Kiti próbowała wywęszyć Keeshe i Tona, by ich odnaleźć. Zniknęli jak kamień w wodę! Drowka rzuciła shadow orba czy coś tym stylu i rozpłynęła się w powietrzu wraz z niedoszłym złodziejem.
- No co za głupi pomysł, próbować okraść drowkę! – westchnęła do siebie. - - Teraz pewnie wróci bez rąk i nóg! I jak my siodło smokowi założymy!? Lavenderze, co czynić!? – spojrzała na smoka. – Pomóż mi ich odnaleźć!
- Wybacz, nie wolno mi ingerować w wyścig – odparł telepatycznie smok. – Ale nie trać wiary, siostro. Zawsze istnieje równowaga.
Kiti doznała olśnienia. Równowaga!!! Równowaga równowaga równowaga!
Gdzie kleryk nie może, tam zabójcę pośle! Jak to się nauczyła z doświadczeń z pewnym swoim dawnym Stadem, z Watahą wilków. Złożoną wilka i tygrysa ta wataha była, ta tak tak… Równowaga!
- Elsevirze! – podbiegła do elfa, który też był załamany występkiem Tona i drowki. – Wspominałeś wcześniej, że masz telefon do Zaara!
- Tak..
- Keeshe i Zaar są nadal razem!?
- Zdaj się…
- Pożyczysz mi telefon komórkowy na moment!?