Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2012, 13:04   #41
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Chybiła... W jej oczach błysnęło niedowierzanie. Jak mogła chybić? Jednak nie było czasu na zastanawianie się nad przyczyną takiego obrotu spraw. Wrogowie bynajmniej nie zamierzali odpuścić, a honor nakazywał walczyć do końca. Wypuściła kolejną strzałę, tym razem nieco więcej czasu poświęcając na wycelowanie. To, że tego samego przeciwnika upatrzył sobie krasnolud było czystym przypadkiem. Aczkolwiek nie bez pewnej satysfakcji ograbiła go z części zasługi wynikającej z pokonania przeciwnika. Laury będzie jednak czas zbierać później. Wbrew życzeniom kapłanki nie zamierzała oszczędzać napastników. Zawahała się jednak słysząc słowa Eryka. Żywcem nie znaczyło jednak zdolnych do przeżycia. Wybrała więc swój kolejny cel i uważnie wymierzyła po czym wypuściła strzałę, która z świstem pomknęła w kierunku napastnika zasłaniającego jej kapłankę i tego, który ją przytrzymywał.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 08-02-2012, 13:26   #42
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Anzelm spojrzał ze zdziwieniem na ostrze swojej broni, które zaczęła zdobić czerwona posoka i uśmiechnął się złowieszczo i już przygotował się do ruszenia do przodu by dalej walczyć gdy usłyszał

"Wujaszku!!!!! Wujaszku!!!!! Chodź do nas. No chodź... Wujaszku!!!!"

"Ach moje dziatki.. poczekajcie.. poczekajcie"

Anzelm dostrzegł ciężko rannego wojownika z tarczą i mieczem koło siebie i uderzył na niego z wielką siłą. Buty rannego wołały że chcą zmienić Pana, miecz że chce zmienić właściciela, ubranie że nie chce śmierdzieć potem tego brudasa..

"Ach me dziatki Wujek Anzelm wybawi was od złego właściciela.. już idzie po was.. "

Anzelm atakował jak szalony póki wróg nie padnie, bowiem czuł jak kolejne "maleństwa" wołają go.. wołają by je przygarnął i ugościł w swoim wózeczku. A Wujaszek jest dobry dla swoich małych dziatek...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 08-02-2012, 13:59   #43
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Dostał. Oj dostał jego przeciwnik. Młotem w korpus. Ałałała. To go musiało boleć. I słusznie, należało mu się. Aliquam dzięki temu, że wróg ryknął z bólu w końcu się porządnie obudził. Teraz jego oponent był mocno oszołomiony, nie stanowił zagrożenia dla Aliqa, na dodatek obok był Khaldin.

Postanowił skupić się teraz na kimś innym, na jednym z cwaniaków obok kapłanki. Postarał się wyminąć oszołomionego bandziora, któremu przyłożył, licząc, że zajmie się nim Khaldin, albo kto inny, chociaż w sumie nie musieli go znowu zabijać, zgodnie z wolą kapłanki. Zresztą Eryk też chciał jednego żywcem. Dla Aliquama było wszystko jedno, byle walka się jeszcze nie kończyła, jeszcze nie, jeszcze chce się pobić.

- HUZIAAA!! - Ryknął szarżując na porywacza słabo uzbrojonego, bo miał tylko kastet i procę.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 08-02-2012, 16:32   #44
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Zdradzieckie szyszkojady!- zaklął Khaldin na widok elfiej strzały wbijającej się w jego przeciwnika.
-Czego się spodziewać po tej tchórzliwej rasie. Wolą jak szczury kraść zdobycz sprzed nosa, zamiast zająć się uczciwą wojaczką.- mamrotał pod nosem biorąc kolejny zamach toporem, którym coraz bardziej i bardziej patroszył przeciwnika.

Rzut oka na sytuację pozwolił na to, aby w nadzwyczaj bystrym umyśle Krasnoluda powstał iście genialny plan.
~Bandyci są skupieni razem. Kierują się do wozu. Ich tyły zabezpieczone są naszym wozem. Przede mną droga wolna. A co gdyby tak… ~ Khazad już wiedział, co powinien zrobić.

-Nie będę narażał życia za ten psi pieniądz!- Zakrzyknął. –Zmywam się stąd!- Tym razem krzyknął głośniej, ażeby mieć pewność, że każdy włącznie z bandytami go usłyszał.

Ruszył pędem przed siebie, kierując się w stronę uliczki wprost naprzeciwko. Za wozem. Kiedy biegł krzyknął jeszcze coś po krasnoludzku.
 
Mortarel jest offline  
Stary 08-02-2012, 19:08   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zachowali się całkiem jak banda opryszków. Zaatakowali bez ładu i składu. Aż dziw, że z jakimś sukcesami. Przynajmniej na początku.
Alex z satysfakcją zobaczył, jak wystrzelony przez niego bełt mija sojuszników i pogrąża się w barku jednego z porywaczy, umożliwiając w ten sposób Wołodii wykonanie ryzykownego manewru.
Życzenie Eryka częściowo zbiegło się z usilnymi prośbami Juliene, chociaż, trzeba było przyznać, można było je o wiele łatwiej zrealizować. Alex nie bardzo sobie wyobrażał, jak niby mieli wydostać kapłankę z rąk tamtych zbirów, nie posyłając ich w większości w objęcia Morra. I po co, na cudne cycuszki Shallyi, Juliene zatrudniła do ochrony grupę rębajłów? Trzeba było oddać się pod opiekę garstki świętobliwych dziewic. Albo też małych dzieci...
- Zamknij oczy, gołąbeczko - mruknął.

Sytuacja na polu walki była (jak to powiadają) dobra, ale nie beznadziejna. Z punktu widzenia porywaczy szczególnie. Wszak mieli w swych dłoniach upragniony łup. Wrzaskliwy i wyrywający się, ale zawsze. Na dodatek część z nich nie była związana walką. Wystarczyło zrzucić z kozła Sigismunda, wpakować kapłankę z powrotem na wóz i odjechać. należało temu w jakiś sposób zapobiec.
Alex, ładując ponownie kuszę, ruszył się z miejsca. Miał zamiar obejść walczących i znaleźć się w takim miejscu, by mieć porywaczy i brankę jak na dłoni. Wtedy mógłby spokojnie wycelować i strzelić do upatrzonego celu.
 
Kerm jest offline  
Stary 08-02-2012, 21:31   #46
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Kasimir nie był z siebie zadowolony, w sumie nie trafił zbira ani razu. Mimo to przeciwnik był już ranny, a Anzelm najwyraźniej dopiero się rozkręcał. Nie wątpił też w umiejętności Eryka i Aliquama. Krasnolud już zdążył rozpłatać jednego przeciwnika, a akolitę widywał nie raz w walce i znał jego możliwości. Z drugiej strony Wołodia został samotnie naprzeciwko czwórki przeciwników, którzy w dodatku mieli kapłankę. Eryk chciał jednego żywego, pewnie żeby z nim pogadać. Znał duchownego i wiedział, że ma, jak na jego gust nadmierne, zapędy do dramatyzmu. Na pewno nie miał zamiaru nadwyrężać się po to, żeby oszczędzić któregoś z tych bandziorów. Szczególnie biorąc pod uwagę, że pewnie wszyscy byli tylko idiotami którzy bez dokładnych rozkazów od kogoś bystrzejszego nie potrafiliby nawet się samodzielnie wysrać, więc żadnych informacji by z nich nie wyciągnęli.

Cisnął garścią piachu w oczy zbira żeby wspomóc jeszcze trochę Anzelma i odskoczył od walki. Następnie ruszył w stronę Wołodii, chcącego najwyraźniej zatrzymać grupkę, która wyciągnęła kapłankę z wozu. Dobry pomysł, ale samemu naprzeciwko czwórki mógł wpakować się w nie lada tarapaty. Stanął z kozakiem ramię w ramię, przygotowując się do obrony. Miał nadzieję, że za chwilę dołączy do nich reszta drużyny.
 
Julian jest offline  
Stary 09-02-2012, 14:23   #47
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
*** Przy Juliene***

Porywacze, jak schematycznie z początku postępowali tak … nie zmienili zupełnie swojego zachowania, mimo zastałych niedogodności. Został im przekazany plan, więc i tego planu się trzymali. Ci co trzymali Juliene cisnęli przed siebie, aż do momentu, gdy im drogę zagrodził Wołodia. Trzech na jednego, powinni sobie poradzić. Teoretycznie tak, ale Wołodia, to Wołodia, kozak z Kislevu, nie jakiś ochlaptus z Imperium. Koło Zarubieva świstnął kolejny pocisk z procy, zaraz po tym ruszył do ataku. W końcu najlepszym sposobem spowolnienia przeciwnika , jest jego ubicie. Zamachnął się, próbując trafić draba trzymającego maczugę. Trafił, zaczął wzbudzać jeszcze większy respekt. Porywacze przystanęli, a dodatkowo u jego boku pojawił się Kasimir.

Od tyłu chciał ich zajść Aliquam, widząc że po ciosie młotem oprych wciąż się zwija minął go i ruszył w kierunku Juliene. Jakże się nieprzyjemnie zdziwił, gdy poczuł, uderzenie w plecy. Całe szczęście maczuga nabita psimi czaszkami, przecięła tylko lekko ciało khazada , głównie niszcząc skórzaną kurtę. Krasnolud zignorował takie trafienie, obrał już swój cel i pędził ku niemu co sił. Chłopek trzymający procę nawet nie przeczuwał co mu grozi. Poczuł dopiero, gdy Aliquam przyfanzolił mu w plery. Na tyle solidnie, że tamten poleciał wprost na Ignatza.

Rheden można było powiedzieć tylko czekał na to. Od razu ciął go mieczem w ramie. Przeciwnik poczuł tak mocno oba ciosy, że od razu stracił zapał do wykonania powierzonego im zadania.
~Pieprzyć to, wypieprzam~ – chciał ruszyć do ucieczki, lecz szybko zorientował się, że nie ma w którą stronę. Zaczął więc krzyczeć.
- Poddaje się! Stójcie! Oni mi kazali! Ja tu tylko z tej procy od tak! Nikogo nie trafiłem! Już nie będę! Poddaje się! Nie zabijajcie!

Widząc, że w wozie nie ma już kapłanki, z kozła zszedł Sigismund. Zaczął on napierać na jednego ze zbirów, próbował go przejść, by ratować swoją panią, jednak na razie mu się to nie udawało.

Wołodia poczuł się jeszcze pewniej, uniknął potężnego ciosu wymierzonego w niego i zaraz w odwecie wykonał taki sam. Młot uderzył w czaszkę przeciwnika z takim impetem, że całe ciało odleciało w stronę wozu. To co kiedyś było głową zbira, teraz przypominało tylko zmiażdżoną miazgę. Z pewnością nawet kochani rodzice, go w takim stanie nie rozpoznają. Nie dało się ukryć tego zajścia przed kapłanką, martwe ciało leżało bardzo blisko niej.

- Zabije ją! Podejdźcie, to zabije ją!- zaczął krzyczeć porywacz trzymający Julienie – Jeden kur…- W tym momencie w jego ramieniu utkwiły strzała i bełt. Strzelcy w końcu naładowali swe bronie i nie zważając na ryzyko, zdobyli się na oddanie strzału. Alexander i Saraid musieli niezwykle wierzyć w swoje umiejętności. Jak widać słusznie, dzięki nim, korzystając z osłabionego uchwytu wyrwała się Julienie. Szybko pobiegła w stronę Wołodii, chowając się za jego plecami.

Sytuacja zrobiła się dużo lepsza, jednak za Aliquamem nadciągał opryszek, który już go przed momentem zranił. Po ciosie w bebechy nie ruszał się zbyt szybko, ale był już coraz bliżej. Krasnoludzki ochroniarz, jednak bardzo dobrze to przeczuwał. Uderzenie z półobrotu i rozbójnik znów usłyszał trzask miażdżonych kości, tym razem ramienia.


*** Eryk ***

Eryk zaatakował odważnie, potężnie, morderczo, bez myślenia o ewentualnej obronie. Potężny zamach w czerep oprycha … nie trafił … tamten zszedł z linii ciosu, wykonując lekki przykuc … by zaraz po tym wymierzyć cios w nogę Weissa. Jego krótki miecz bardzo głęboko wszedł w nogę akolity. Ból był ogromny, na razie jednak niwelowała go jednak adrenalina. Eryk wciąż nacierał, jednak rannemu z wielką trudnością przychodziło zadawanie celnym uderzeń. Tym razem już nie zapominał o parowaniu ciosów.


*** Wujcio ***

Tak, Anzelm czuł nawoływania. Musiał działać szybko, nie mógł pozwolić, by jego dziatki były u kogoś innego. Co to to nie! Rzucił się do szaleńczego ataku, a na dodatek pomógł mu Ignatz oślepiając na moment wroga. W gruncie rzeczy to Anzelm machał mieczem tak samo na oślep jak i jego przeciwnik. Ale atakował jednak skuteczniej. Kolejna krew pojawiła się na ramieniu zakapiora. Ale przy takiej walce obaj uczestnicy musieli uzyskać jakieś pamiątki z niej. Również Anzelm uzyskał w odwecie jedną, niemalże w tym samym miejscu co tamten. Krew polała się po ramieniu. Zbój jednak nie miał zamiaru dalej kontynuować tego pojedynku. Widząc, że nadarza się okazja, rzucił miecz tarczę, czym prędzej rzucając się do ucieczki.


*** Khaldin ***

Khaldin popędził przed siebie. Rezygnował z walki. Fakt, po jaką cholerę narażać się dla garści złotych koron, szczególnie, że nawet ich nie otrzymał. Co mu da taki pojedynek, czy warto za jakąś kobitkę krew przelewać. Na pewno są inni bardzie warci tego.

Gdy stracił się z pola widzenia, zaraz za wozem zakręcił. Miał zamiar go obiec. Zauważył jednak , że wóz drabów również się ruszył. Woźnica też spostrzegł khazada i najwidoczniej obrał go za cel. Ruszyli naprzeciw siebie w pełnym biegu. Wóz zaprzęgnięty w dwa konie i tarczownik dzierżący w jednym ręku tarczę, a drugim topór. Khaldin jakby w ogóle się nie obawiał tego starcia, pędził co sił … a wóz na niego. Chwilę przed zderzeniem uskoczył, przyklejając się do pojazdu obok. Próbował jeszcze zaciąć konia, ale minimalnie chybił.

Oprych na wozie wyraźnie zrezygnował z dalszej potyczki, chyba uznał, że nie mają szans porwać kapłanki. Począł więc odjeżdżać z placu, nie zważając zupełnie na resztę.

Khaldin wybiegł natomiast z drugiej strony. Ruszył by dołączyć do walki, jednak spostrzegł, że chyba powoli dobiega ona ku końcowi. No ale jak dobrze pójdzie to parę chłopków mógłby jeszcze pokroić.


=== plan sytuacyjny ===


 

Ostatnio edytowane przez AJT : 09-02-2012 o 16:31.
AJT jest offline  
Stary 09-02-2012, 14:50   #48
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Skrywiac! Bujstria!- krzyknął do kapłanki, kiedy dwa pociski przeszyły oprawcę, który trzymał ją w śmiertelnie niebezpiecznym uścisku. Człek był zdesperowany i to mogło źle się skończyć już na samym początku ich misji, na szczęście strzelecka część kompanii wykazała się nie lada skutecznością i celnym okiem.
Wołodia omiótł wzrokiem pole bitwy. Było już kilka trupów a powóz, którym bandyci chcieli uprowadzić kapłankę odjeżdżał pewnie próbując uciec. Kozak lubił brawurę, jednak wiedział, że to nie sytuacja, w której mógł się popisywać. Nawet najmniejszy jego błąd mógł go kosztować zdrowie, a co gorsza mógł kosztować zdrowie kobieciny, którą mieli chronić.

Kozak dyszał ciężko. Dawno nie walczył, a z kilkoma przeciwnikami naraz zdarzyło mu się ledwie kilka razy. Przyjął postawę obronną. Nie chciał zabijać, ani przelewać krwi. Mieli bronić kobiety, za ochronę im płacono nie za rzeź.
-Rzucjic brjoń i na kolana, albo pozdychacie jak wasze psubraty!- krzyknął z całych sił. Tamci wiedzieli, że nie uciekną, gdyż ich woźnica dał nogę razem z powozem. Widzieli, że kilku członków ich trupy, było rannych a ochrona kapłanki jeszcze się nie wykruszyła. Ich morale było kruche niczym zbutwiała deska w rękach ogra.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-02-2012, 15:10   #49
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Manewr Khaldina nie do końca wyszedł tak, jak go sobie zaplanował. Od początku miał zamiar zajsć wroga od tyłu. Krzyknął, że odchodzi dla zmylenia przeciwnika. Nie przewidział jednak, że woźnica wroga powozi na tyle sprawnie, że zdążył zawrócić wóz w uliczce, przez co dostrzegł Khazada.

Khaldin o mały włos zostałby rozjechany. Na szczęście wykonał serię zwodów i uników i w ostatecznym rozrachunku udało mu się odskoczyć na bok, schodząc tym samym z drogi nadjeżdżającemu powozowi.

Krasnolud jednak nadal był żądny krwi. Nie mógł poprzestać tylko na jednym przeciwniku. Postanowił jeszcze kogoś zarąbać toporem, tym bardziej, że ręce go do tego świerzbiły. Pobiegł więc w kierunku walczących, licząc na kolejną okazję do rozpłatania czyichś bebechów.

Miał zamiar rąbać co się da i co będzie w stanie ewentualnie dogonić.
 
Mortarel jest offline  
Stary 09-02-2012, 15:31   #50
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Wujek Anzelm zaśmiał się dziko i chwycił łapczywie "skarby" i wrzucił je do wózeczka. Obejrzał się dookoła siebie, by się upewnić że, nikt mu ich nie będzie chciał zabrać, w końcu to są jego "maleństwa". Gdy tak się rozglądał dostrzegł trupa.. Tak więc co zrobić.. Anzelm wziął wózeczek za rączki, i pomknął z nim do nieboszczyka, oczywiście mijając przeszkody, latające bełty, czy też inne dziwne wrogie mu rzeczy.

"Ha!!Teraz bratku jesteś mój”

Anzelm może i miał gadane, miał dar przekonywania ale rozumu to chyba nie miał. Bo kto podczas walki zaczyna rozbierać trupa, z ubrania i innych kosztowności oraz co pewniejsze z broni wszelakiego rodzaju. Właśnie, Wujek Anzelm wcale nie bacząc, że towarzysze walczą, krew się leje, trup ściele się gęsto zaczął rozbierać biednego trupa, sprawdzając czy buty zmarłego przypadkiem na niego pasują. Tak samo kurta, koszula.. przecież to wszystko ma jakąś wartość. Śmieć to śmieć, świeży czy stary nie ważne. Ważne że można na nim cosik zarobić.

W tym amoku kolekcjonerskim wcale nie przejął się ranką, i krwią która plamiła jego ukochane i cudowne futerko. Choć co jakiś czas Wujaszek zerkał czy “złe człowieki” nie chcą podebrać mu jego wartościowych rzeczy. Wartościowych bowiem dostanie za nie Zlote Franze.. a Zlaty Franz, jak mawiał Anzelm, najlepszym przyjacielem człowieka jest.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172