Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2012, 18:42   #29
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Podczas porannego apelu Yagar obserwował wystąpienie kapitania z lekko uniesioną lewą brwią i kpiącym grymasem na twarzy. Od czasu do czasu chichotał cicho. Lanthis okazywał swe kolejne słabości - nie dość, że był wybuchowy to jeszcze nadmiernie okrutny. W Thay źle patrzono na okrutne traktowanie niewolników. Przecież sprawni byli o wiele bardziej przydatni! Podobnie było w przypadku majtka, mógł się do czegoś przydać. Chociaż, teoretycznie już się przydał - pokazał załodze, że lepiej nie sprzeciwiać się kapitanowi.
Początkowo czarodziej sądził, iż długouchowi może chodzić o niego, lecz po co byłaby ta szopka? Już wcześniej go zrugał za domniemane szpiegowanie (a przecież on tylko zgubił swój magiczny kolczyk...). Dopiero gdy elf wspomniał o podtruwaniu załogi zdobył pewność, że nie chodzi o innego najemnika.
"- Że też wcześniej na to nie wpadłem..." - przeszło mu przez myśl. Ktoś miał sprytny plan. Ale z drugiej strony jak samemu kierować galeonem? Plan sprytny, lecz niedoskonały. Powinno się wytruć oficerów - tę rudą małpę, Lanthisa i jego dziewkę. Niziołka można było zostawić, bo dobrze gotował. Po wytruciu kadry można było spokojnie przejąć władzę na okręcie.
"- Głupcy... Ja zrobiłbym to o wiele lepiej." - Miał już wprawę w intrygowaniu. Bycie Czerwonym Magiem do czegoś zobowiązywało, prawda?
Gdy tak się zastanawiał doszedł do wniosku, iż ktoś mógł próbować wykorzystać do trucia załogi jego receptury. Może nawet ktoś chciał skierować podejrzenia na niego? Całe szczęście, że miał się jak wybronić. W końcu jego towarzysze zostali powiadomieni o kradzieży, więc był czysty.
Mag z uwagą przyjrzał się przymusowym towarzyszom szukając wśród nich truciciela. Należało się go pozbyć. Raz - knuł przeciwko niemu. Dwa - odkrycie go może poprawić stosunki z tym długouchym skurwielem. Może nawet pozwoliłoby uśpić jego czujność?

Uczniowie Czerwonych Czarodziei albo śpią czujnie albo kończą ze sztyletem wbitym po rękojeść w brzuch. Yagar gotów był w każdej chwili zerwać się z hamaka (nawiasem mówiąc - strasznie niewygodnego) i przyłapać kogoś na grzebaniu w jego rzeczach. Dlatego też obudził się od razu gdy tylko ogłoszono alarm. Nie żeby mu się to podobało - wolałby leżeć na niewygodnym hamaku - ale był do tego zmuszony. Szybko narzucił na siebie szatę, zarzucił na ramię torbę, schował sztylety i wziął kuszę, po czym wyszedł wraz z innymi na pokład.

Całe szczęście wydarzenie które wywołało alarm było na tyle ciekawe, że mag przestał żałować wstania z hamaka. Tajemniczy okręt był interesujący, nawet mimo irytującej mgły która unosiła się na pokładzie.
- Ja pójdę - rzucił gdy tylko Lanthis kazał piątce ochotników iść do łodzi. Zbadanie statku samo w sobie było ciekawe, poza tym mogło przybliżyć go do tajemnic kapitana. Nie zniechęciło go nawet ostrzeżenie jednego z najemników, że na pokładzie widać było ciała. To nawet dobrze, będzie mniej roboty. A jeśli się okażę, że jednak nie wszyscy na łąjbie są martwi to... też dobrze.
"- Dawno niczego nie spopieliłem..."
 
Wnerwik jest offline