No to i ja dodam swoje trzy grosze
Na wstępie muszę powiedzieć, że zgłaszając się do tej sesji miałam całkowicie zerowe pojecie o Zew Cthulhu.
Armiel twierdził, że to bardzo dobrze, bo nasze postacie też nie mają i ich postawa będzie przez to bardziej prawdziwa.
Cóż... może i zachowanie Samanthy było bardziej prawdziwe, może i nie. Raczej nigdy nie mam problemów z odgrywaniem uczuć, niezależnie od znajomości systemu.
Jestem jednak osobą, która raczej nie przepada za biernymi bohaterami.
Gdybym wiedziała na czym polega gra w tym systemie zrobiłabym jednak zdecydowanie inną bohaterkę. Kogoś znacznie bardziej przypominającego prawdziwą kuzynkę Lucy czyli mającego przynajmniej niejakie pojęcie o badaniach i odkrywaniu tajemnic.
Tak przynajmniej na to spoglądam teraz, z dystansu.
Samantha była osobą nastawioną na interakcję międzyludzką, a z różnych przyczyn, nie zawsze zależnych ode mnie, jej potencjał nie został należycie i wystarczająco wykorzystany. Na tym polu odczuwałam wielokrotnie bardzo duży niedosyt.
Zgadzam się z Marrtem co do pewnego dyskomfortu po przeczytaniu historii jej ostatnich chwil. Jakoś całkowicie mi nie pasowała do postaci, która zawsze wykazywała się silną wolą i mocnym charakterem.
Nie liczyłam dokładnie, ale z tego co pisał Armiel wychodziło mi raczej, ze była najmniej okaleczona psychicznie z wszystkich postaci w sesji. Mogę się oczywiście mylić.
Zostawiam jednak to zakończenie bez protestów, bo ostatnie tygodnie były dla mnie trudne jeśli chodzi o pisanie i nie poświęcałam sesjom tyle czasu ile na to zasługiwały, a Armiel wykazał się bardzo dużą dozą tolerancji i wyrozumiałości co do mojej osoby.
Dziękuję.
Dziękuję też wszystkim współgraczom za te kilka miesięcy zabawy.
Byliście wszyscy naprawdę świetni. Wspaniale czytało mi się wasze posty. Bardzo żałowałam kolejnych rezygnacji i odchodzenia postaci.
Może jeszcze kiedyś spotkamy się w innych sesjach i będziemy mieli więcej czasu i wytrwałości w rozwijaniu skrzydeł.
pozdrawiam
Eleanor