Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2006, 17:10   #119
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Nick
Szli w rezultacie coraz wolniej. Tłum gęstniał przy dwuskrzydłowych rzeźbionych drzwiach prowadzących na schody. Sylwia widząc, że ich zgubiła czekała chwilę po drugiej stronie drzwi. Wprawne oko Nicka zauważało jak starsi unikając tłoku stronią od dotykowego kontaktu z ludźmi i młodszymi członkami Rodziny.
- Etykieta, dystans, alienacja, pogarda – snuł luźne myśli opamiętując się nagle. – lepiej nie myśleć zbyt osobowo. – i razem z Nicole gładko prześlizgnął się przez drzwi. Na schodach tłum zgęstniał jeszcze bardziej, bo widzowie z drugiego piętra także schodzili tędy.
Sylwia stała przy drugich drzwiach wychodzących na klatkę schodową. Wykonane z różowego marmuru poręcze i schody harmonizowały z pąsowym ornamentem ścian i ciężkich zasłon.
Gdy podeszli Sylwia otworzyła drzwi, wprowadziła ich do środka i weszła także zamykając je za sobą. W korytarzach dla pracowników teatru panowała absolutna cisza. Przeszli po schodach w dół dostając się na poziom garderoby, do korytarza na tyłach sceny.
- To już tutaj. To jest garderoba Andrew, a następna należy do Ericka. - Powiedziała Sylwia spoglądając z ukosa na Nicka.

Erick
Douglas zamknął drzwi stając pod nimi pełen obaw. Zastanawiał się, co dokładnie sprawiło Erickowi tyle bólu, wiedział tylko, że chodziło o kobietę, mimo to wahał się jeszcze chwilę, nim oddalił się ostatecznie.
Biedny mój Ericku. Nie pierwszy to cierpienia pazur rozdziera Twoje życie. Obyś dał radę to przetrwać i jeszcze mógł tworzyć. Tak mi przykro. – Wyszeptał pod drzwiami do siebie, ale też mając nadzieję, że może go usłyszy.
Ktoś zbliżał się korytarzem, odgłos kroków wyrwał go ze smutnej zadumy i skłonił do odejścia od drzwi.
- Andrew… nie ucztujesz jeszcze? – zapytał retorycznie
- Czekamy na Ericka, nie możemy zaczynać bez niego. – odparł Andrew
- Erick niezbyt dobrze się czuje… to… a z resztą sam zobacz, może dasz radę go z tego wyciągnąć… - mówiąc to odszedł korytarzem w kierunku foyer. Andrew spojrzał na niego z niezrozumieniem i skierował się do garderoby Ericka. Zapukał, lecz w pośpiechu nie czekając na zaproszenie wszedł do środka.
- Co się stało Ericku? – zapytał z troską w głosie – Nick zaraz tu będzie. Poprosiłem Sylwię, żeby go przyprowadziła. – powiedział zamykając drzwi od środka.
- Sylwia nie mogła sama dotrzymać mu towarzystwa w loży, więc poprosiła Nicole. Pamiętasz Nicole? - Stał chwilę gestykulując, nim w reszcie podszedł do przyjaciela - Mogę Ci jakoś pomóc?
- Tremerzy nie zasypiają gruszek w popiele. Ale podobno Rodziny się nie wybiera. – pomyślał ironicznie Erick
 
Lorn jest offline