Knutowi spodobała się szczerość Konrada - zawsze to tak prościej gadać szczerze, z ręką na sercu. Zaś prawdziwy blask w oczach żołnierza wywołały słowa o demonach. Wspomnienie Taugegebergu - tej ciężkiej, morderczej i jakże ekscytującej walki, wspomnienie krwi, potu i łez, wspomnienie chwały i tryumfu - powróciły. To wtedy Knut dokonał swego największego zwycięstwa, zabijając demona Nurgla i przyczyniając się do śmierci drugiego. To były dobre wspomnienia. - Ej, Detlef, wozaka nam nie trzeba. No bo ja furmanką jeździć umiem od małego - powiedział, otrząsając się z zamyślenia. - Znaczy, że jadę, z samego rana, jak ustaliliśmy.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |