Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2012, 17:03   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mógł wymyślić wiele powodów. Mógł spleść ze sobą wiele kłamstw. Ale po co?
Tym razem prawda mogła się sama obronić. Dlatego też napisał prawdę, acz mocno osłodzoną lukrem.
Z wielkim żalem odmówił swemu krewniakowi pomocy, motywując powód odmowy obowiązek.
Przedstawił bowiem w liście swoją ekipę jako zawodowców zawsze wypełniających co do joty kontrakt, który zawarli. I tu właśnie miał pojawić się problem. Bowiem już zawarli kontrakt i zawodowa duma, jak i renoma ekipy ucierpiałaby, gdyby go ot tak zerwali. Dlatego z tej przyczyny, z boleścią na sercu musieli odrzucić kontrakt.
W ostatnich akapitach odmowy zaznaczył jednak, że jeśli propozycja Markiza Shin Hin Nijan Li Halana będzie nadal aktualna po ich obecnej misji, z radością ponownie ją rozważą.
Koniec, kropka, wysłane.
Akhader miał nadzieję, że przy kolejnych decyzjach, jego współudziałowcy wykażą się umiejętnością postrzegania sytuacji bardziej perspektywicznie.


Witamy na Kordeth.
Parszywa planetka, z parszywą pogodą, idealna do parszywej misji. Już sam jej wygląd świadczył, że będzie ciężko. Ale współudziałowcy nie pomyśleli o tym, znowu.
Li Halan przyglądał się przez iluminator statku, jak Hawkwood pędzi w kierunku planety, na zwiad.
-A mogliśmy teraz negocjować i walczyć w cywilizowanych warunkach.-westchnął bardziej do siebie, niż do stojących w pobliżu ludzi.
No cóż. Akhaderowi pozostało sprawdzić drugi prom, którego pilotem został. Paulus nie był tak zwrotny, jak “Jastrzębie” którymi oblatywał rodzinny majątek. Z drugiej strony... nie był tak prymitywny jak “Jastrzębie” i trochę zajęło Li Halanowi obeznanie się z tą maszyną. Ale, ponieważ stanowił on główny środek transportu między planetą a statkiem, to miał okazję na nim często fruwać. Choć nie było to tak ekscytujące jak latanie Nadirami.

Akhader wysłuchał z ciekawością wypowiedzi Jacka. Westchnąwszy smętnie spojrzał na wydruk, na którym oprócz informacji na temat parametrów lotu była też informacja o fatal errorze i awarii automatycznej stabilizacji lotu. Jeszcze nic nie zarobili, a już byli na minusie. Cudownie.
Podczas pogadanki Martineza szlachcic starał się nie ziewać za często, a jeśli już to dyskretnie... w końcu to nie do niego skierowane były słowa porucznika.

Li Halan usiadł przy sterach swego promu, uzbrojony w cały swój skromny arsenał, bardziej jednak polegając na strzeleckich umiejętnościach J.J.-a niż swoich. Akhader wolał bowiem śmiertelny taniec ostrzy, niż plucie ogniem.
Zadanie jakie mu przypadło, nie wymagało zresztą walki. Miał tylko jednego przeciwnika z jakim (teoretycznie) miał się zmierzyć. Niepogodę.
Upewnił się, że wszystkie systemy jego Paulusa działają w porządku i czekał. Najpierw bowiem Jack z Martinezem i jego ludźmi mieli zabezpieczyć lądowisko. A potem przylecieć z pierwszą partią uchodźców.
A Li Halan miał startować, gdy oni wyruszą z planety na Dariusa.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline