Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2012, 23:42   #118
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Wszyscy byli niezwykle zadowoleni, że dotarli wreszcie do wyjścia. Samo światło słoneczne wydawało się czymś wspaniałym i niezwykłym, naprawdę nie spodziewali się, że da im ono aż tyle radości.
Od wyjścia dzieliła ich już tylko stara krata, jednak okazało się, że stara nie oznacza słabej. Argena pchnęła ją, ale ta była zamknięta. Szarpnęła mocniej, ale ta była solidnie zamontowana. Westchnęła niezadowolona, że zatrzymano ich na tym ostatnim kroku. Była naprawdę zmęczona po tym wszystkim co dzisiaj przeżyli i psychicznie nie miała już siły męczyć się z wyrywaniem kraty.
- Wiesz coś o tej kracie? Miałeś zdaje się jakieś klucze - zwróciła się do brata Tadeusza.
- Nic mi o niej nie wiadomo. Wydaje mi się, że wyjść jest kilka, gdyż zapiski mówią o innym - odpowiedział mnich. - Klucze mam, ale nie wiem czy uda mi się to otworzyć - dodał, szykując jednocześnie pęk posiadanych kluczy.
- Spróbuj - powiedział stanowczo Dergo.
Tadeusz i tak już się za to szykował, więc zwyczajnie zignorował słowa młodzieńca. Argena zaś uśmiechnęła się rozbawiona i zamienili się z mnichem miejscami. Przepuściwszy ich klucznika bliżej wyjścia i pozwalając mu zadbać o zlikwidowanie ich ostatniej przeszkody, Argena miała chwilę odpoczynku. Zmęczona oparła się o ścianę, ale ta okazała się twarda, zimna i nieprzyjemna. Nie tracąc więc ani chwili, przycisnęła Dergo do ściany, opierając się o niego. Młodzieniec objął ją rękami przytulając do niej głowę i stali tak w milczeniu, wsłuchując się w ciche pobrzękiwania i chrobotania metalowych kluczy.
Jedne klucze nie pasowały w ogóle, inne doskonale mieściły się w zamku, ale albo z nim "pływały", albo nie dawały się przekręcić. Argena już myślała, że będzie musiała jednak wyważyć tę kratę, gdy w pewnym momencie usłyszeli znany im dźwięk, świadczący o otwarciu zamka.
Argena i Dergo zobaczyli jak brat Tadeusz otwiera kratę na oścież i zadowoleni zebrali się do ostatecznego opuszczenia podziemnych tuneli.
- Panie przodem - powiedział brat Tadeusz skłaniając się lekko Argenie.
Ta z uśmiechem wyszła na dwór i z zadowoleniem mogła stwierdzić, że nie tylko wreszcie była na zewnątrz, ale i pomyślnie przeszła przez próby na które ją wystawiono. Z chęcią polatała by sobie teraz, aby to uczcić, ale naprawdę nie miała już na to siły.
Była zmęczona fizycznie i wręcz wyczerpana psychicznie. Jej skórzaną zbroję, tarczę, skórę oraz hełm i włosy zdobiły niemałe ilości błota, które zaschło po spotkaniu z żywiołakiem nad jeziorkiem lawy, gdzie osmaliło ją nieco sadzą. To był naprawdę ciężki dzień.
Zaraz potem chłopcy także do niej dołączyli i choć oczywiście cieszyli się, że udało im się przejść przez wszystko pomyślnie, to jednak Argena dostrzegła, że Dergo krzywi się nieznacznie gdy przychodzi mu spoglądać na Tadeusza. Młody zazdrośnik nie był zadowolony, gdy inny mężczyzna czynił Argenie uprzejmości. Bardziej by się niepokoił, gdyby tak robił rycerz którego widzieli parę dni temu na turnieju, ale nawet mnich w średnim wieku nie dawał mu spokoju. Argena uśmiechnęła się, wyraźnie rozbawiona jego grymasami.
Brat Tadeusz rozpoznał okolicę. Zamknął kratę i oznaczył odpowiedni klucz, a następnie nie tracąc więcej czasu, całą trójką ruszyli w stronę klasztoru.

Gdy dotarli do świątyni, mnisi wydawali się być zadowoleni, że komuś udało się przejść przez wszystkie próby. Argena zdawała sobie sprawę, że dla nich liczy się nie tyle ona, co samo wydarzenie które miało miejsce.
Zamieniła kilka zdań z kilkoma mnichami, opisując pokrótce co spotkali po drodze i jak to wyglądało. Cała trójka była wręcz rozchwytywana i wypytywana o szczegóły. Argena jednak nie miała już sił i po kilku rozmowach poprosiła o możliwość odpoczynku.

Kobieta była bardzo zadowolona, gdy kilkanaście minut potem leżała w małym płytkim baseniku gorącej wody, na powierzchni której pływało sporo perłowo-białej piany. Dergo leżał obok niej i obejmował ją ramieniem, zachowując milczenie. On także był zmęczony i nie było się czemu dziwić. Było tak miło i spokojnie.
W pewnym momencie do łaźni zawitał i brat Tadeusz. Argeny nie wzruszyła jego obecność w pomieszczeniu i tylko spojrzała kto do nich zawitał. Było dużo dostępnych balii, a mnich też musiał się wykąpać. Dergo jednak zareagował nieco konkretniej.
- Hej! - z jego gardła wydobył się krótki okrzyk zaskoczenia, a on sam z przerażeniem na twarzy, nieomal położył się na Argenie chcąc ją zakryć, choć pokaźna ilość piany doskonale się w tym sprawdzała.
Widząc reakcję młodego wojownika, brat Tadeusz nadal szedł w stronę jednej ze znajdujących się w pomieszczeniu balii i rzucił okiem w ich kierunku lekko unosząc brwi.
Argena zaś wybuchnęła perlistym śmiechem. Zdawała sobie sprawę, że Derguś ją broni, ale tym razem zrobił to zupełnie niepotrzebnie i wręcz w przekomiczny sposób, zaś jego mina była istnym ukoronowaniem dla całego obrazka.
Dergo zdziwił się jej reakcją. Chciał coś powiedzieć, bez wątpienia zaprotestować obecności innego mężczyzny w tym pomieszczeniu. Argena jednak zatkała mu usta swoimi, a podziałało to tak skutecznie że Dergo już nic nie powiedział, a agresja i zdenerwowanie natychmiast minęły.
Mnich szybko uporał się z kąpielą, w przeciwieństwie do nich, którzy moczyli się w baseniku przez co najmniej godzinę. Po niej czuli się lepiej i zdecydowanie czyściej, a ich ubrania zostały w tym czasie dokładnie wyczyszczone z zaschniętego błota... i nie tylko, oraz podane im suche, ciepłe i pachnące lawendą.
Jakby mało było szczęścia, otrzymali jeszcze coś, co znacznie jeszcze bardziej poprawiło im humor. Było to zaproszenie na kolację, które oczywiście ochoczo przyjęli. Gdy weszli do jadalni ich oczom ukazał się niesamowity widok.


Na miękkim i pulchnym dywanie, kilkudziesięciu mnichów i zakonników siedziało przy zastawionym chyba aż tysiącem misek, niskim stole. Widząc przybycie osób którym udało sie przejść próby powitali ich nieomal wiwatami. Argena dostrzegła też w tłumie swoich czworo małych nicponiów.
Potem nie było już nic do dodania, a to dużo do jedzenia.
Argena była bardzo zadowolona i nie skąpiła sobie żadnej z potraw. A było ich tam co najmniej dwa tuziny. Z początku zajadała jakby opętał ją demon, ale po około pół godzinie spadła prędkość z jaką z jej misek znikało jedzenie.
Oczywiście nadal była bardzo zajęta, gdyż siedzący dookoła niej mnisi pragnęli wysłuchać co takiego spotkali pod ziemią i jak sobie z tym poradzili. Między jednym kęsem a drugim, Argena wszystko im opowiadała, zaś kontem oka dostrzegła, że wokół Dergo, oraz brata Tadeusza także utworzyły się grupki słuchaczy i pewnie dlatego ustawiono ich osobno.
Zanim Argena się zorientowała słońce schowało się za horyzontem, a ona sama poczuła się zmęczona i śpiąca. Mnisi oczywiście zaproponowali im nocleg, honorując swoje wcześniejsze zaproszenie do pozostania tak długo jak tylko będą chcieli.
Rozejrzała się dookoła. Chochliki skończyły już jeść i posłusznie czekały na swoją panią. Dergo zaś był już niesiony do ich pokoju. Zmęczony po ciężkim dniu zasnął, zanim jeszcze wstał od stołu.
Argena dotarła do ich pokoju i była gotowa położyć się w zbroi i zasnąć natychmiast. Mnisi położyli Dergo na łóżku i po zdjęciu mu butów, życzyli jej dobrej nocy zostawiając ich samych.
Kobieta zrzuciła tylko ubranie i położyła się obok swojego młodego wojownika.


Następnego dnia, Argena czuła się cudownie wypoczęta i silna. Była naładowana optymizmem, a czekała ja jeszcze główna nagroda, jaką były wskazówki odnośnie położenia Tajemnych Wrót, prowadzących do Korony Władzy.
Po obfitym śniadaniu udała się na specjalne spotkanie z jednym ze starszych mnichów i wysłuchała dokładnie instrukcji wyglądając przez okno, gdy tłumaczono jej najbliższą trasę, oraz patrząc na mapę nie tak małej okolicy, gdy mowa była o tym co dalej.

Jak by tego było mało, brat Tadeusz pojawił się i na pożegnanie dał im do wyboru jeden ze znalezionych w podziemiach kryształów. Początkowo oferowano im po jednym, ale Argena i Dergo stwierdzili, że wolą mieć wspólną pamiątkę, a nie każde swoją z osobna. Przyjrzeli się znalezionym kryształom.


Wszystkie były naprawdę ładne i tajemnicze, ale wszystkich zabrać nie mogli. Po niecałej minucie zdecydowali się na turkusowy.
Pożegnali się chyba z każdym z mnichów z osobna, a nawet Dergo ich już nie liczył. Następnie zabrawszy swoje manatki i czwórkę chochlików, wsiedli na konie i opuścili świątynię kierując się na Tajemne Wrota.
 
Mekow jest offline