Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2012, 02:41   #16
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gasparowi narada dłużyła się niemiłosiernie, choć trzeba przyznać, że biorący w niej udział byli dość konkretni i ich propozycje nie były pozbawione sensu. Nie wiedział dlaczego, ale miał straszną ochotę być gdzieś indziej. Gdziekolwiek, byle nie tam. Dlatego do dyskusji włączył się już na samym końcu i w zasadzie ją podsumował i uciął. W końcu mógł się stamtąd wyrwać. O dziwo od razu począł się lepiej. Udał się po swoich ludzi.

Czekali już w jednym pomieszczeniu. Gdy tylko wszedł stanęli na baczność w szeregu.
- Spocznij. Za chwilę wykonamy zwiad. Zjedzcie w tym czasie coś lekkiego, odpocznijcie trochę i rozgrzejcie się. Gdy tylko prom wróci, chcę Was widzieć uzbrojonych i gotowych w hangarze. Pamiętajcie, że na powierzchni oddychamy wyłącznie przez maski, więc też sobie załatwcie dobre. David, dowodzisz pod moją nieobecność i jesteś odpowiedzialny za przygotowanie grupy.
- Tak jest.
- W głównym zrzucie na planetę leci 20 osób, więc prom będzie pełny. Po lądowaniu ruszamy pierwsi. Oczy i uszy szeroko otwarte, ubezpieczamy wszystkie strony. Trzymacie się mnie jak glut podeszwy, nie chcę mieć za plecami paniątka, którego kontakt z bronią ograniczał się do polowania na króliki. Gdyby się trzeba rozdzielić, David z Marcusem poprowadzą drugą grupę. Nie otwierać ognia, dopóki nie macie pewności do kogo strzelacie. Dla Ukarów nie musicie mieć litości, ale nie uszkodźcie żadnego człowieka. Na pytania będzie czas, jak już się czegoś dowiem. Jakieś pytania? - zakończył odruchowo. Uśmiechy na twarzach podkomendnych uświadomiły mu bezsens tego co powiedział. - Zrozumiano? - poprawił się.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnym chórem.
- Aha, zróbcie jakiś przegląd promu. Nie chcę żadnych pasażerów na gapę.

Przed wyruszeniem na zwiad poszedł jeszcze do Isabel. Nie mógł sobie pozwolić na długą rozmowę, ale musiał się pożegnać i upewnić, że będzie grzeczna pod jego nieobecność. Widział strach w jej oczach. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Co za ironia losu. Ona martwiła się o niego, a jedynym powodem, dla którego on bał się śmierci, był niepokój o nią. Zresztą, może na tym polega miłość?

Spokojny, komfortowy, dający poczucie bezpieczeństwa. Żadne z tych określeń nie pasowało do lotu jaki odbyli. Gaspar nie odzywał się ani słowem. Widział, że Jack robi co może. Miał też świadomość, że niejeden pilot już dawno straciłby panowanie nad maszyną. Dlatego uznał, że wszelkie komentarze byłyby nie na miejscu. Do tego z całych sił zaciskał zęby, żeby powstrzymać odruch wymiotny. Gdy lot się trochę ustabilizował, zbliżył twarz do szyby, żeby lepiej widzieć okolicę. Musiał wybrać dobre miejsce do wejścia. I najlepiej wytypować, gdzie kryją się naukowcy, a gdzie wrogowie. Ocenić sił wroga nie było mu dane, bo nie widzieli żywego ducha.

Gdy wylądowali, Martinez natychmiast udał się do ludzi przygotowujących się do lotu bojowego. Swoje wyposażenie wziął już wcześniej, na wypadek awaryjnego lądowania, więc nie potrzebował się przygotowywać. Zebrał wszystkich i wprowadził ich w misję:
- Ukarowie nie będą się szczypać, więc Wy też nie musicie. Choćby mieli pełzać i gryźć Was w łydki, to zrobią to. Ukar póki się rusza, póty groźny. Musicie ich albo zabić, albo starannie obezwładnić. Jeżeli trafimy na Ukarów. Przypominam, że naszym zadaniem jest ewakuacja naukowców, dlatego nie będziemy na siłę szukać wroga. Z tego też powodu nie otwierać ognia, dopóki nie upewnicie się, do kogo strzelacie. Na zewnątrz jest pusto i wietrznie, więc od razu wchodzimy do budynków, dlatego broń krótka w pogotowiu. Pod żadnym pozorem nie rozdzielać się na grupy mniejsze niż czteroosobowe. Pilnować masek. Oczy i uszy dookoła głowy. Odetchniemy z ulgą dopiero jak wrócimy na pokład. Jakieś pytania?

Gdy wszyscy ładowali się na pokład promu, Gaspar zdążył jeszcze pobiec do toalety. Nic tak nie przeszkadza w wymianie ognia jak pełny pęcherz. Gdy wrócił, trwały właśnie ostatnie przygotowania do lotu. Sprawdził, czy wszyscy jego podkomendni są prawidłowo zabezpieczeni na czas lotu. Usiadł obok nich, przy samym wejściu i zapiął swoje pasy. Pozostawało czekać na start.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline