Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2006, 09:49   #35
Rhamona
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
La Voulderie

Rytuał przebiegał bez zbędnych emocji. Wszyscy najpierw upuścili krew do Kielicha. Na twarzach niektórych Kainitów, było sporo emocji związanych z zapachem unoszącym się z naczynia, inni bez emocji, zrobili to szybko i na odwal.
Gdy Mike z klanu Malkawian stał przy kielichu oddając krew, usłyszeliście gego słowa.
- W krwi tej, siła nasza, oby przyniosła siłę tym, którzy wciąż żyją... - mniej więcej tak można było zrozumieć jego słowa.
Następnie kielich zaczął krążyć po sali. Jedni skupiali się na naczyniu doprowadzając Rytuał niemalże do jakiegoś sacrum, inni wychłeptali poprostu łyka, ocierając stróżkę krwi o rękaw.

Gdy Rytuał dobiegł końca, Arcybiskup zaprosił na Koncert. Po kolei wszyscy wychodzili z sali aby przenieść się do właściwej części klubu. Niektórzy napełnili sobie czyste kielichy krwią Śmiertelników, jakby wciąż było im mało.

The Cave

W klubie było wszystko ponownie posprzątane, popielniczki czyste, żadnych szkieł na stolikach. Na scenie stał mikrofon a w głębi trzech śmiertelników przygotowywało perkusję, keyboard i kolejne mikrofony. Wszystko do koncertu, który miał się za chwile zacząć. Śmiertelnicy byli ubrani schludnie, lecz w dżinsy i koszulki na krótki rękaw.

Nieśmiertelni zaczęli zajmować miejsca na wygodnych kanapach, żelaznych krzesłach i przy barze. Arcybiskup i Biskupowie usiedli najbliżej sceny, po lewej. Reszta Kaintów, jak było im wygodnie.

Annabell z Chrisem usiedli niemalże zaraz za Stolikiem, przy którym siedział Arcybiskup, głownie dlatego, że dał wam znak abyście tu usiedli. Jat wolał trzymać się z daleka a Drik razem ze swoim klanem stali tuż przy wyjściu.
Carlos po drodze na salę, skręcił do łazienki, niezbyt dobrze wyglądał, może za dużo Vitae? (Możesz stamtąd wyjść kiedy chcesz, najlepiej już zaraz)

Na scenę wyszła Sasha i podniosła mikrofon na odpowiednią wysokość. Uśmiechnęła się do was i gdy już chciała coś powiedzieć, Biskup Jean-Marc wstał i zaczął bić brawo. Zaraz za nim podobnie uczyniła reszta Kainitów. Arcybiskup trochę się rozluźnił i chyba nawet się uśmiechnął.

- Bardzo dziękuje, jeszcze raz za zaproszenie do waszego miasta i cieszę się, że mogę dla was zaśpiewać, nie ukrywam, że było to moim marzeniem od wielu lat.... - uśmiechnęła się do was i od razu czujecie, że nieświadomie Sasha używa swojej Mocy, nie przeszkadza wam to jednak, łatwo to jeszcze opanować - Na początek chciałabym wam zaśpiewać pieśń mojej Matki Sayshilli, moja ulubiona...

Najpierw usłyszeliście perkusję i bas, potem włączyła się ostrzej gitara elektryczna i klawisze. Sasha poruszała w rytm piosenki swoim chudym ciałem...

You're tearing me apart
Crushing me inside
You used to lift me up
Now you get me down
If I
Was to walk away
From you my love
Could I laugh again ?
If I
Walk away from you
And leave my love
Could I laugh again ?
Again, again...

You're killing me again
Am I still in your head ?
You used to light me up
Now you shut me down
If I
Was to walk away
From you my love
Could I laugh again ?
If I
Walk away from you
And leave my love
Could I laugh again ?

I'm losing you again
Like eating me inside
I used to lift you up
Now I get you down

Without your love
You're tearing me apart
With you close by
You're crushing me inside
Without your love
You're tearing me apart
Without your love
I'm dazed in madness
Can't lose this sadness
I can't lose this sadness

Can't lose this sadness

You're tearing me apart
Crushing me inside
Without your love
(you used to lift me up)
You're crushing me inside
(now you get me down)
With you close by
I'm dazed in madness
Can't lose this sadness
It's riping me apart
It's tearing me apart
It's tearing me apart
I don't know why
It's riping me apart
It's tearing me apart
It's tearing me apart
I don't know why
I don't know why
I don't know why
I don't know why
Without your love
Without your love
Without your love
Without your love
It's tearing me apart


Piosenka skończyła się bardzo delikatnie, jakby jej szeptem. To było naprawdę piękne i poruszyło niektórych Kainitów, szczególności Torreador do łez.
Posypały się brawa...
To był dopiero początek Koncertu. Sasha, wciąż z uśmiechem na twarzy przyjęła oklaski.

- A teraz coś specjalnego, coś co przyszło mi do głowy, gdy tu jechałam. Nazywa się Sorrow.

Na scenę, wprost z niewielkiego zaplecza, wyszła kobieta w czarnej ciągnącej się sukni, w ręku trzymając skrzypce. Oczy miała spuszczone nieśmiało w podłogę, proste, brązowe włosy opadały jej na twarz. Była śmiertelnikiem, wystraszonym śmiertelnikiem. Zdawała sobie sprawę, kto jest na sali.

Wtedy Sasha zaczęła swój śpiew... zamarliście, dźwięk był taki czysty i piękny, przepełniony bólem i rozpaczą, jednak nie było tam żadnych słów. Salę wypełniał jedynie głos Córy Kakofonii...
Po kilku chwilach, kiedy Sasha najwyraźniej dopiero co zaczęła się rozkręcać, poczuliście, że coś wyprowadza was z równowagi, coś zakłóca ten przepiękny śpiew. Niektórzy wyrwani spod Mocy dźwięku, zaczęli się rozglądać po sali z poirytowaniem.
Sasha też była nieco rozkojarzona, co dało się słyszeć w jej śpiewie i gdy zrobiła chwilową pauzę, nagle wszyscy usłyszeliście, że Śmiertelniczka stojąca tuż za Sashą, zaczęła grać na skrzypcach.
Zauważyła to również Wampirzyca i odwróciła się w jej kierunku z wyraźnym zdziwieniem.
Kraken wstał z miejsca jakby zszokowany. Podobnie wielu Torreadorów.
Muzyka Śmiertelniczki oczarowała was jeszcze bardziej niż śpiew Córy. Palce kobiety z niesamowitą szybkością i zręcznością poruszały się na gryfie instrumentu muzycznego, a wy poczuliście, że gra ona tą samą melodię, którą zaczęła Sasha, ale z dużo większym uczuciem.
Słyszycie tylko muzykę skrzypiec...

Ci, którzy zdołali się opanować zobaczyli wściekłość na twarzy Córy. Podeszła do Kobiety.
- Nie, Sasha! - dało się słyszeć głos Krakena.
W tym momencie Wampirzyca wytrąciła z rąk Kobiety skrzypce, które z fałszywym brzdękiem upadły na scenę, a potem sunąc po niej spadły na dywan sali. Wystraszona kobieta zamarła w bezruchu, zasłaniając się rękami i w pomieszczeniu zapanował przeraźliwy krzyk.

W życiu nie słyszeliście takiego dźwięku. Był okropny, jednak nic wam nie robił. Za to kobieta padła na ziemie w jednej chwili a z jej uszu strumieniem pociekła krew.
Sasha nachylona łukiem nad ciałem kobiety, skończyła swe dzieło. Wyprostowała się i ze wściekłością ruszyła w stronę Jean-Marca. Biskup siedział niemalże wessany w kanapę, był zszokowany i wstrząśnięty.
Kraken podniósł skrzypce, które leżały niedaleko i przyglądał się im. Gdy Wampirzyca zbliżyła się, wyrwał się z zapatrzenia i krzyknął
- Sasha!
Arcybiskup zdążył wstać i ze stoickim spokojem przyglądał się całej sytuacji.

- Zapłacisz mi za to! - powiedziała przez wysunięte kły w stronę Biskupa Torreadorów a potem spojrzała na Krakena i szarpnięciem wyrwała mu skrzypce z rąk, zaczęła iść w kierunku wyjścia.
Jean-Marc wstał z kanapy, wciąż wstrząśnięty i krzyknął w jej kierunku.
- To zwykły przypadek! To nie ja!

Sasha Williamson właśnie idzie w kierunku wyjścia, jest wściekła i niebezpieczna.
 
Rhamona jest offline