Coś nie dawało spokoju młodemu akrobacie. Przeczucie, że coś robią źle... że w samych założeniach ich działania... ich percepcji otaczającej rzeczywistości kryje się błąd.
Ton usiadł na piasku w pozycji kwiatu lotosu. Powoli uspokajał oddech i rytm serca. Jego umysł oczyszczał się, porzucając emocje wyścigu i otwierając na oświecenie.
"Rzeczywistość jest ułudą, a nasze życie grą wyobraźni. Nie jesteśmy bohaterami fantasy. A co, jeśli nasze losy toczą się na ekranach monitorów, a wszystkie działania zależą od decyzji jakiś dziwnych ludzi i wyników generatora liczb pseudolosowych? Co jeśli wolna wola nie istnieje, a nasze ścieżki są z góry ustalone, a spotykające wyzwania zaplanowane?" - oświecenie spływało na Tona i to bez indiańskiej faji! -
"Kostki! To one rządzą naszym życiem. W kolorowych wielościanach drzemie moc decydowania o losach świata, naszych sukcesach i niepowodzeniach. Tylko dostrajając się w jedno z kostkami, osiągnę harmonię ze wszechświatem."
Powstał. Rozluźniony, uśmiechnięty nieobecnie, pełen wiary w nowo zdobytą mądrość.
- Tylko człowiek czystego umysłu może podołać zadaniu - rzekł do Kiti.
~*~
PS. Tymczasem daleko na pustyni chmura kurzu zwiastowała nadciąganie czegoś... Oto pod błękitnym niebem, niczym symbol amerykańskiej wolności, prąc na spotkanie horyzontu, pędził prawdziwy krążownik szos. A wyglądał...