- Tylko jedna rzecz: nikt nie zabiera się za odcinanie głów, dobra? - Leo uśmiechnął się do Vanessy i Aureli. - Szczególnie takich ślicznych!
Odwrócił się do nieśmiertelnego towarzystwa i zawołał do śledczych.
- Pani Szeryf! Znikam na trochę, w razie czego dzwoń - szybko przeskoczył barierkę nie czekając na odpowiedź Mills. - A teraz szybko za nim zacznie zadawać pytania.
Poprowadził ich z uliczki prosto do jadłodajni jakieś dwieście merów dalej.
- Miejsce publiczne to nie to samo co poświęcona ziemia, ale przynajmniej są śmiertelnicy w dużej ilości - Powiedział z wyraźnym włoskim akcentem. - Nazywam się Léopold Borgia, obecnie Leonardo Atreides i mam wrażenie że wszyscy znaleźliśmy się tutaj ze względu na dziwne przeczucie, które na pewno nie jest zewem Zgromadzenia, akurat gdy ktoś w barwny sposób morduje ludzi.
Spojrzał na Nieśmiertelnych sprawdzając ich rekacje.
- Dochodzi do tego jeszcze sprawa sprzed dwóch tygodni. Kilkudniowy trup z przetrąconym karkiem i ranami postrzałowymi usiłował mnie zabić, a wcześniej gonił mnie przez trzy ulice. No i jeszcze każde morderstwo tutaj wygląda jak by jego sprawcą był wyjątkowo wściekły misiek. Jak do dla was brzmi?
__________________ Gallifrey Falls No More! |