-Podział ludzi raczej nie wchodzi w grę.- stwierdził Robert gapiąc się w swoją czekoladę.- Niby jest nas dużo, bo szóstka, to jednak na obcym lądzie i z dala od cywilizacji, nie ma co się dzielić na grupki.
Upił trochę ciemnego napoju, który w ogóle mu nie smakował. Niemniej nie wypadało tego okazywać. Podrapał się po podbródku.- Chyba najlepiej byłoby zacząć od... Wyspy Jaszczurek. Bo to najbliżej.
Przesunął spojrzeniem po zgromadzonych osobach. By wreszcie skupić swe spojrzenie na Rosalindzie. Szlachetnie urodzona dama w każdym calu (nie to co niewychowana Robin) nie pasowała do tego miejsca i zesłania. Mimo, że zapewne radziła sobie z bronią, to jednak... -Chyba, że ktoś woli dłuższą wycieczkę w dzicz?- dodał na koniec pytając pozostałych towarzyszy mimo woli.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |