Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2012, 22:49   #13
Koinu
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Jonah i Bailaora

Jonah i Bailaora cali i zdrowi dotarli do miejsca pracy chłopaka.
Dla niego była to zwykła rutyna, coś codziennego. Dla niej wszystko wydawało się nieznane i fascynujące. Na zewnątrz już dawno zaczęło się ściemniać. W sklepie panowała całkiem przyjemna, spokojna atmosfera. Od czasu do czasu pojawiali się jacyś klienci, lecz dzisiaj działo się to naprawdę sporadycznie.
Czas na początku upływał szybko i przyjemnie, lecz oczywiście nie obeszłoby się bez dziwnego zdarzenia. W pewnym momencie, gdy przez przypadek dłoń Jonaha i Bai otarły się o siebie oboje poczuli przepływ energii a między nimi na kilka sekund rozbłysło ostre światło.
- Bai? - niemal instynktownie cofnął rękę, jakby go coś sparzyło.
Aż podskoczyła.
- To ja?
- Chyba... tak -
odsunął się jeszcze trochę, dla bezpieczeństwa.

Rozejrzał się po sklepie - szczęście, że akurat nie było klientów.
- Dziwne, wiesz, od bardzo długiego czasu nie miałam niekontrolowanych objawów mocy.
- Chyba, że się mnie boisz... - przygryzł wargi. Nie podobało mu się to.
Jonah i Bai w niepewności spędzili kilka minut, aż w końcu wszedł kolejny klient. Rozglądał się uważnie po sklepie, ciągle zerkając na parkę. W końcu do nich podszedł.
-Witam, dobry tu macie towar, aż się nie mogę zdecydować.- powiedział mężczyzna. Na oko miał ok. 30 lat, sympatyczny, przystojny Francuz.
-Wygląda na to, że będę waszym stałym bywalcem, więc warto się poznać bliżej. Nazywam się Louis Cartier.- wyciągnął dłoń najpierw do kobiety, aby za chwilę przywitać się z chłopakiem.


Aliyah i Matt

Aliyah i Matt wybrali się do przyjemnej kawiarnii. Miło było usiąść w przytulnym miejscu, wypić coś ciepłego i odpocząć od zimowego mrozu.
Kiedy Matt niósł właśnie do ich stolika dwie filiżanki z ciepłym napojem poczuł jakąś aktywność niezidentyfikowanej energii, o mało co nie wylał wszystkiego na podłogę. Dziewczyna również to poczuła i bardzo ją zdziwiło, że zobaczyła natychmiast reakcję chłopaka. Czyżby on też to poczuł?
Dziewczyna po rozgoszczeniu się w kawiarni w końcu odetchnęła z ulgą, po czym zdjęła płaszcz i przewiesiła przez oparcie zajmowanego krzesła, jednocześnie zerkając na kolejkę. Jeśli nadal będzie przesuwać się w takim tempie, to Matt najprawdopodobniej dotrze do stolika najwcześniej za kilka minut... Jako, że chwilowo nie miała nic lepszego do roboty, wsparła podbródek na splecionych ze sobą dłoniach i siedziała bezczynnie, jedynie co jakiś czas przesuwając spojrzeniem po twarzach zgromadzonych tu ludzi. Zastanawiała się, czy wspomnieć swojemu “towarzyszowi” o wydarzeniach rozegranych w sklepie, jednak wciąż obawiała się, że ten w najlepszym razie weźmie ją za wariatkę.
Rozmyślania Aliyah przerwała nagła fala ciepła przechodząca przez jej ciało, pozostawiając po sobie nieprzyjemne mrowienie. Znowu? - przemknęło jej tylko przez myśl, a chwilę później usłyszała brzdęknięcie filiżanek i spostrzegła, że najwyraźniej i Matt poczuł to, co ona.
Cóż, jeśli tak, to szansa na uchodzenie za wariatkę właśnie zaczęła się zmniejszać i dziewczyna przyłapała się na zastanawianiu się nad właściwym sposobem ubrania w słowa dzisiejszych wydarzeń.
Jak się za chwilę okazało, niestety nie miała okazji porozmawiać o niczym z Mattem. Nie wiadomo co się mu stało, po prostu zanim doszedł do stolika na jego twarzy pojawiła się dziwna mina. Położył filiżanki przed Aliyah, następnie wyciągnął pieniądze i odszedł bez słowa w pośpiechu.
No cóż, takiego obrotu zdarzeń się nie spodziewała. Rozpatrywała wszystkie ewentualności dalszej rozmowy i jej toku - ale żeby takie coś? Przynajmniej mogła się pocieszać, że nie została wystawiona w “typowy” sposób; wydawało jej się, że na zachowanie chłopaka wpłynęło coś więcej. Czyżby tym razem poczuł więcej od niej i najzwyczajniej w świecie postanowił wyjść z tego lokalu, nim zdarzy się coś groźniejszego? Czy też może to właśnie w niej widział potencjalne źródło niebezpieczeństw? Tak czy inaczej, dopiła swoją kawę, usiłując trzymać nerwy na wodzy. Gdyby tylko miała do niego jakiś kontakt... Ech, gdyby tylko o tym pomyślała! Cóż... Przynajmniej mogła udać się na to spotkanie.

I tak też zrobiła. Powoli zbliżała się już ta godzina. Dziewczyna więc wyruszyła w poszukiwania domu, który znajdował się pod odpowiednim adresem. Była niezwykle rozczarowana zachowaniem chłopaka, ale miała świadomość tego, że jednak mógł mieć jakieś powody.
Po ok. 20 minutach w końcu dotarła na miejsce. Od razu zauważyła z dala machającą do niej i uśmiechniętą Itsumi. Aliyah zdziwiła tak swobodna reakcja kobiety; spodziewała się jakiegoś zgromadzenia w o wiele bardziej poważnym, uroczystym stylu. Jeszcze nie wszystko stracone, pomyślała - nie wiedziała przecież, co zastanie w środku. I kogo. Przywitała Itsumi lekkim skinieniem głowy i serdecznym, choć trochę niepewnym uśmiechem.
-Jak dobrze, że jednak przyszłaś, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.- odetchnęła z ulgą i zaprowadziła dziewczynę pod same drzwi.
-Wejdź proszę, dzisiaj twój wielki wieczór, miło mi będzie powitać cię w naszym gronie, w gronie ludzi, którzy widzą więcej niż zwykli śmiertelnicy.- uśmiechnęła się miło i weszła do środka. Wewnątrz panowała dziwna atmosfera. Na ścianach wymalowane były jakieś symbole, od których Aliyah poczuła magiczną energię. W każdym kącie można było znaleźć wszelkiego rodzaju magiczne akcesoria, do większości z nich, mimo starań nie sposób było wymyślić sensownego zastosowania. Kobieta dostała sms’a. Kiedy go odebrała energicznie podrapała się po głowie i z zakłopotaniem powiedziała do dziewczyny.
-Oj... niestety plany się trochę zmieniły. Jonh i Louis nie mogą przyjść... coś im nagle wypadło. Ale to nie szkodzi. Posłuchaj...- odchrząknęła- Wydaje mi się, że znaleźliśmy sposób na to, aby zwiększyć naszą moc magiczną, myślę, że to powinno cię zainteresować. Pierwsze co powinniśmy zrobić to odprawić specjalny rytuał, byłabyś skłonna z nami współpracować? Jeśli tak, to oczywiście ty również staniesz się znacznie potężniejsza.


Piotr
Chłopak w końcu mógł napełnić swój brzuch ciepłym posiłkiem i popieścić swoje kubki smakowe czymś, czego dawno nie doświadczyły. On, jak i zarówno reszta czarodziejów poczuł aktywność energii. Lecz nie mógł teraz wiedzieć, że jej źródłem jest Bai i Jonah.
Kiedy odpoczywał po posiłku i planował za chwilę się zabierać stąd, podeszła do niego starsza kobieta.
-Przepraszam... mogę na chwilę?- wskazała na wolne miejsce przy jego stoliku.
Co się dzieje, pomyślał wtedy, spokojnie zajadał swój ryż oraz kurczaka. Oczywiście polane sosem słodko- kwaśnym, jak nakazuje chińska tradycja... chyba? A...a może to w ogóle nie był kurczak. Ciężko było to stwierdzić. W każdym razie pojawienie się tej dziwnej aury było dla niego czymś nowym. Nigdy nie czuł czegoś takiego. A może czuł, tylko o tym nie wiedział? Albo po prostu taka charakterystyka “albiońskiego” powietrza w ziemie.
Jednak większym zdziwieniem było dla niego pojawienie się starszej kobiety. Rozumiał, podejście młodej, atrakcyjnej blondyki z tekstem “Hej, postawisz mi drinka”. Ale emerytka? Coś tu nie gra...
- Oczywiście- odpowiedział, jak gdyby nic- źle się pani czuje? Może jakoś pomóc?
Nigdy nic nie wiadomo. Może problemy z oddychaniem?
Uśmiechnęła się, natychmiast zajęła miejsce.
-Zaiste... możesz mi pomóc. Bardzo źle się czuję...- złapała się za głowę- Mógłbyś odprowadzić mnie do domu? Mieszkam niedaleko, ale boję się iść w takim stanie sama...- wymamrotała.
No tego jeszcze nie dawali. Miał zaprowadzić babcię do mieszkania. Rozumiał, przez pasy, by ją samochód nie przejechał. Ale teraz takie coś? Ech, na wszystko co żyje, miał dzisiaj wyjątkowe szczęście wpadając na takie sytuacje:
- Wygląda na to, że nie mam wyjścia. Pomogę pani- wstał, zostawiając pieniądze kelnerowi. Ciekawe co go jeszcze spotka. A musi jeszcze odwiedzić dzisiaj ten geekowski sklep. “Seller” miał mu załatwić w końcu “Tome of Salvation”
Starowinka odetchnęła z ulgą. Wstała zadowolona, zarzuciła swój szal, który z resztą wyglądał na bardzo drogi, tak jak reszta jej ubioru i biżuterii.
Piotr wyszedł z nią na zewnątrz. Wytłumaczyła mu jak dojść do jej posiadłości. Była to maksymalnie kwestia 10 minut. Z tego co kojarzył chłopak, po drodze przy okazji miną sklep, do którego planował dziś się wybrać.
Ruszyli, kobieta co chwilę zagadywała, a to nawiązując do pogody, polityki, bądź dzisiejszej mody.
 
Koinu jest offline