Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2012, 00:46   #88
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Nadrabianie strat - Pokój + rozmowa z Antonią

Tak naprawdę Smith powinien być wdzięczny Chemiczce. Bardzo dokładnie pokazała kategorie, na które są całkowicie podatni.
Bardzo pożyteczna lekcja i takich właśnie zajęć im potrzeba. Muszą się przygotować na wszystko.
Spojrzał na zegarek.

-Dzień dobry, profesorze. Zastanawiałem się czy już Pan przybył do pracy. Ah! Śniadanie. W takim razie życzę smacznego i przepraszam, że przeszkadzam. Tak, tak, do rzeczy.
Potrzebnych jest kilku ludzi do badań. Nie, nie! Broń Boże! Aż tak daleko nie chcę się posuwać.
No wie Pan, panie profesorze. Jakby Pan dał jakiś młotek czy łom to by nie było źle.
Dobrze, w takim razie jeszcze się do Pana odezwę. Do usłyszenia
-skrzywił się lekko po rozłączeniu się.
Liczył na natychmiastowe, bezproblemowe rozwiązanie problemu. Cóż, nie poszło najgorzej.

-Czas coś zjeść-mruknął do siebie i odkrył metalową pokrywę, spod której buchnęła gęsta para.
Wieprzowina z ryżem, jajkami sadzonymi, pomidorami i cebulą. Jin i jang w idealnej równowadze.


Cień wsączył się szparą do pokoju.
Pukanie do drzwi.

Nagle podniósł głowę znad tabletu, błyskawicznie analizując najbliższą przeszłość.
Do wejścia w sen był czysty. Dbał o to by nie przyprowadzić ogona, a wszystkie urządzenia zakłócające włączył w windzie hotelowej.
Poukrywał je, uprzednio zatykając szparę pod drzwiami - ostatni sposób na spostrzeżenie gdzie się znajdują.

Wstał, po cichu ładując Browninga...

Po wyjściu ze snu, gdy wrócił do pokoju, natychmiast emiterem sprawdził działanie zabezpieczeń.
Urządzenie kreowało sygnały mające zostać zablokowane. Gdy odbiornik w drugiej dłoni wykrywał ich obecność, dane urządzenie zabezpieczające z jakiegoś powodu przestało działać.
Wszystkie Blokery działały.
W trakcie również nie dostrzegł oznak śledzenia.

Przy zakradaniu się pod drzwi uważał na podłogę. Nie mogła wydać żadnych odgłosów...

Czyżby to przez rozmowy, które odbył? Niemożliwe. Jego telefon był zabezpieczony przed namierzaniem i używał całkiem innych połączeń niż powszechnie dostępne.
Wykorzystywały inny kanał, który był szyfrowany. Każde połączenie za każdym razem generowało inny szyfr na każde pasmo.
Gdyby jakimś cudem udało się je złamać w tak krótkim czasie, potrzeba dodatkowych minut na ustalenie położenia, nie wspominając o innych danych.
Nawet jego rozmówcy nie wiedzieli jak brzmi jego głos ze względu na przetwarzanie jego słów przez syntezator.

Uważał na własny cień, by nie zdradzić swojej pozycji.

Swoją drogą ów syntezator był idealnym narzędziem. Eliminował jego głos, akcent, sposób mówienia i emocje.
Całkowicie bezpłciowy i bezosobowy głos. Równie dobrze mógłby być kobietą.

-Obsługa-zawołał męski głos zza drzwi.

Albo miał do czynienia z kretynem, albo z obsługą hotelową. Na takie numery dzieci w przedszkolu już się nie nabierają.
Jednocześnie nie mógł pozwolić na ironię. Zauważenie przez nieumiejętną ostrożność była zbyt częstym błędem.
Schował broń za plecami, wyjmując z kieszeni długopis.

Oparł się o framugę i zdecydowanym ruchem otworzył drzwi, nie dbając o to, czy uderzy człowieka znajdującego się po przeciwnej stronie.
Nagle zza chłopaka z wózkiem wypełnionym szkłem i półmiskami wyskoczyła Antonia.

Co to? "Mamy ciÄ™"?

-Dziękujemy panu bardzo, już sobie poradzimy. Anthony, tak sobie pomyślałam, że trzeba rozpędzić tę złą energię między nami. Wolisz czerwone czy białe?-zapytała, kiedy wjechała do pokoju ze swoim bolidem po uprzednim odprawieniu pracownika poprzez szeleszczący argument.

No proszę! Nie trzeba było wyjmować nikomu oka przez słomkę. Obyło się.
W zamian dostał Zająca z Kapelindolandii i przez chwilę zastanawiał się kto jest iluzjonistą, a kto jego asystentką.
Chłopak i Brazylijka czy Brazylijka i chłopak... Wizja owego na pozycji asystentki wydawała się Smithowi odpychająca.

-A może coś konkretniejszego?
No i tu trafiła w sedno. Półśrodki nigdy do niego nie przemawiały.

Zamknął drzwi, po czym rozładował gotowego do strzału Browninga, zaś długopis ponownie znalazł się w jego kieszeni.
Bynajmniej nie uszła jego uwadze zmiana stroju na bardziej kolorowy i wyraźniej eksponujący walory kobiety.
Inżynier był za stary wróbel na takie podchody.

Spodziewał się usłyszeć o jakiejś sprawie, którą Chemiczka może do niego mieć, zwłaszcza mając na uwadze przyciśnięte do ciała papiery.
-Osobiście preferuję same konkrety, ale mogę spróbować innych rzeczy-uśmiechnął się lekko.
Wyznawał zasadę, że wszelkie płyny zawierające pewną dawkę prądu są dobre, ale niektóre preferował bardziej, inne mniej.

-Konkrety, mówisz? Twoja wola, Anthony. Ale jak zaczniesz płakać płonącym napalmem albo przeperforuje ci jelita nie mów, że nie ostrzegałam-błysnęła białymi zębami, na co nie mógł nie odpowiedzieć tym samym.
Częściowo ze względu naturalnych odruchów, częściowo pod wpływem fali wspomnień. To i owo czasem lądowało na stołach, by potem niektórzy mogli wylądować pod nim.

Kobieta odchyliła biały materiał, zza którego wydobyła niedoczyszczoną butelkę z oleistym płynem.
-Specjał rodziny Ramosów. Destylat ze sfermentowanych kaktusów i kilku innych rzeczy. Nie zapijaj wodą, bo cię telepnie. Najlepiej mocną, gorzką herbatą. I nie chcesz wiedzieć, co musiałam zrobić, by wnieść to do samolotu.

Chciał powiedzieć, że nie lubi popijać, gdy prawie w pełnej krasie ukazały się nogi Antonii łącznie z dolną częścią bielizny ozdobioną flagą Brazylii.
Co prawda natychmiastowo została zakryta, lecz Anthony miał już swoją teorię.
Sprawa była naprawdę duża albo kobieta myślała, że jest ona duża. Z naciskiem na drugą opcję.

Ponadto nalewała z wprawą. To oznaczało jedną z dwóch opcji: robiła to dość często lub była aktorką.
Pierwsza opcja rozgałęziała się na dwie: pracowała w zawodzie lub jej własny użytek nauczył ją kilku rzeczy.

-To jak, Tony? Najpierw praca, czy przyjemności?-zapytała, kręcąc cieczą w kieliszku.

-Kaktusy...-mruknÄ…Å‚ z rozbawieniem.
-Wiele rzeczy piłem... nawet kiedyś byłem sytuacyjnie zmuszony to zabaw z czymś, co nazywali Jagodzianką na Kościach-to mówiąc skrzywił się na samo wspomnienie fioletowego płynu.
Obrzydliwe i nie miał zamiaru powtarzać tego paskudnego doświadczenia, ale nie codziennie jest się wrakiem człowieka śpiącym na dworcu.

-Ale kaktus jeszcze mi się nie zdarzył-potarł brodę dwoma palcami, wyraźnie zastanawiając się. Może nad tym, jak wygląda jego wątroba. Albo i nie, bo całkiem możliwe, iż nad tym lepiej się nie zastanawiać.

-Nie bój się. Jak się zatchniesz, zrobię ci usta-usta-obiecała, lecz Smith w odpowiedzi zaczął przeszukiwać swoje wspomnienia.

-Może jeszcze jest pewien człowiek w Europie Centralnej...-zastanowił się.
-Być może mogę załatwić najczystszy z alkoholi. Wtedy będę mógł odwzajemnić się podobną obietnicą-uśmiechnął się szeroko.
Niby miał jakąś pojedynczą flaszkę, ale wolał nie ryzykować z częstowaniem nią. Jeszcze by mu padła i ludzie mieliby pretensje, że otruł członka zespołu.

Spojrzał na zegarek.

-Skoro nalegasz, to możemy zacząć od obowiązków. Mamy dużo czasu-powiedział, zapraszając do zajęcia fotela.
Sam usiadł na krześle, świadomie unikając łóżka. Nie wiedział jak wielka jest ta sprawa, ale jeśli faktycznie jest duża, to nie był pewien do którego momentu Brazylijka może się posunąć.
Co prawda nie miała wielkich szans, gdyż najzwyczajniej odepchnąłby ją, ale to pogłębiłoby niekorzystne emocje.

-Wal-dodał, ponieważ osobiście wolał zająć się wszelkimi formalnościami.

-Ja? Nalegam? Jesteś pewny, że możemy tutaj?-przyłożyła do ucha dłoń, zaś Smith podszedł do ściany.
Namacał punkt charakterystyczny. Zjechał dłonią w dół i wydobył z miejsca łączenia podłogi ze ścianą mały, czarny przedmiocik.
Pokazał jej jeden zagłuszacz. Najmniej ważny, ponieważ to pasmo było najrzadziej używane do podsłuchów ze względu na niedoskonałości, jakie posiadał zdobyty w nim materiał.

Ciekaw był czy któryś z zagłuszaczy, po tej prezentacji, ulegnie przypadkowemu wyłączeniu.
Choć jednocześnie wątpił, by potrafiła znaleźć inne.

Schował urządzenie w starym miejscu.
Może pomyśli, że żywi do niej duże zaufanie, skoro pokazuje źródło i jednocześnie najwrażliwszy punkt jego siatki ochronnej?

-Tony. Chodźmy się przekąpać-zaproponowała.
I pomyśleć, że uznawał łóżko za największe zagrożenie. Roześmiał się głośno.

-Tu jest trochę bezpieczniej. Nikt nie usłyszy, nawet z kilkoma gadżetami szpiegowskimi-odparł zgodnie z prawdą.
Nie potrafił w głowie znaleźć urządzenia, nawet biorąc pod uwagę najnowsze gadżety szpiegowskie, będącego w stanie przebić się przez mur, jaki wzniósł.

-A mogło być tak romantycznie... Dobra, siadaj i walnij głębszego. Będzie ci potrzebny, bo jak zaczniemy rozmawiać o kosztach to zlecisz z krzesła. Zaczynając od rzeczy nieodzownych. Neutralizator dla Amy. Jest wybitnie nadwrażliwa, może nam się rozsypać na akcji. Test zniosła nieźle, ale to był krótki sen. Przy dłuższym musi mieć zagwarantowaną stabilność funkcji. Druga sprawa to Will. Widziałeś, co się kurwa działo. Dla niego łagodny psychotrop. Nieogłupiający, bo musi być sprawny umysłowo. To są drogie rzeczy, ale to jeszcze mały pikuś.

Ciekawe informacje. Szczególnie ta o nadwrażliwości Fałszerki. Musiał dowiedzieć się więcej.

-Podsumuj ile to kosztuje. No i podstawowe pytanie: Uważasz, że William nie da rady nie wprowadzić nieplanowanych elementów?-zapytał, zaczynając od mniej interesujących go informacji.

-Pomału, cholera. Nie chcesz wiedzieć, co kupujesz? Pierwsza sprawa: William. Może da, a może nie da. Nie stać nas na loterię. Ale skoku nie robimy jutro. Podleczę jego biedną styraną duszę, na akcję będzie okazem zdrowia psychicznego. A jest naprawdę dobry. Najlepszy, jakiego widziałam. Nie możemy z niego zrezygnować. A ile kosztują nasze tabsy i inne prochy? Jak zdecydujesz się sfinansować wszystko, co zaplanowałam, i będę zaciskać pasa, nie powinno to przekroczyć 600 tysięcy. No, może 700. A teraz najlepsze, Anthony. Skup się. Możliwe jest zwiększenie możliwości ciała, pimpując się pewnymi specyfikami. Musiałabym nad nimi popracować. Jeśli wyskoczysz z kasy na to, pełną formułę przekażę po akcji Dominicowi. Miałbyś Chemika z formułami, jakich nie ma nikt. Jeśli przekonasz do tego Malcolma, nikt was nie przeskoczy. A jeśli nie, to zdobędę fundusze sama, a gotową formułę spuszczę potem w kiblu.

Kolejne ciekawe dane.
To, że William miał talent, wiedział i bez niej.
Koszty, jak się spodziewał, były groszowe. Splunie taką gotówką.
Najlepszy był fragment o zwiększeniu możliwości ciała we śnie, a to już było coś dużego. To zaledwie pierwsza informacja.
Druga, Antonia była mocniej związana ze swoim Wingmanem niż Inżynier się spodziewał.
Trzecia, chciała na siłę wcisnąć im Dominica jako Chemika na inne akcje, co było niemożliwe w przypadku, w którym jej podopieczny się nie sprawdzi.
Tylko umiejętnościami mógł się wkupić, nie formułami, lecz Brazylijka zdawała się tego nie rozumieć.

-W kiblu bezpieczniej jest spuszczać popiół. W przypadku papieru. Wtedy już na pewno nikt nie odzyska informacji-mruknął zastanawiając się nad związkiem, jaki właśnie się zarysował.

-To była metafora, mój drogi-odparła, najwyraźniej nie pojmując żartu. Może faktycznie był zbyt suchy, lecz nie bardzo się przejmował.
Nawet nie bardzo słuchał, co powiedziała. Skinął głową.
Największym problemem było podjęcie takiej kwoty. Z własnych obserwacji wiedział, iż wielu uznaje takie pieniądze za bardzo duże, co pociąga za sobą zwrócenie na siebie uwagi.

Czy Chemiczka wyłaziłaby ze skóry, żeby poprosić o jakieś trzy czwarte miliona dolarów?
Może chodziło o funty brytyjskie?

-To prawie milion... Czego? Dolarów? Funtów brytyjskich?-wypowiedział na głos swoje wątpliwości odnośnie kwestii finansowej.

-Dolarów.
Jego wątpliwości zostały natychmiastowo rozwiane. Musiał się powstrzymywać od machnięcia ręką.
W końcu jakieś pozory trzeba było sprawiać.

-I jeszcze jedno: jak mi się uda mój mały plan, i po testach okaże się, że to bezpieczne, gość, który obecnie nie może wykreować igły, będzie mógł stworzyć coś więcej.

Więc może uwalniać większy potencjał umysłu w dziedzinie wyobraźni, ale powstawało pytanie: czy to jedyne miejsca podlegające wzrostowi prócz fizycznych parametrów?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline