Jak znaleźć kultystów? metoda jest bardzo prosta. Wystarczy zatrzymać się w gospodzie i opowiedzieć o skrzyni, bardzo cennej skrzyni, nad wyraz cennej dla Zakapturzonych. I kultyści natychmiast się zjawią. A mając kultystę w ręku od razu można się dowiedzieć, jakiej jest maści.
Co prawda można się znaleźć w rękach kultystów, ale co to za problem dla bohaterów...
Z tym tylko, że skromnym zdaniem Detlefa rozpracowywanie kultystów to robota dla fachowców innego rodzaju, niż oni. Poprzednia próba wmieszania się w nie swoje sprawy skończyła się kąpielą paru Grafitowych. Jaką mieli gwarancję, że teraz nie będzie podobnie? Najlepiej jednak byłoby, gdyby ukradkiem zabrali skrzynkę i się wynieśli, wyszukiwaniem kultystów pozostawiając komu innemu. Tylko czy starczy czasu, by domorosłym pogromcom złych kultów przemówić do rozumu?
*
Podobno lepiej kiepsko siedzieć, niż dobrze stać. Zdecydowanie lepiej jechać na wygodnym wozie, niż w kurzu i pyle przemierzać ten sam trakt. Mimo tego Detlef nie miał nic przeciwko temu, by zatrzymac się na mały postój. W końcu człowiek źle się czuje, gdy mu w brzuchu głód zaczyna wygrywać marsza. A, jakimś dziwnym trafem, nikt z nich nie pomyślał, by od Konrada wydębić (prócz obietnicy zapłaty) prowiant na drogę. Na szczęście bogowie wynaleźli zajazdy. Co prawda by korzystać z tej przyjemności trzeba było sięgnąć do sakiewki, ale (jak powiadają) nie ma róży bez kolców.
*
Zebedeusz był albo bardzo głupi, albo też za wszelką cenę chciał się popisać. Może przed Melissandrą, może przed samym sobą? Zresztą popisywanie się też świadczyłoby o czystej głupocie. Na jego szczęście Mordrin nie zdefasonował mu twarzyczki, ani nie obciął głowy, co, ogólnie biorąc, świadczyło o dziwnym wprost opanowaniu krasnoluda.
Cóż... Nie można mieć wszystkiego.
Od pewnego czasu Detlef podejrzewał, że Melissandra przynosi mu pecha. A teraz jeszcze głupiec do kompletu? Ale na razie nie można było nic na to porazić.
*
Widocznie Mordrin miał rację co do związku między Zebedeuszem a Melissandrą, bowiem Tileanka nie tylko poparła żaczka słowem i czynem, ale też wszem i wobec okazała swoje do niego przywiązanie. Na swoje szczęście nie zdążyła posunąć się za daleko w wystąpieniach przeciw krasnalowi, bo trzeba by ją powstrzymać.
Detlef odsunął dłoń od rękojeści rapiera, po który sięgnął widząc przymiarki Melissandry do włączenia się w spór.
- Wiersz był beznadziejny, a próba wtrącenia się, w taki sposób, była głupotą - stwierdził. |