Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2012, 11:31   #15
daamian87
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Drużyna krasnoludzkich kamratów bez zbędnego marnowania czasu wyruszyła z miasteczka. Ciężkie buty uderzały miarowo w wybrukowane ulice. Towarzysze mieli nadzieję na znalezienie świeżych tropów po napadzie na karawanę. Sześć masywnych, krzepkich sylwetek o podobnym wzroście minęło tą samą bramę, którą jakiś czas temu wkroczyli do miasteczka. Tym razem strażnicy zajęci byli uspokajaniem sytuacji z kupcami, tak więc nikt nawet wzrokiem nie odprowadził kompanów. Prawie nikt.

Droga opadała lekko w dół, miasteczko znajdowało się bowiem na niewielkim wzniesieniu. Nogi same niosły do przodu, kopiąc co jakiś czas zabłąkany kamień bądź łamiąc leżący na drodze patyk. Słońce świeciło przyjemnie z nieba, a leki wietrzyk dawał nieco wytchnienia. Las, do którego po jakimś czasie weszła grupa krasnoludów żył swoim życiem. Wiewiórki skakały po drzewach, nosząc zapasy na zimę. Ptaki wiły gniazda w koronach drzew, a węże wylegiwały się na kamieniach, chłonąc słoneczne ciepło. Druid odetchnął głęboko, napawając się klimatem i atmosferą panującą w lesie.

Droga mijała dość szybko dzięki rozmowom i żartom, którymi co jakiś czas któryś z młodszych krasnoludów dzielił się ze swoimi kamratami. Grupa krasnoludów mijała kolejne zakręty, w dalszym ciągu poszukując miejsca, w którym dokonano napadu. I prawdopodobnie minęliby je, gdyby nie uważny wzrok młodego Filiana. Mimo braku śladów walki czy porozrzucanych zrabowanych towarów młody brodacz zainteresował się wydeptaną w kilku miejscach trawą, po obu stronach traktu. Mogło to świadczyć o napadzie, albo i kilku dzikich zwierzętach które akurat w tym miejscu urządziły sobie postój. Krótka dyskusja zakończyła się jedyną logiczną decyzją - trzeba było przeszukać okolicę. Każdy z krasnoludów rozpoczął dokładne oględziny terenu, który mógł być miejscem napadu.

Śladów było jak na lekarstwo. Kilka wydeptanych miejsc nie mogło świadczyć dobitnie o tym, że to odpowiednie miejsce. Wszelkie wątpliwości rozwiał jednak grot strzały, który Draug znalazł obok jednego z wydeptanych miejsc. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że był to grot wykonany niezwykle starannie i dokładnie. Był świetnie wyważony, a jego boki były bardzo dobrze naostrzone. Ponadto, wielkość owego znaleziska nie odpowiadała zbytnio broni, jakiej używały orki. Te elementy nie pasowały jednak do teorii o orkach napadających karawany.


Towarzysze zdecydowali, iż pójdą tym tropem. Odnalezienie kolejnych śladów do łatwych nie należało. Co jakiś czas ktoś z kamratów odnalazł albo mocniej wciśniętą w ziemię trawę, albo odcisk dużego buta w podmokłej ziemi, jednak zdarzało się, iż błądzili po lesie przez kilkanaście minut szukając po omacku. Uporu i cierpliwości krasnoludom nigdy nie brakowało, co owocowało kolejnymi wskazówkami.

Kolejny znaleziony ślad zdziwił wszystkich. Jeśli dotychczas odnalezione ślady należały do osobnika czy osobników o dużych i masywnych butach, ważących dość sporo, o tyle nowy ślad do takich nie należał. Odcisk był ledwo widoczny, i musiał należeć do kogoś niezwykle lekkiego i delikatnego. Wywołało to w grupie lekką konsternację, jednak nikt nie zamierzał się poddać. Poszukiwania orków trwał nadal.

Po kolejnej godzinie spędzonej w lesie, gdzie grupa krasnoludzkich poszukiwaczy przygód pasowała jak pięść do nosa, ich poszukiwania przyniosły zamierzony efekt. W powietrzu dało się usłyszeć stłumiony odgłos rozmów. Vulfur bez problemu rozpoznał język, jakim się porozumiewano.
- To mowa elfów. - zakomunikował drużynie. Rozpoznawał ją dobrze, choć w tym wieku do łatwych to z pewnością nie należało.

Zanim zdążył skończyć, powietrze przeszył świst a w drzewo tuż obok Ignis wbita została strzała. Na około towarzyszy dosłownie znikąd pojawiło się kilka smukłych sylwetek, odzianych w zielone płaszcze z kapturami, spod których wyłaniały się długie, czarne włosy. W smukłych dłoniach trzymane były łuki, a nałożone na cięciwy strzały wycelowane były w krasnoludzkich śledczych.
- Czego tutaj szukacie? - przemówił wysoki jak na standardy elfiej rasy mężczyzna, wychodząc spomiędzy drzew. Podobnie jak jego pobratymcy miał długie, kruczoczarne włosy rozpuszczone luźno z tyłu. Niebieskie oczy patrzyły przenikliwie na krasnoludy, zaś sam mężczyzna nie przejawiał objawów agresji. Z jego twarzy można było wyczytać zatroskanie i ból, jednak nie wrogość, nawet w stosunku do przedstawicieli brodatej rasy.


- Weszliście na teren naszego lasu bez zaproszenia, traktujemy was więc jako napastników. Mówcie szczerze albo w ogóle. - popatrzył na każdego z osobna. W powietrzu panowała przejmująca, nienaturalna wręcz cisza.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline