Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2012, 19:08   #45
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zachowali się całkiem jak banda opryszków. Zaatakowali bez ładu i składu. Aż dziw, że z jakimś sukcesami. Przynajmniej na początku.
Alex z satysfakcją zobaczył, jak wystrzelony przez niego bełt mija sojuszników i pogrąża się w barku jednego z porywaczy, umożliwiając w ten sposób Wołodii wykonanie ryzykownego manewru.
Życzenie Eryka częściowo zbiegło się z usilnymi prośbami Juliene, chociaż, trzeba było przyznać, można było je o wiele łatwiej zrealizować. Alex nie bardzo sobie wyobrażał, jak niby mieli wydostać kapłankę z rąk tamtych zbirów, nie posyłając ich w większości w objęcia Morra. I po co, na cudne cycuszki Shallyi, Juliene zatrudniła do ochrony grupę rębajłów? Trzeba było oddać się pod opiekę garstki świętobliwych dziewic. Albo też małych dzieci...
- Zamknij oczy, gołąbeczko - mruknął.

Sytuacja na polu walki była (jak to powiadają) dobra, ale nie beznadziejna. Z punktu widzenia porywaczy szczególnie. Wszak mieli w swych dłoniach upragniony łup. Wrzaskliwy i wyrywający się, ale zawsze. Na dodatek część z nich nie była związana walką. Wystarczyło zrzucić z kozła Sigismunda, wpakować kapłankę z powrotem na wóz i odjechać. należało temu w jakiś sposób zapobiec.
Alex, ładując ponownie kuszę, ruszył się z miejsca. Miał zamiar obejść walczących i znaleźć się w takim miejscu, by mieć porywaczy i brankę jak na dłoni. Wtedy mógłby spokojnie wycelować i strzelić do upatrzonego celu.
 
Kerm jest offline