"- Pociski igłowe" - przeszło przez myśl najemnikowi, gdy poczuł znajomy chłód w miejscu trafienia. Miał już okazję oberwać czymś takim. "- Nic dziwnego, że przeszły przez kolczugę..." - Nawet kolczuga z plastali nie chroniła zbyt dobrze przed bronią palną, a w szczególnie taką bronią palną. "- Trzeba będzie bardziej uważać."
W końcu trzeba było przeładować rewolwer. Mathias liczył na to, że w czasie gdy będzie ładował kule do magazynka Talbot będzie go osłaniał z pomocą swej laserowej zabawki, jednak niezbyt mu to wyszło skoro Rupert wyskoczył zza osłony i rzucił się do walki wręcz. Mimo swej nadludzkiej zręczności (czyżby jakieś usprawnienia?) nie miał szans. Wybrał złego przeciwnika. Jorgensen miał za sobą wiele szkoleń, a także lata doświadczeń podczas burd w pubach, bójek z innymi żołnierzami i tym podobnych. Raz nawet tłukł się z voroksem! Co z tego, że obcy niemal go rozszarpał, ważne że walczył.
Rupert niewątpliwie przeszedł szkolenie bojowe i poznał jakieś sztuki walki. Nie zrobiło to wrażenia na najemniku. Gdy szlachcic wykonywał widowiskowe kopnięcie i uderzenia, żołnierz po prostu rzucił się na niego i powalił go na ziemię. W walce w parterze nie na wiele przydały się Rupertowi wyszkolone ruchy, Jorgensen po prostu go zmasakrował. Całe szczęście, że w porę się opamiętał inaczej straciliby sposobność przesłuchania. Dlatego też tylko go obezwładnił. - I co teraz, skurwielu? Inaczej sobie pogadamy...
Mężczyzna niezbyt miał jak odpowiedzieć gdyż twarz miał przyciśniętą do ziemi. Najemnik skrępował mu dłonie kawałkiem ubrania oderwanego z jego stroju i ogłuszył go, na wszelki wypadek. Odnalazł rewolwer i zbliżył się do uszkodzonego pojazdu - przecież w tym czasie obcy mógł spróbować uciec z łupem! |