowadzący wprost do szklanej trumny, potem zaś usłyszał bardzo głośną urodzinową serpentynę, i poczuł wiatr w swych dłuższych niż kiedy się tu pojawiał włosach…

~*~

Wystrzelony z armaty Andher, walnął z impetem w Juna, wywalając się razem z nim na ziemię. To samo spotkało zresztą Gruma, który został ugodzony pancernym Lao, oraz Aryuki, na którą wpadła Crona. Po krótkiej chwili krzyków, plątania się po ziemi i pospiesznego wstawania , grupa wędrująca w stronę wieży, mogła zobaczyć, kto został w nich wystrzelony z armaty.


Osobnik, który ugodził w Juna ubrany był w szary prochowiec , lekko znoszony kapelusz, a przy dopiętą miał szpadę. Włosy osobnika, jak zresztą całej trójki, były zaniedbane i wyglądał jak by bardzo dawno nie widziały nożyczek, tak samo paznokcie. Wychudłe twarze całej trójki wskazywały, że dawno nie jedli nic porządnego.

Drugą z wystrzelonych osób, był ciężkozbrojny włócznik, który nabił Grumowi sporego guza.


Lao był postawnym młodym mężczyzną zaś jego pancerz nosił ślady wielu walk. Z oczu dobrze mu patrzyło, mimo że lekko oszołomiony rozglądał się po okolicy, jak gdyby nie za bardzo wiedział jak się tu znalazł.

Ostatnia osobą była zaś kobieta (a przynajmniej sugerowały to bardzo niewielkie wybrzuszenia w rejonach klatki piersiowej)


Crona ubrana w długą czarną suknię, ciasno przylegającą do ciała, od razu zaczęła przepraszać wywróconą Aryuki, odgarniając z twarzy przydługie różowe włosy. Wyglądała na bardzo przestraszona i zmieszaną całą sytuacją.

Gdy wszyscy powstali i otrzepali się z kurzu, Grum obrzucił Andhera i Cronę badawczym spojrzeniem po czym zapytał. – A wy nie jesteście przypadkiem dwójka magów która zaginęła rok temu? Grubsza sprawa, sporo magów z Fairy Tail zniknęło na jednej misji. Bardzoście do nich podobni, a ty masz nawet tutaj tatuaż. –stwierdził krasnolud wskazując dłoń Crony.

~*~

Kiedy sprawa pojawienia się trójki nowych członków małej ekspedycji została wyjaśniona, do jeziora zostało zaledwie parę kroków. Wystarczyło odsunąć na bok krzaczory i oto było, nieskazitelnie czyste jeziorko, w którym pływały najróżniejsze ryby. Jedne malutki, inne wielkie rogate i mackowate. Jednak nie zachowywały się groźnie. Głos w głowie Aryuki mruknął tylko –„ Niektóre są naprawdę smaczne, chociaż wam nie polecam, no chyba, że życie wam nie miłe.

Na środku jeziorka, zaś była wyspa złożona z kryształowej masy, a na niej potężna budowla, której szukali – kryształowa wieża.


- Dziś nie ma co tam płynąć, za ciemno już, w nocy lepiej w takie miejsca się nie udawać. –zarządził Grum i postawił na ziemi plecak. – Czas rozbić obóz, nie martwcie się mam kilka zapasowych, pomniejszanych namiotów. –rzucił wesoło do grupki Andhera, p oczy zaczął wyjmować z torby małe zawiniątka, które okazały się magicznie zmniejszonymi namiotami.

Głos w głowie Aryuki zaś, na widok wieży mruknął niezrozumiale i zamilkł – co było dlań dość dziwne zwłaszcza, że okazji do kąśliwych uwag nie brakowało.

~*~

Grum okazał się mistrzem polowej patelni i nikt nie mógł odmówić smaku przygotowanej przez niego potrawki. Dodał do niej jakichś tajemniczych ziółek, które nadały daniu niezwykłego aromatu i posmaku.
Jun natomiast szybko sklecił przy użyciu swych tajemniczych narzędzi, porządne nożyczki fryzjerskie jak i do paznokci, dzięki którym „Grupa z armaty” mogła doprowadzić się do porządku. Wynalazca wziął się również za budowę łódki, na jutrzejszy poranek. Ciche przekleństwa dochodzące z mroku, obok jego namiotu, na temat braku odpowiednich warunków, dowodził tego że wciąż zawzięcie pracował, gdy wszyscy powoli kładli się spać, po typowych dla takiego nocowania rozmowach przy ognisku.
Uznano, że warto trzymać warty, zaś pierwszym ochotnikiem okazał się Lao, włócznik chciał w ten sposób odwdzięczyć się za gościnność i pomoc nowopoznałych osób.

Kiedy mężczyzna siedział przy ognisku wsłuchany w odgłosy natury i ciche mamrotanie Juna, coś przemknęło za jego plecami. Lao chwycił pewniej broń, zerkając niepostrzeżenie przez ramię. Jednak tylko się uśmiechnął i odłożył oręż, widząc jak szczupła sylwetka wsuwa się do namiotu Andhera.

Andher, który leżał już w namiocie szykując się do snu, został zaś całkowicie zaskoczony przez pojawienie się Crony! Dziewczyna weszła do jego namiotu, ściskając mocno poduszkę które Grum rozdał wszystkim. – Nie mogę zasnąć… możemy trochę porozmawiać?
Niektórzy zwalczali smoki, inni podróżowali po lochach szukając skarbów, uznając to za wyzwanie. Jednak na Andhera spadła misja jeszcze trudniejsza – nocna rozmowa z posmutniałą kobietą!

Aryuki też nie mogła spokojnie delektować się snem. Bowiem gdy tylko wsunęła się do namiotu, głosik w jej głowie odezwał się. „– Musimy poważnie pogadać. ”- mruknął mieszkaniec jej ciała. – „ Na temat tej wieży… warto chyba byś cos wiedziała. Nie żebym się troszczył o twoje życie… ale to może i na mój los wpłynąć.

~*~

Gdy noc dobiegła końca, a słońce wesoło świeciło na niebie, wszyscy chętni do podróży na kryształową wysepkę, zebrali się przy sporej łódce zbudowanej przez Juna. Pojazd był gotowy do drogi, zas zbadanie kryształowej wieży pozostawało już tylko kwestią kilkunastu minut… o ile podróż przez jeziorko o każe się bezpieczna.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline