Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2012, 09:59   #100
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Melania Bałucka
Rozmowa z Duskierem wiele wyjaśniła Melani. Co wcale nie oznacza, że jej jakoś specjalnie pomogła. Nadal była daleko od domu, mamy i braci. Była pewna, że wszyscy jej już szukają. Przecież zniknęła tak dawno temu. Mela bała się jednak, że ani mamusia, ani nikt inny nie znajdzie kolorowego wiru i nie będzie w stanie po nią przyjść. To ona, samiecalfa, musiała odnaleźć wir i drogę do domu.
Na razie jednak musiała spotkać się z Welmą i coś zjeść.
Wędrówka z niewidzialnym przewodnikiem była całkiem przyjemna. Duskier gwizdał wesołą melodię i gdyby nie głód i świadomość, że do domu jest tak daleko to Mela pomyślałaby, że jest właśnie na wycieczce do lasu z rodzicami.

Gdy po jakimś czasie doszli do skraju lasu, Mela poczuła lekki strach przypomniała sobie ich ucieczkę przed ciemnością i małe ptaszki, które za jej sprawką przemieniły się w złe ptaszyska. Duskier jednak szedł dalej bez obawa, a za nim wesoło merdający ogonem Pusiek. Mimo obaw, więc i Mela ruszyła w głąb lasu.
Rosnące gęsto sosny dawały miły cień przed świecącym coraz bardziej słońce. Wesoło cierkające ptaszki nastrajały w ten sam sposób i małą Melę. Nie wiedzieć kiedy także i ona zaczęła nucić piosenkę, którą gwizdał Duskier.
W pewnym momencie Pusiek odbiegł gdzieś w bok i podnosząc wysoko nogę obsikał pień drzewa. Mela wiedziała, że pieski znaczą swój teren i że robią tak gdy czują się bezpieczne. Pusiek wrócił po chwili niosąc duży patyk. Wyraźnie chciał, aby mu go rzucić. Mela lubiła zabawę w aportowanie i wiedziała, że tylko mądre pieski potrafią się tak bawić.
Tak umilając sobie czas Mela, Duskier i Pusiek szli poprzez las na spotkanie z zielarką Welmą.

Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
W tym samym czasie w domku na plaży trwała narada. Seny jakie nawiedziły Tomka i Justynkę mówiły, że ich przyjaciele są w niebezpieczeństwie. To, że trzeba ruszać im na ratunek nie ulegało żadnej wątpliwości. Pytanie podstawowe brzmiał kogo w pierwszej kolejności. Uprowadzony przez barbarzyńców Przemek znajdował się według snu Justynki w jakimś wielkim domu. Prawdopodobnie był to zaznaczony na mapie Albina duży dom z ogrodem. Pewności niestety nie było. Natomiast mała Mela przebywała prawdopodobnie w towarzystwie jakiegoś groźnego jaszczura. Gdzie jednak było pozostawało tajemnica.
Wobec takiego stanu rzeczy cała trójka postanowił udać się po pomoc do jedynej osoby o której wiedzieli, że może być im przyjazna. Zielarka Welma o której mówił Albin, mieszkała w pobliżu bagien. Chcąc, nie chcąc dzieci musiały idąc się z powrotem do lasu i odnaleźć chatkę Welmy.

Pogoda na szczęście dopisywała i zapowiadało się, że będzie to kolejny letni dzień w magicznym, bajkowym świecie. Po małym posiłku składającym się z ostatnich zapasów jakie zrobił Tomek, dzieci ruszyły w drogę.
Opuścili plażę i poprzez rozległą łąkę udali się w kierunku widocznego na horyzoncie lasu.
Wspomnienia z poprzedniej wędrówki po lesie szybko wróciły do dzieci. Atak ciemności i zamiana przyjaznych ptaszków w przerażające bestie przypomniały im w jak wielkim niebezpieczeństwie była Mela. Jeżeli nie znalazł ona schronienia przed ciemnością, to zapewne stało się z nią coś bardzo niedobrego. Nikt jednak nie chciał nawet myśleć o tym, że mogła to być prawda. Tomek, Justynka i Piotrek żyli nadzieją, że zielarka Welma pomoże im odnaleźć przyjaciółkę oraz uwolnić Przemka. o powrocie do domu nikt nie mówił głośno, ale także ta nadzieja tliła się w sercach dzieci.
Ciepłe promienie słońca i lekki wiatr sprawiały, że marsz był naprawdę przyjemny. Gdyby nie nocne wydarzenia i strach jaki im towarzyszył można, by pomyśleć że trójka przyjaciół idzie na spacer po lesie w letni, ciepły dzień.
Gdy dotarli na skraj lasu, Tomek kierując się mapą, własną wiedzą i przeczuciem poprowadził ich jak mu się zdawało w kierunku bagien, gdzie mieli odnaleźć Welmę.


Melania Bałucka

W pewnym momencie powietrze stało się bardzo wilgotne i pachniało zgnilizną. Przez chwilę Melania pomyślała, że Duskier zaprowadził ją w miejsce skąd będzie mogła przenieść się z powrotem do piwnicy, gdzie zaczęła się ich przygoda.
Tak się jednak nie stało.
- Już prawie jesteśmy na miejscu - powiedział niewidzialny towarzysz Meli - Uważaj i patrz pod nogi, bo ziemia zaczyna być grząska.
Mela nie znała tego słowa, ale wystarczyło że spojrzała w dół i od razu zrozumiała co Duskier miał na myśli. Ziemia stała się tak miękka, że jej trampki zapadały się w nią niczym w jakąś poduszkę.
Pusiek przestał biegać radośnie w koło, a zamiast tego zaczął intensywnie węszyć. Trzymał nos nisko nad ziemią, a jego nozdrza poruszały się intensywnie. Nadal jednak szedł za Duskierem, który jako jedyny znał drogę.
W końcu cała trójka doszła do na skraj lasu. Przed nimi roztaczała się mała polanka, której koniec tonął w gęstej mgle.
- To tutaj mieszka Welma - powiedział Duskier. Zapewne ręką pokazywał jakieś konkretne miejsce, ale Mela nie widziała ani jego, ani jego ręki.
Przez chwilę wiodła wzrokiem po polanie, aż jej spojrzenie zatrzymało się na małym drewnianym szałasie, stojącym przy rozłożystej sośnie.
Patrząc na lichą konstrukcję Melania nie mogła uwierzyć, ze tutaj mieszka słynna zielarka Welma.
- No na co czekasz? - ponaglił Duskier - Chodź trzeba zapukać.
Dziewczynka z lekką obawą podeszła do małych drzwi i ostrożnie zapukała trzy razy.
Po chwili z wewnątrz dobiegło ciche szuranie. Gdy otworzyły się drzwi w progu stanęła bardzo stara kobieta. Jej poznaczona zmarszczkami twarz wyglądała niczym ususzona śliwa. Na nosie i brodzie miała dwie olbrzymie kurzajki z których wyrastało kilka niesfornych i bardzo długich włosów. Lekko przestraszona Mela cofnęła się na ten widok. Zupełnie czegoś, a raczej kogoś innego się spodziewała. Zamiast pani w wieku jej mamy, Welma okazała się starsza niż jej babcia.
- To ja Duskier - przywitał się niewidzialny towarzysz Meli - A to jest Mela i jej mądry pies Pusiek. Mela zgubiła mamę i bardzo chciałby ją odnaleźć.
- Wejdźcie do środka - rzekła Welma swym skrzypiącym niczym nienaoliwione drzwi głosem.
Z lekka obawą i strachem Mela wkroczyła do królestwa zielarki Welmy.

Wewnątrz chatki było bardzo duszne. Unosił się w nim zapach suszonych ziół i kurzu. W kącie stał duży piec na którym wylegiwał się czarny kot. Na widok Puśka otworzył on szeroko oczy i niczym błyskawica wybiegł z domku omijając szerokim łukiem równie zaskoczonego psa.
Instynkt wziął górę nad przywiązaniem do swej pani. Pusiek niczym jakiś chart ruszył biegiem za uciekającym czarnym kotem.
Melania chciała biec za nim, by go zawołać ale Welma położyła jej na ramieniu dłoń i powiedziała:
- Zostaw ich, niech się bawią. Ty opowiedz mi o swojej mamie i o tym co cię do mnie sprowadza.
Dziewczynka i Welma usiadły przy dużym drewnianym stole na którym leżał haftowany obrus. Zielarka nalała do dwóch glinianych kubków źródlanej wody z dzbana i jeden z nich podała Meli.
- Napij się i opowiedz Welmie co się stało.

Tomek Wilczyński, Justynka Nowicka, Piotrek Sikora
W tym samym czasie trójka pozostałych dzieci dotarła do lasu i idąc jego skrajem zbliżała się do bagien.Tomek idący na czele miał nadzieję, że domek Welmy jest tak charakterystyczny, że nie przegapią go i nie będą błądzić po lesie.
Sądząc po zapachu bagno było coraz bliżej.
Gdy w reszcie grupa dotarła do rozległego bagniska okazało się, że w pobliżu nie ma żadnej chatki. Dzieci spojrzały po sobie lekko zawiedzione takim obrotem sprawy. Wszyscy spodziewali się, że odnalezienie domu Welmy nie będzie stanowiło problemu. Stało się jednak inaczej. Żadne z nich nie miało ochoty na włóczenie się po bagnach. Było to niebezpieczne nie tylko na mogąca pojawić się w każdej chwili ciemność, ale także groziło utonięciem.
Zrezygnowani usiedli na zwalonym pieńki i zaczęli rozmyślać co dalej. Tylko Piotrek chodził nerwowo wokół i mruczał coś pod nosem.
W pewnym momencie zapatrzył się on w rozciągające się przed nimi bagno.
- Spójrzcie! - zawołał - Tam widać dym. Może to z domku Welmy.
Justynka i Tomek poderwali się z miejsca i spojrzeli we wskazane miejsce. Faktycznie w oddali unosił się wyraźny słup dymu. Jeżeli był to dom oznaczało to, że trzeba nadłożyć drogi dotrzeć do niego przez las.
Po krótkiej naradzie wszyscy zgodzili się, że trzeba iść i zaryzykować. Nie znali nikogo innego kto mógłby im pomóc.

Gdy po godzinnej wędrówce przez las cała trójka dotarła na polankę na której stała chatka Welmy zdziwili się bardzo. Na trawie leżał zziajany Pusiek na na jego grzbiecie wylegiwał się czarny jak noc kocur. Popatrzył ona na idące dzieci swymi żółtymi oczami i głośno zamiauczał.
W tym samym momencie z niewielkiej drewnianej chatki wyszła Mela w towarzystwie bardzo starej kobiety.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline