Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2012, 19:45   #53
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Ranek przyszedł szybciej niż by może niektórzy chcieli, chłód poranka rozpoczął kolejny dzień drużyny. Aerithe siedziała przy ognisku które nie wiadomo kiedy zostało rozpalone, król właśnie niechętnie wyciągał się z pod kocy, a Gabryjel obserował okolicę z gałęzi najwyższego drzewa w okolicy. Słońce świeciło co raz mocniej, zapowiadał się piękny dzień. Nie biorąc pod uwagę sąsiedztwa spalonego Londynu i perspektywy Apokalipsy.

Barutz otrząsnął się z głębokiej medytacji. Nie, nie był żadnym ze starożych mistrzów zen, którym (podobno) wystarczyła medytacja w miejsce snu. Nic z tych rzeczy. To jeno legendy. Po prostu obudził się godzinę temu, a teraz intensywnie ogniskował manę. Przeszedł się po prowizorycznym obozie, zbierając swoje kukiełki.
-Wy, anioły, nie wiecie co tracicie nie sypiając...- zawołał zadzierając głowę - Masz jakiś plan?
-Nie mam takiej potrzeby, jednak mógłbym to zrobić gdybym chciał, to samo tyczy się jedzenia czy picia. Co do planu, o ile można go tak nazwać uderzymy w paszczę Lwa. Uderzymy w siedzibę Nocutrnów w ich rezydencję.-Powiedział dumnie Archanioł.
Dobry humor znikł z tawarzy nekromanty
-Potrzebny jest plan... Szary Pałac to forteca. - dwa “strzały” palcami i przyleciał dysk, na którym Barutz usiadł i wzniósł się do poziomu anioła - Mam pomysł jak mógłbym się podrasować. Mało przyjemne i dosyć niebezpieczne, ale najwyżej skończę jako schizofrenik. Jednak, skoro chcemy tam uderzyć, to potrzebujemy każdej odrobiny mocy. Stworzyłeś dla mnie swój paznokieć. Potrafisz tworzyć i inne przedmioty?
-Zależy jakie. Co potrzebujesz?-Zapytał unosząc brew do góry.
-Do samego rytuału przydałoby się serce potępieńca. Garść stokrotek i korzeń chmielu. Poza tym przydała by się sól morska, tak z kilo oraz miecz merlina... tej ryby. Ale to wszystko tylko po to by zmniejszyć szansę niepowodzenia z jednego do dziesięciu na jeden do... mniej więcej siedemnastu. Rytuał polega na zamknięciu w moim ciele arcypotężnego widma. Dzięki runom będę mógł go kontrolować, a gdy się przyda to oddam mu moje ciało i przekieruję całą manę do run na moim ciele, których też dorobię. W efekcie, gdy zechcę, będę stawał się niesamowitym wojownikiem. Najbardziej mi zależy na tym by w ogóle móc to wykorzystać. Potrzebuję ekwipunku. Zbroja, oręż, tarcza... Choć to chyba możemy znaleźć w samym Londynie. Oczywiście jeśli podejmiemy ryzyko udania się tam.
-Rośliny mógę stworzyć, jednak nie wiem jak tworzenie części czegoś żywego by wpłyneło na otocznie. To w pewnym stopniu pogwałca prawa magii.-Odpowiedział Azrael
-Mówię, to tylko kwestia bezpieczeństwa, które i tak jest znośne. Potrzebuję miecza i pancerza... choć...- nekromanta się zamyślił- w Darkshire mam bardzo sympatycznego ożywieńca. Nieumarła zbroja. Pięknie by współgrała z tą taktyką. Nie jest skończony, brakło kilku elementów. Mógłbym rozmontować Wiekierę Molocha. Z pomocą Galienne szybko byśmy go ukończyli, skoro mamy wszystkie potrzebne elementy. Stworzyłbyś jakiś wielgachny miecz, czy młot... potrafiłbyś stworzyć stalowe płyty o okreslonym kształcie?
Azrael założył ręcę na siebie i maszerował tam i z powrotem po gałęzi zastanawiając się nad czymś.
-Tak myślę, że to nie stanowiło by problemu.-Stwierdził.
-Jednak robisz to na własną odpowiedzialność.-Pointruował anioł poważnym tonem.
Barutz prychną rozbawiony
-Ba! Nawet gdybym chciał nie mam jak na was zrzucić odpowiedzialności. Musze tylko jeszcze zdecydować się czy zamknę w sobie ducha wojownika, gniewu, czy nienawiści. Pierwszy jest najsłabszy i najbezpieczniejszy, ostatni najpotężniejszy, ale niesamowicie... upierdliwy. Chyba zdecyduję się na gniew. To jednak pewne optimum. Jesteś w stanie przenieść nas do Darkshire?
-Mógłbym ustawić odpowiedni portal.-Powiedział.
-Świetnie. Dobra, dostanę dzień, a, wraz z Galienne ukończę kościeja. Z Twoją pomocą opancerzę go. W ciągu nocy zaklę jego pancerz i broń. Jeśli dobrze pójdzie będę jak taran!- zapalił się nekromanta. Pomysł wydał mu się genialny. To by znacznie zwiększyło możliwości drużyny. -Mamy na to czas?
-Tak znajdziemy czas, niewątpliwie.-Odpowiedział
-Doskonale. Zobaczymy jeszcze co na to reszta, ale jeśli się powiedzie to zyskamy wiele na sile uderzenia.



Barutz zleciał poinformować Aerithe, Galienne i Sava o planie na najbliższy czas. Jakoś nie mógł się przemóc by zacząć traktować Artura jako członka drużyny, a nie gościa. Opowiedział wszystko co i jak i czekał na reakcję...
Azrael zeskoczył z gałęzi. I poszedł na środek polany. Usiadł i zaczął zbierać energię.

-Co się dzieje?-Zapytał lekko przestraszony król.
-Spokojnie. Gabryjel chyba wie co robi.-Odpowiedziała Wampirzyca.
-Taktaktak... niedługo przypuścimy wielce romantyczną szarżę na pałac zła i tak dalej i tym podobne. Ważne, że musimy się dozbroić, bo inaczej to będzie samobójstwo, a ja wymyśliłem jak możemy zwiększyć efektywność drużyny. Znaczy MOJĄ efektywność, ale na jedno wychodzi. Zajmie mi to koło dnia i nocy, oraz będę potrzebował kilku godzin by odespać, ale gdy skończę... znaczy SKOŃCZYMY, bo Galienne i Azrael mi pomogą, będziemy mieć samobieżny taran.
-Jaki jest twój plan?- zapytała zainteresowana nekromantka
-Stworzymy najpotężniejszego ożywieńca jaki chodzi po tej ziemii. Nad kościejem pracuję od pół roku, ale brakowało mi kilku elementów. Wykorzystam Wiekierę Molocha, niczego więcej nie potrzebuję, poza twoją pomocą.
-Rozumiem. A anioł po co Ci?
-Opancerzymy chłopaka tak by wyglądał jak ruchomy bastion. Będą mogli miotać w niego czym chcą, a i tak będzie się od niego po prostu odbijać. Przygotuję go na kilka ich ulubionych zaklęć. Poza tym wykorzystam Rytuał Erdwika runnis Rankor
-Odbiło ci?! - niemal zakrzyknęła - Ty wiesz w ogóle o czym mówisz?!
-Tak dziewczyno. Wiem doskonale- stwierdził Barutz poważnie, zimno... - ale nie mamy miejsca na biadolenie. To wojna. Jeśli nam się wyleją hordy piekieł to nie będzie, kurna, dobrze.
-Wiem to, idioto! Ale czemu chcesz się tak upośledzać? Dla mocy? Wiesz, że już się nie pozbędziesz tego widma! Jedynie, z czasem, stopicie się w jedno! Nie będzie już Barutza jakim jesteś teraz!
-Coś ty?- zadrwił nekromanta- Galienne, znam niebezpieczeństwo i wszelkie konsekwencje. Uznaję to za osobiste poświęcenie, więc nie odbieraj tej scenie epickości, dobrze? - standardowy żart Czwartego, jednak tym razem brzmiał inaczej. Mniej wesoło.
-Dureń! - warknęła i odeszła
-Kurde... będę potrzebował jej pomocy... - stwierdził bardziej do siebie, niż króla czy Aerithe, albo Sava
Sav przysłuchiwał się tej wymianie zdań między nekromantami. Jakoś niespecjalnie wszystko rozumiał, ale to już nie był jego problem. Bawił się po prostu małym płomykiem przeskakującym po jego palcach.
- Może ma racje i to zbyt ryzykowne - mruknął od niechcenia. Nie jego sprawa, więc wolał się nie mieszać do tego zbytnio. Szczególnie, że nie był znawcą nekromanckich rytuałów.
- Szarża na Szary Pałac jest nie mniej niebezpieczna. A jeśli teraz się uda to będzie tam odrobinę prościej.

Azrael z odrętwiałymi kończynami wstał z klęczek i właśnie zaobserwował jak obrażona Nekromantka odchodzi od Fausta. Wyszedł jej naprzeciw i złapał ją za nadgarstek, po czym powiedział do ucha.
-Musisz go zrozumieć, to... dla niego sprawa honorowa. Wczuł się, chce uratować świat z konkretnego powodu.-Uśmiechnął sie i dodał.
-A bez Twojej pomocy tego nie uczyni.
- Ratowanie świata ok. Rozumiem. Ale on chce poświęci własny umysł! To nie koniecznie jest potrzebne! Nawet nie wiemy, czy wtedy będzie chciał dalej ratować ten zapyziały świat... wiesz na czym polega Rytuał Erdwika?
-Zapewne masz rację, jednak ja, jak i ty dobrze wiemy, że nie uda się go przekonać. To jest jego decyzja.
Nie wiem. Wiem tylko, iż planuje zamknąć w sobie widmo, podejrzewam także to, że będzie go to powoli przejmować.-Odpowiedział.
-Jednak, po wszystkim, będzie możliwość zniszczenia widma.- Próbował uspokoić elfkę.
-Nawet nie próbowałeś go przekonać- stwierdziła oskarżycielskim tonem - A widma po wszystkim nie da się zniszczyć, bez upośledzenia umysłu, bo rytuał polega na ścisłym połaczeniu obu umysłów. Jeśli dobrze pójdzie będą się tylko stykać, jeśli źle to całkiem się wymieszają...
-Mam ostrze potrafiące niszczyć duszę, widmo nie będzie niczym ciężkim do rozwalenia.
Mogę z nim pogadać, jeżeli tak pragniesz.
-Rzecz w tym, że nie odróżnisz jego duszy od widma. Inaczej sama nekromancja by starczyła. Lepiej go przekonać by tego zarzucił... są rzeczy których nie powinno się poświęcać
-Moja magia całkiem możliwe, że wykracza poza wasze zrozumienie. Ale tak jak powiedziałem porozmawiam.-Uśmiechnął się.
-Więcej uśmiechu.-Dotchnął jej policzka, po czym szybko cofnął ręke i ruszył w stronę nekromanty.
-Barutz, wszystko gotowe, mogę zaraz otworzyć portal, została tylko jedna rzecz, więc chodź. Poza tym musimy porozmawiać.-Powiedział i ruszył znów w miejsce w którym medytował. Po drodze skinął głową na nekromantke by ruszyła za nimi.
-Tak?- zapytał Barutz gdy już byli we trójkę
-Czy ty jesteś świadom tego co chcesz uczynić? Wiesz, że to nie jest konieczne.-Zaczął Azrael.
- Znam rytuał, jego plusy i minusy. Znam też sytuację i, wybacz, ale lepiej od ciebie zdaję sobie sprawę jaka przeprawa nas czeka z nekromantami. Nie mamy komfortu by móc sobie powiedzieć “to nie jest konieczne”. Galienne zawsze chciała mocy, ale nie rozumiała, że czasem wiąrzą się z nią poświęcenia.
-Ja tu jestem!- warknęła, bliska wściekłości
-Wiem. I wybacz za sposób w jaki to powiedziałem. Przemyślałem to. Na prawdę wolałbym tego uniknąć, ale potrzebujemy KAŻDEJ odrobinki mocy jaką możemy zdobyć. Poza tym Erdwik będzie pięknie współgrał z moim Kościejem, gdy już go skończymy.
-W ostateczności mogę uwolnić moją moc. Poza tym jako mag jesteś potężny. Mamy też Gallienne, Sava, i Aerithe. Musimy dać radę. Jednak jest to twoja decyzja.-Odpowiedział zrezygnowany.
- Gdyby to było takie proste byś nas nie potrzebował. Poza tym widziałeś, że mają po swojej stronie istoty których pokonanie i tobie zamuje dużo czasu. Będzie dobrze, zbuduję barierę między naszymi umysłami. Normalnie rytuał nie zawiera magii runicznej. Ja jestem runotwórcą i wsplotę to. Będzie dobrze...- powtórzył jeszcze raz - Poza tym będzie ładnie to wyglądać w legendach! - zaśmiał się, choć anioł wyczuł, że nie było to do końca szczere
-Ufam Twoim Decyzjom. Pozostało jedno będę musiał użyć czar który mi udostępni dojście do twojej pamięci. Spokojnie, chodzi mi tylko o to jak wygląda darkshire.-Uspokoił nekromante.
- Bardzo proszę. Nie mam nic przeciwko.
-Momento Reversal-Położył dłoń na głowie nekromanty, by po chwili ją zdjąć.
-Zatem gotowi?-Zapytał
-Nie bierzemy całej paczki? - zapytał Barutz patrząc, na króla i Aerithe
-Oczywiście, że bierzemy.-Odpowiedział.
Azrael ręką wskazał aby się odsuneli, gdy tylko to zrobili. Przykucnął i dotknął Ziemi z jego dłoni wypłynął błękitny płyn który w okręgi o promieniu począł kreślić runy spisane w języku niebios nieznanemu nikomu z obecnych poza Anioła.
Seraf uniósł pięść i uderzył nią mocno w Ziemię.
-Niebiański Pakt : Portal- Przewodnik Chórów Anielskich wstał z klęczek i odszedł. W centralnym punkcie koła utworzyła się szczelina.
-Gotowe wskakujcie....

Azrael pozostał ostatni. Zauważył jakiś ruch, jednak był spokojny bo nikogo z towarzyszy nie było w pobliżu.
-Znów się spotykamy. Satanealu, a może powinienem powiedzieć Benjaminie. Bo Czyż to nie jego ciało przywłaszczyłeś? Czyż twa rządza mordu nie wpłyneła na pogwałcenie pradawnych praw?!-Powiedział rozłoszczony Seraf.
-Dobrze wiem, że to tylko Twoja iluzja! A zatem co chciałeś przekazać?-Dodał.
-Dość twych oskarżeń świętoszku, przejdźmy do interesów. Nocturnal odnalazł sposób aby przywołać szybciej portal. Jednak nie o tym chciałem powiedzieć. Twój Brat składa Ci pozdrowienie.-Widmo nagle się rozmyło.

Archanioł wzruszył ramionami i wskoczył w otchłań magicznej przestrzeni, rękami wykonując pieczęć zamykającą portal.

Cała drużyna stała przed gospodą, przed tą gdzie nie tak dawno spotkali się Saverus i Barutz.

- Dobra panowie i piękne panie. Jesteśmy na moim podwórku. W Darkshire mamy dwie karczmy, przy czym bardziej polecam Szarego Guźca. Lepiej też uważać, bo stowarzyszenie wielbicieli naszego przyjaciela ma tu swoje wpływy i oddział. Ja, wraz z Galienne mam nadzieję, idę do siebie przygotować Kościeja i rytuał. Dla mnie najwygodniej byłoby się właśnie tam spotkać. Co o tym sądzicie?
Gdy znaleźli się na miejscu, rozejrzał się. Kiedy on ostatnio był tak daleko. Wciąż tylko Londyn i doskonalenie umiejętności, które i tak były zbyt małe, by w jakiś sposób pomóc, gdy było to najbardziej potrzebne. Ale nie ma już sensu wracać do przeszłości.
- Zajmij się tym całym Kościejem i rytuałem, a my sobie na pewno znajdziemy jakieś zajęcie do czasu, gdy będziemy potrzebni - powiedział po chwili.
Azrael bezgłośnie przyglądał się krótkiej wymianie zdań.
-Ile potrzebujesz czasu na stworzenie nieumarłego?-Zapytał.

W tym samym czasie Aerithe stała przy dość słabo wyglądającym królu, w końcu chłopak teleportował się pierwszy raz.

- Z Galienne skończę kościeja w ciągu kolejnych kilku godzin. Jego ciało jest prawie gotowe, potrzebowałem jeszcze potężnego katalizatora. Na ogół tworzy się je z krwi będącej jeszcze w żyłach ciał i ich serc, ale Kościej... to nie iostotne. Za cztery godziny przydała by mi się twoja pomoc Azraelu. Choć nie zaszkodziłoby gdybyś przyszedł wcześniej obejrzeć samego kościeja, bo poproszę cię byś stworzył stalowe płyty, które przymocuję do niego, na kształt pancerza, więc chyba byłoby dobrze gdybyś przyjżał się jego formie. Potem byś mi pomógł przygotowaniu rytuału. Mam nadzieję, że Galienne też, ale poradzimy sobie
- Dobrze... pomogę ci - nekromantka wyraźnie nie była zadowolona z tego - Ale wiedz, że to nie dla tego, że uznaję sensowność tej decyzji, ale dla tego, że tak spadnie szansa na to, że widmo gniewu cię zdominuje.
- Dziękuję. O nic innego mi nie chodziło.
-Ja również ci pomogę.-Rzekł Azrael.
- Świetnie. Jutro rano wszytsko będzie gotowe. Potem będziemy musieli, z Galienne, odespać pracowitą noc... hmmm... nie zabrzmiało to tak jak powinno. Nie ważne.

Kolejne godziny pracy przy ożywieńcu. Ostatnio często mu się to zdażało. Podczas konstrukcji rozmontował Wiekierę Moloha aż do cząstek energi i zaplótł je w ciele Kościeja, w postaci bardzo skomplikowanych, trójwymarowych run. Pomoc Galinne była nieopisana. Po kilku godzinach włączył się Azrael. Grube, stalowe płyty były już gotowe. Zgodnie z instrukcjami Barutza, podziurawione, tak by dało się je przyszyć grubymi nićmi z posplatanych ścięgien. Potem stworzyli mu oręż, nekromanta zaklął w nim magię runiczną z ostrza Madawka.

Arcydzieło było ukończone. Dwu i pół metrowa postać, ubrana w gruby, stalowy pancerz, ze skrzydłami, zdającymi się lśnić ogniście. Kościej miał tak szeroką pierś, że Barutz cały się w niej mógł zmieścić. I w zasadzie mieścił. Nekromancie brakowało metra w barkach, aby mógł włożyć ręce, jakby to była zwykła zbroja.

Nadszedł czas wypróbować potężnego ożywieńca. Nie zakładał go na siebie, jakby był pancerzem, tylko rozwarł jego pierś. Jak drzwi szafy. Założył na oczy zwój z pieczęcią, z tyłu miał cztery paski do wiązania


Wszedł do środka. Stopy miał na wysokości kolan, a oczy obojczyka. Pierś sama zamknęła go w środku. Nieumarły powoli się poruszył. Jak człowiek, co dopiero się obudził, po długim śnie i chce delikatnie rozruszać wszytskie stawy. W końcu, wielka czaszka, z świecącymi błekitno oczodołami, spojrzała na Galienne i Azraela
-Ale wy jesteście malutcy... - Dało się słyszeć mocno stłumiony głos Barutza - Trzeba będzie jakoś usprawnić komunikację. Odsuńcie się. Zobaczę, czy działa Ciąg Loreyel.
Gigant wyciągnął rękę przed siebie. Nagle nastapiła eksplozja ciemności. Tym razem skierowana nie wprzód, a w górę i dół. Gdy się cofanęła kościej ściskał już wielkie ostrze.
- Genialnie.
 
Arvelus jest offline