Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2012, 12:54   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Widok odciętej głowy świadczył o dwóch rzeczach - że kapitan nie patyczkował się ze zdrajcami, oraz że był nader pochopny w swych działaniach. W końcu lepiej by było przesłuchać zdrajcę, zanim się go zabije. Chyba że zostało to zrobione i całe przedstawienie miało na celu tylko i wyłącznie upewnienie truciciela, że jest bezpieczny. Ponoć znany wróg jest mniej groźny, niż kolejny, którego trzeba dopiero wykryć. A, jak powiadają, po nitce do kłębka...
Bez względu na wszystko istniał pewien sposób na dowiedzenie się, kto maczał w tym wszystkim palce. Nie do końca pewny, ale powtórzony kilka razy dawał wielkie szanse na osiągnięcie sukcesu. Ale to trzeba było omówić z kapitanem.

Dla zwykłego najemnika dostanie się przed oblicze Lanthisa okazało się chwilowo niemożliwe, jednak bosman zgodził się na pośrednictwo w rozmowach.
- Kapitan zgadza się na rzucenie czaru - stwierdził Thort swym nieco zachrypniętym głosem - oczywiście jeżeli nie wiecie, kto dopuścił się haniebnego czyny. Kapitan nie stosuje zbiorowej odpowiedzialności - ciągnął bosman - więc ci którzy nie mają ze spiskiem nic wspólnego nie mają się czego obawiać. Powiedz tylko kiedy, a wszystko przeprowadzimy jak trzeba. Jeśli ktoś się nie zgodzi... - Na twarzy bosmana pojawił się niezbyt sympatyczny uśmiech.
Thort zamilkł na chwilę.
- Szczerze mówiąc - dodał znacznie ciszej - jedyną nadzieją dla winnego jest przyznanie się i zdanie się na łaskę kapitana.

Jak na razie pomysł pozostawał w sferze planów, a informacja o nim tkwiła w głowach trzech osób, w tym projektodawcy. Atuar nie miał zamiaru kogokolwiek informować o założeniach swego planu i o sposobach jego realizacji. Łatwo można się było domyślić, że truciciel (lub truciciele) woleliby, by kapłan znalazł się za burtą zanim nadejdzie pora wykrycia winnego. A dopóki nikt nic nie wiedział...
Co prawda wspomniał o swym planie smokowi, ale miał nadzieję, że Sylve będzie trzymać język za zębami i nie wypaple nic nikomu.

Z ponurą miną, jakby jego starania nic nie przyniosły, Atuar ruszył pod pokład. Teraz wpadało poczekać, aż przyjdzie południe, a potem - zrealizować plan.
 
Kerm jest offline