Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2012, 12:18   #27
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Wachta. Minuty dłużyły się jak godziny, godziny niczym dni. Ciemność uniemożliwiała dostrzeżenie czegokolwiek. Spokojne morze zlewało się z czarnym niebem. Smok zastanawiał się jaki jest sens utrzymywania kogokolwiek w takich warunkach na bocianim gnieździe. Nie mógł tego zrozumieć.

Sylve usiadł na barierce niedaleko Noy. Wpatrywał się w mrok zupełnie tak, jakby dostrzegał tam więcej niż było w rzeczywistości. Po chwili odwrócił łeb w stronę milczącej kobiety.
- Nie jesteś zbyt rozmowna. - zagadnął spokojnie, zbliżając się powoli do niej.
Dziewczyna wpatrywała się gdzieś w mrok , który pochłoną teraz wszystko za burtą okrętu.
Słysząc słowa smoka , uniosła głowę zerkaj ac na gniazdo, gdzie znajdował się jej brat.
- Po prawdzie, to nie.
- Co w takim razie robisz w takim miejscu? Tutaj nie ma grama prywatności. -
odparł smok.
- Wyjaśnisz mi, co ma prywatnośc do małomówności ?
- Małomównośc z reguły oznacza tajemnice. A ich utrzymaniu nie sprzyja brak prywatności. -
ton Sylve mógł sugerować, że nie lubi tłumaczyć rzeczy oczywistych.
Noa wzruszyła ramionami, po czym wydobyła kawałek suszonego mięsa zza pasa. Spokojnie odgryzła kawałek i zaczęła go spokojnie żuc.
- A Ty jaszczurko jesteś pogromcą tajemnic ?
Smok nie okazał po sobie tego, że kobieta obraziła go.
- Nie jestem jaszczurką, samico. A może suko, skoro porównujemy się do innych ras? - odpowiedział a pytanie było bardziej skierowane do siebie, niż do niej.
- Nie, nie jestem pogromcą tajemnic. -
- Nazywaj mnie jak ci wygodnie, nie specjalnie mnie to obchodzi. -
ton jej głosu pozostawał obojętny- Wyglądasz na jaszczurkę... tam skąd pochodzę, dużo podobnych do Ciebie biega po lasach. - uderzyła palcem o powierzchnię czaszki zawieszonej na skórzanym rzemyku. - Niektóre nawet są smaczne... Wiem już , że nie jesteś pogromcą tajemnic i jaszczurką. Idziemy do przodu, ze świtem zapewnie będziemy jak rodzina...- powiedziała półżartem, pół kpiną.
- Wątpię. Nie przywykłem do prowadzenia dyskusji z obrażającymi mnie osobnikami. Cóż, mam nadzieję że wachty będą inaczej dobierane. Miłego wieczoru. - wypranym z emocji głosem zakończył rozmowę, nie ruszając się jednak z miejsca które zajmował.
- Bardzo łatwo cię obrazic... Zazwyczaj ludzie płaczą dopiero w momencie, kiedy mam szczery zamiar ich zranic. Ale jaszczurki , które nimi nie są, mają inne zwyczaje. - kiwnęłą głową w kierunku mroku.- Niech noc będzie dla ciebie łaskawa, dumna istoto.


***********************

Kolejny dzień nie przyniósł nic nowego. Bezkres morza, brak lądu, delikatne bujanie okrętem. Sylve kiedy nie musiał wypełniać idiotycznych rozkazów, spał bądź rozmyślał siedząc w trudno dostępnym miejscu. Jeśli miał okazję, zawsze starał się zamienić z kimś z najemników czy też załogi dwa, trzy słowa. Zdobycie zaufania części załogi zawsze mogło się okazać bardzo przydatne.

Po śniadaniu nastąpił nieoczekiwany apel. Kapitan, którego zabrakło na śniadaniu, pojawił się na mostku i zaczął przemowę o honorze, zdradzie i innych rzeczach, o których ludzie nie mieli pojęcia. Sylve uważał że istoty, które nie dożywają z reguły 6o wiosny nie mogą wiedzieć czym jest honor. A tym bardziej zdrada, chyba że zagoszczenie między nogami innej kobiety niż żona odpowiada temu słowu.

Elfi kapitan przedstawił dość jasno sytuację, a swoje słowa poparł wyrzuceniem z worka uciętej głowy majtka. Smok wzbił się w powietrze tak, aby móc zobaczyć nieco lepiej ową głowę. Osiadł po chwili na ramieniu Artuara i popatrzył na niego znaczącym wzrokiem. Kiedy apel się skończył, zagadnął po cichu.
- Czyżbyśmy mieli na statku kogoś, komu nie podoba się władza na statku?
- Może ten ktoś chciałby przejąć statek dla własnych celów? - pomyślał na głos Atuar. - Bunt na okręcie?
-Zastanów się. Jeśli nawet wszyscy oprócz nas mają jeden cel i działają wspólnie nie są w stanie poprowadzić statku. Załoga jest niezbędna. Wytrucie jej oznacza niemożność dalszego rejsu. A z kolei po morderstwie kapitana załoga bez szemrania usunęłaby z pokładu podejrzanych. Niekoniecznie w szalupach.- szeptem przedstawił swoje wątpliwości.
- Może to ktoś, kto zna cel kapitana i chce za wszelką cenę uniemożliwić jego realizację - stwierdził Atuar. - A dla sprawnego maga opuszczenie statku nawet bez szalupy to żaden problem.
-Łatwiej byłoby zniszczyć statek w porcie. - smok zdawał się mieć pierwszorzędną zabawę negując wszelkie podawane przez Atuara propozycje rozwiązania tej zagadki.
- Jak myślisz, kto może chcieć śmierci kapitana? Ktoś z załogi, czy może jeden z nowo zaciągniętych na okręt najemników?- zmienił nieco temat.
- Mylisz się. - Atuar pokręcił głową. - Jeśli wypadek przydarzy się w porcie, to zawsze można wymienić statek lub kapitana. A na morzu... zanim ktokolwiek pomyśli, że coś się stało, to minie dobrych kilka miesięcy. A w tym czasie da się przedsięwziąć kolejne kroki.
-Przez ciebie będę zmuszony zmienić swoje zdanie o ludziach. - z wyrzutem powiedział Sylve.
- Przeze mnie? - zdziwił się Atuar. - Wszak nie ja podtrułem załogę.
Smok westchnął teatralnie.
- Ale potrafisz logicznie myśleć. A to u przedstawicieli twojej rasy nie jest zbyt często spotykane. Co więcej, prawie w ogóle. wytłumaczył Atuarowi o co mu chodziło.
- Mam nadzieję, że nie będziesz o tym braku myślenia nie ropowiadał zbyt często - stwierdził kapłan. - Niektórzy mogą się poczuć dotknięci takim stwierdzeniem.
-Czy wy, ludzie, na prawdę nie akceptujecie prawdy? Na prawdę wielokrotnie myślałem, jak rasa tak dziwnych istot może coraz bardziej dominować w Krainach.-
- Jak to pozory mylą. - Uśmiech Atuara był co najmniej kpiący. - Ale pocieszające jest to, że inne rasy również mają o sobie zbyt wysokie mniemanie i mają uszy zamknięte na głoszone o sobie prawdy.
-Mam podobne zdanie drogi Atuarze. Krasnolud potrafią być doprawdy irytujące. Cieszę się, że myślimy niemal tak samo. ton Sylve nie zdradzał czy mówił on poważnie, czy podchwycił i kontynuował grę swojego towarzysza.
- Całe szczęscie to, co mówią o smokach, ze są bardziej zarozumiałe, niż elfy, przekonane o swej wszechwiedzy i nieomylności, tudzież obojętne na wszystko, co się dzieje, prócz własnego nosa, i że mają w głowach tylko i wyłącznie swoje skarby, jest bezczelnym pomówieniem. - Atuar uśmiechnął się sympatycznie. - Chyba że jesteś jakimś wyjątkiem.
-Ludzie nigdy nie pojmowali prawdziwej natury smoków, stąd te legendy a raczej oszczerstwa. - odpowiedział tym razem poważnie smok.
- A co do oceny mojej osoby, to pozostawię to tobie i twoim osądom.- dodał z przyjacielskim uśmiechem wymalowanym na pysku, co z powodu ukształtowania tego było niezwykle trudne.
- Gdyby cię źle oceniał - odparł natychmiast Atuar - nie znaleźlibyśmy się na tym samym statku.
Smok w niemej odpowiedzi kiwnął tylko łbem w podziękowaniu.
- Masz jakieś propozycje, jeśli chodzi o sytuację w jakiejś się znaleźliśmy? powrócił do tematu po chwili milczenia.
- Muszę porozmawiać z kapitanem o pewnym pomyśle - odparł Atuar. - I powinienem to zrobić jak najszybciej. A potem zobaczymy.
- Gdybyś potrzebował z mojej strony jakiejkolwiek pomocy, służę.- odparł jedynie Sylve nie pytając o szczegóły. Jeśli kleryk będzie chciał, sam się z nim owym pomysłem podzieli.
- Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć - zapewnił go Atuar. - A teraz idę. Mam nadzieję, że zechce ze mną porozmawiać.
Smok pozostał przy burcie, wpatrując się w morze. Mimo wszystko uspokajało go. I zaczynał je nawet lubić.

***********************


Kiedy na statku ogłoszono alarm, Sylve zatopiony był w śnie. Mimo iż spał głęboko i mocno, alarm obudził go dość szybko. Smok zawsze, nawet podczas snu, był niezwykle czujny. Zbytnio cenił sobie swoją osobę, by narażać się na niespodziewane ataki. A takie mogły się zdarzyć w każdej chwili.

Na pokładzie znalazł się chwilę po ogłoszeniu alarmu. Brak ubioru pozwalał mu zaoszczędzić bardzo dużo czasu. Na słowa kapitana smok zareagował błyskawicznie.
- Zgłaszam się.- dwa słowa w obecnej chwili wystarczyły według Sylve. Czekał na pozostałych członków wyprawy.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline