Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2012, 23:44   #102
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Mogli mieć rację i chociaż rodzice mówili, że nie warto wierzyć w sny, może tutaj inaczej to działało? No bo przecież już tyle dziwnych rzeczy się zdarzyło. Miłe ptaszki zmieniające się w krwiożercze potwory, smok na łące, piaskowe ludki i ich podziemne tunele, no i ten mówiący umarlak. Jeśli ktoś umrze, to przecież nie może ruszać się ani rozmawiać. A Pete to zrobił. Wszyscy widzieli, że zrobił. Może więc sny też tu były prawdziwe, a Przemek i Melcia naprawdę mieli duże kłopoty. Jeśli ta kobieta ze snu była macochą Albina, to mieli marne szanse na wydostanie Przemka. Tej wielkiej sypialni pewnie ktoś pilnował. Miała nadzieję, że go tam nie męczyli i dawali coś do zjedzenia. Wyglądało na to, że wszyscy tam spali spokojnie. Wprawdzie nie za dobrze widziała tych wszystkich dzieciaków, ale skoro zła królowa je tam trzymała, musiało jej na nich choć trochę zależeć. To chyba miało związek z tymi kolorowymi chmurami w kulach, które miały poprzypinane do szyj łańcuchami. Co to mogło być? Justynka wiedziała tylko, że ona chyba potrzebowała tego do hodowania ciemności. A Mela? Pewnie porwało ją to jaszczurowate coś, co przyśniło się Tomkowi. Tylko dokąd mogło ją zabrać? Żeby czegokolwiek się dowiedzieć musieli znaleźć Welmę i liczyć, że nikt ich nie ubiegnie. Żeby tylko nie sprowadzili na nią nieszczęścia. Albin pisał, że jego macocha już wie, że pojawiły się nowe dzieci. Czy aby nie nasłała na Pete’a tamtych osiłków właśnie z tego powodu?

Lepiej było nie zwlekać dłużej. Każda chwila miała znaczenie. Wiele by dała, żeby jeszcze raz udało się skontaktować z Albinem. Jednak lustro przestało w zasadzie istnieć, a jego rama tkwiła w ścianie. Próbowała, ale za nic nie mogła jej ruszyć.
- Pomóc ci? - spytał Tomek widząc jej usiłowania. - Może podważyć scyzorykiem?
- Ja pociągnę, a ty zobacz gdzie się zablokowało. - Justynka poruszyła ramą, a Tomek wcisnął ostrze scyzoryka w odpowiednie miejsce. Justynka szarpnęła mocniej i rama wyszła gładko i bez kłopotu. -Mamy ją! - wykrzyknęła tryumfalnie. - Może jeszcze da się połączyć z Albinem. Wszystkich odłamków lustra i tak nie zbierzemy, ale wczoraj znalazłam jeden większy. Jakby jeszcze kilka się znalazło, wieczorem moglibyśmy spróbować.
- Może faktycznie warto by zabrać parę kawałków, tak na wszelki wypadek. A nuż któryś by się stłukł, to nam zostanie kolejny
- odparł Tomek. - Zawiniemy wszystkie w jakiś kawałek materiału, bo inaczej moglibyśmy się pokaleczyć.

Niby las widoczny był z daleka, ale dotarcie do niego zajęło im więcej czasu niż się spodziewali. Kiedy wreszcie dotarli jego skrajem do bagna, słońce stało już wysoko. Najgorsze było jednak to, że nigdzie nie było widać śladów ludzkiej bytności, a gdzieś tu miał się przecież znajdować dom Zielarki.
Może się pomylili? Mapa była strasznie niedokładna. Nie mieli pojęcia co dalej robić. Iść skrajem bagna wypatrując chaty? W ten sposób najpewniej znowu dojdą nad sam brzeg morza. Tak czy inaczej musieli chwilę odpocząć i zastanowić się spokojnie. I całe szczęście, że tak zrobili, bo właśnie wtedy Piotrek zauważył unoszący się daleko nad bagnami dym. To musiała być chata Welmy.

Błoto chlupotało pod nogami a ziemia porośnięta dywanem intensywnie zielonego mchu uginał się pod nimi jak nasączona wodą gąbka. Wyszukała w zaroślach dość długi kij. Asekurując się tyczką spróbowała ostrożnie posunąć się nieco w głąb bagniska. Szybko jednak pożałowała. Buty co krok głębiej zapadały się w błocko, a smród jaki ulatniał się z niego był okropny.
- W tej chwili stamtąd wychodź! - oświadczył twardo Tomek. - Poszukamy innej drogi.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline