-Jeśli mogę spytać, to... w jaki sposób pomocna madame?- wtrącił się nagle Robert charcząc lekko. Uśmiechnął się i kontynuował.- Wybaczy madame, moją ciekawość, ale... pasuje pani do tego miejsca jak...- długo szukał odpowiedniego epitetu.- Jak róża do kupy gnoju. Dlatego jestem ciekaw, jakie to umiejętności mogą być użyteczne w tej osadzie. Jest pani może... medyczką?
Potarł podbródek.-Jeśli bowiem uzdrawianie ciał jest twoim darem, to byłbym więcej niż szczęśliwy, gdybyś jednak wybrała się z nami.
Marsac wolał bowiem, mieć pod ręką kogoś kto umie wyjmować strzały z zadka, czy to prezenty od tubylców, czy też "przypadkowe" postrzały od rozeźlonej Robin.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |