Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2006, 17:26   #36
Esco
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Zareagowal natychmiast.

Sytuacja ktora wyniknela tak nagle i wymykala sie spod kontroli, mogla pociagnac za soba lawine przykrych skotkow dla wszystkich, a zwlaszcza dla biskupa Jean-Marc’a.
- Spokojnie, pozwol, ze sie tym zajme – wyszeptal do Arcybiskupa.
- Annabell – dowiedz sie od Jean-Marc’a i Karkena co tutaj sie na prawde stalo. – powiedzial do Torreadorki wstajac od stolu. Ruszyl szybkim krokiem w strone drzwi do wyjscia z klubu

Przechodzac obok Jatagana rzucil szybko
- Jat, nie stoj tak jak slup soli, zdejmij jak najszybciej to cialo ze sceny. Zabierz gdzies na zaplecze, sprawdz, moze jeszcze zyje. Zrob wszystko zeby przezyla! – rzucil do Brujaha. Mial nadzieje, ze towarzysz go poslucha i ze zwloki ofiary znikna jak najszybciej z oczu zgromadzonych. Jatagan z nich wszystkich mial najlepsze podejscie jezeli chodzilo o postepowanie ze smiertelnikami. Jesli dziewczyna jeszcze zyla, moze udzieli im waznych informacji.

Zmierzal dalej szybkim krokiem za Sasha, ale staral sie jednoczesnie unikac swiatel lamp i swiec znajdujacych sie w klubie, aby jak najmniej osob zobaczylo co robi. Przechodzac blisko Nosferatu szepnal
- Dirk, na scene, szybko! Daj prawdziwy popis sztuki dyplomacji! Potrzebuje tu miec rozentuzjazmowane i wyluzowane audytorium zanim wroce tu z Sasha. Chce tu zaraz slyszec gromkie brawa! Niech wszyscy skanduja jej imie! Gdzie jest do cholery Carlos... – to ostatnie zdanie wyszeptal juz sam do siebie.

- Dzieki stary! – rzucil do kogos przechodzac obok stolika, niemal w biegu, gdy chwycil wielki bukiet roz ktory najwidoczniej przyniosl ktorys z Torreadorow aby wreczyc piosenkarce po koncercie. Gdy dostrzegl pozostawione w szatni futro z bialych krolikow, od ktorego wyczul zapach perfum Sashy, jednym zamachem reki zabral je z wieszaka jednoczesnie wysylajac recepcjoniste w krotki lot, zakonczony twardym ladowaniem na scienie. W koncu dotarl do drzwi i wszedl na zewnatrz.

Sasha wlasnie w pospiechu wsiadala do limuzyny. Jej aura zlosci byla tak silna, ze w oczach Chrisa rozswietlala caly zaulek niczym latarnia. Nie bylo wokolo nikogo poza nimi, nie uwzgledniajac kierowcy limuzyny. Wszedzie unosil sie zapach jej perfum, wymieszanych z chlodnym, nocnym powietrzem. Dobrze - pomyslal, teraz gdy nie ma audytorium, nie bedzie musiala przed nikim grac i moze uda sie porozmawiac. W myslach ustalil szybko cel negocjacji – powrot Sashy na scene. Gdy zblizal sie po cichu zrobil szybka analize kobiety – slowianski akcent, zdradzal wschodnioeuropejskie pochodzenie. Zatem zdecydowal sie postepowac tak, jak to robil ze slowianami. Postanowil, ze bedzie unikal konfliktu w dyskusji za wszelka cene, byl swiadomy ze z poczatku Sasha z pewnoscia bedzie starala sie go zignorowac, byc moze obrazac albo wysmiac – byl na to wszystko gotowy, i mowiac szczerze nawet liczyl na to. Wolal to, niz oberwanie po uszach tym jej slodziutkim, morderczym spiewem...

Bezposredni kontakt, ceremonialnosc, zwracanie sie z szacunkiem uzywajac nazwiska, powsciagliwosc – dobral te narzedzia zgodnie z wczesniejsza analiza. To, ze kobieta juz siedziala na kanapie wewnatrz samochodu, a on stal, gorujac nad nia, tez dawalo mu znaczna przewage i spowodowalo, ze roznica wzrostu dzialala teraz na jego korzysc. Stanal przed kobieta w odleglosci troche wiekszej niz na wyciagniecie reki i rozpoczal swoj rytual negocjacji.
- Donna Williamson, prosze przyjac najszczersze przeprosiny w imieniu Arcybiskupa Antonio Valejo! – gdy odwrocila sie sklonil sie bardzo delikatnie i wreczyl imponujacy bukiet kwiatow.

Gdy podniosl wzrok spojrzal na ulamek sekundy prosto w jej oczy, na tyle dlugo by unawiazac kontakt, lecz dostatecznie krotko by nie rozloscic jej jeszcze bardziej. Jedna reka przytrzymywal drzwi od limuzyny, kontrolowal jednak sie caly czas, by nie pogarszac sytuacji nadmierna ekspresyjnoscia – nie pozwolil sobie na zadna gestykulacje ani mimike gdy kontynuowal przemowienie

– Wybacz nam prosze ten incydent, ufam, ze kobieta takiej klasy, jak Ty, Sasho, potrafi okazac swoja wyzszosc. Patrz – ilu niesmiertelnych czeka tam na sali. Oni wszyscy przyszli tu dla Ciebie. Slyszysz? Ich brawa jeszcze nie umilkly, to Twoja Sztuka tak poruszyla ich wszystkich! Ja sam jestem zachwycony, To Twoj glos przypomnial mi dzisiejszego wieczora jak wiele utracilem rzeczy, ktore byly tak bliskie mojemu sercu. Prosze Cie z calego serca, w imieniu wszystkich, Senora Williamson, Nuestra Estrella... wroc do nas i nie odbieraj nam tej niezapomnianej nocy... Niezauwazalnie zmienil pozycje tak, aby odslonic jej droge na scene i rozpostarl futro z bialych krolikow, aby okryc ramiona piosenkarki, gdy ta wysiadzie...
 
Esco jest offline