X Ton, Kiti;
Zaar siedział w knajpie z kumplami, pożywiał się i pił w miłym towarzystwie kolegów zabójców. PikPik! Zaar sięgnął po swoją komórę i przeczytał SMSa.
- Wth?! – zmrużył ślepia.
Spojrzał na magiczny monitorek nad kontuarem.
- Drizzt, przełącz na dwójkę, muszę zobaczyć Byle Do Przodu.
- Ej, nie widzisz, że mecz oglądamy, noobie? – odezwał się inny drow.
Zaar; [brew]
[5 minut i 4 trupy później].
Bar zdemolowany, drowy jedzą i piją jakby nigdy nic, ktoś okrada ciało leżące na podłodze. Zaar siedzi przy kontuarze, czyszcząc swoje dualki z krwi i spoglądając na monitorek. Kamera pokazuje jakieś kaniony, smoki, zawodników wyścigu i Elsevira komentującego z mikrofonem. Nigdzie nie widać Keeshe.
- WTF...
*
Keeshe dzielnie wysłuchiwała twoich arii, z miną wyrażającą głębokie cierpienie, ale wytrwałość w męce. Byłeś pewien, że zaliczyła kilka punktów obłędu [o ile nie dobiła już do granicy]. Generalnie jak ten koleś z Pieśni o Rolandzie – mózg się uszami wylewa. Aż włos się jeży na dużym palcu u nogi!
- Tony, Tony, Tony... – pokręciła głową Keeshe, podchodząc do ciebie. – Wiesz, za to właśnie cię lubię... – uśmiechnęła się słodko. – Jesteś uroczy, pyskaty, inteligentny... złośliwy, o tak, sekssssownie złośliwy!... Aż szkoda cię zabijać...
Ruchem pantery wdrapała się na krzesło i usiadła okrakiem na twoich kolanach. Przesunęła jednym palcem po twojej brodzie i piersi.
- Ale jeśli jeszcze raz sięgniesz łapką nie tam gdzie trzeba, z wielką przykrością będę musiała uciąć te twoje zwinnie paluszki... – powiedziała z kokieteryjnym rozżaleniem, przesuwając po twojej brodzie i piersi czubkiem sztyletu tym razem.
[muzyczka ‘ups i did it again!’]
- Przepraszam na moment, skarbie... – wstała i sięgnęła po telefon komórkowy. - Halo?
- Hej Keeshe.
- O, eee witaj skarbie, jak tam twoje dualki, dobrze? ^__^’
- Jak tam twoje koleżanki, z którymi wyruszyłaś trenować na powierzchnię?
- Dobrze, dobrze, hehe, właśnie jesteśmy w wwwwwwlochach i składamy ofiary dla Lolth! Słaby zasięg mam, może zadzwonisz później?
- Jest tu chłopak Luny, chciałby z nią pogadać, możesz jej podać telefon, bo ona nie odbiera?
- Luny eeeer...
- Tak. Mówiłaś że wyruszyła z tobą trenować. Jest tam, prawda?
- Luna właśnie składa ofiarę, musi się skupić...
- Yhym. Kto tam tak śpiewa?
- Śpiewa? Eheheh to tylko jedna z ofiar, naćpaliśmy ją, wiesz, żeby śmiesznie było...
- Czy to jest elf?
- Nie, dlaczego elf?!
- Śpiewa jak elf.
- Wcale nie! O co ci chodzi, durny drowie?!
- Kto to jest Elsevir?
- Eeee niemampojęcia! A czekaj, czekaj...! To chyba ten durny elf prowadzący ten taki słynny durny program, Dlaczego Ja mam iść Do Przodu To Trudne czy coś... Durni iblithci to oglądają.
[Wizja Zaara:
Lunareth's deviantART Gallery
Na monitorku nad kontuarem elf prowadzący program mrugnął właśnie do kamery i rzekł: „chciałem przy okazji pozdrowić Keeshe - kocham cię, mój wypieczony lembasku, mrrrau!”.
- Yhym – mruknął do telefonu Zaar.
- Co „yhym”, durny drowie?!
- Czy ta twoja „ofiara” długo jeszcze będzie śpiewać?
- Co cię do diabła obchodzi moja ofiara?! Daj mi pracować, baranie!!! Nie, powtarzam ci, że to nie jest elf!!! Jak to: czy jest nagi?!?! Odbiło ci, durny drowie?! To jest człowiek, taki kurdupel!...
- To elfickie rymy są, słyszę.
- Co ty wiesz o rymach i elfach?!
- Zdaje się za to, że ty wiesz dużo. Liczę do trzech i chcę widzieć na skypie ciebie, Lunę i całą resztę koleżanek.
- WTH?! Z tęsknoty ci odbiło, baranie!!!
- JEDEN...
- Zaar, kotku, ale my tu mamy zajęcia, nie mogę wyjść, zaliczenia mi nie dadzą!...
- Już ja wiem, co ty tam „zaliczasz”!!! DWA I PÓŁ...!!!
- Dobra, omg, już lecę, chill out, man, chillllll! Pffff! – prychnęła i rozłączyła się. – Baran! – syknęła wściekle pod nosem. – No, młody, masz farta... – mruknęła do ciebie. – Zbieramy się. Ok. ok., przestań już śpiewać, pliiiis!!!
*
I tak, niebawem za sprawą sił wyższych i teleportacji, Keeshe wraz z Tonem, całym, zdrowym i żywym, pojawiła się z powrotem. Kiti i Ton, możecie kontynuować zadanie!
X