Monique Blanch
Była wściekła i nie mogła na to nic poradzić. Wstała energicznie z sofy... i tak wystarczająco długo tam wytrzymała. - Słyszałeś? Nie wierze własnym uszom! - podniesionym tonem mówiła do ojca wymachując rękami - W życiu nie spotkałam się z takim brakiem przejęcia sytuacją... olewką innymi słowy - rzuciła komórką na sofę - Jestem zszokowana! Ta mała dzikuska jest wyjątkowo dzika! Hahahaha - zaczęła się śmiać... i nagle spoważniała.
Usiadła spowrotem na sofie i zamarła na chwile. Pamiętała jak wybierała te meble razem z Michaelem. Minęło już tyle lat, a on nie wymienił wyposażenia. Uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na niego podnosząc brwi. - Nic tu się nie zmieniło... czekałeś na mnie? - zdawało jej się, że słyszy swój własny śmiech... wtedy kiedy byli tu razem tak szczęśliwi. |