Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2012, 14:23   #36
Bronthion
 
Bronthion's Avatar
 
Reputacja: 1 Bronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodzeBronthion jest na bardzo dobrej drodze
Wiedział, że coś wisi w powietrzu, czuł to. Od momentu kiedy dostrzegł błysk w jej oczach czuł pewien niepokój. Pomimo pozornie dużej ilości wolnego czasu nie było okazji na dłuższą rozmowę. Noa znikała gdzieś, była zarówno wszędzie jak i nigdzie, nie zatrzymywała się w jednym miejscu na dłużej. Wachty mijały, a chęć rozmowy nieco się zacierała, Ashrak doszedł do wniosku, że gdyby coś znaczącego się działo to wiedziałby o tym. Zawsze wiedział o wszystkim, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Niepokój jednak pozostał łagodzony przez zaufanie.

***

Pewnego dnia wszystko zaczęło wracać. „Nie ma Lanthisa? Ciekawe… i ta atmosfera rodem z podziemnej krypty, tylko żywych trupów przy stole brakuje”. Jak się okazało później to skojarzenie z trupami było w pewnym stopniu trafne. Widząc odciętą głowę majtka otworzył szeroko oczy ze zdziwienia i poczuł nagły ścisk w żołądku. Spojrzał na Noę i dostrzegł ewidentne poruszenie na jej twarzy. „To… twoja sprawka? Dlaczego działałaś bez mojej zgody? Dlaczego nic nie powiedziałaś?...” te i wiele innych pytań pozostawało przynajmniej na razie bez odpowiedzi. Gniew i rozczarowanie jakie go ogarnęło przysłaniało mu w tej chwili oczy. Nie zamierzał jej pytać pierwszy… zachowanie spokoju byłoby problemem, a poruszenie między nimi mogłoby tylko skierować niepotrzebną uwagę na winowajcę. Ashrak o tym nie zapomni, kiedy nadejdzie odpowiednia chwila to rozmowa się odbędzie, oby jednak stało się to jak najszybciej.
Jeszcze tego dnia kiedy zauważył, że siostra do niego podchodzi pomyślał, że nadszedł czas… jednak zamiast tego usłyszał, że musi porozmawiać z kapitanem. „A kiedy porozmawiasz ze mną? Idź”.

***

Najwyraźniej Bogowie stwierdzili, że nie należy dogłębnie poruszać tematu tego dnia. Po powrocie od kapitana i streszczeniu jedynie tej jednej rozmowy rozległ się alarm. Ashrak chwycił siostrę mocno za przegub kiedy odchodziła:

- Jeszcze o tym porozmawiamy –powiedział zimnym tonem- trzymaj się blisko mnie, na krok masz się nie ruszać i nie znikać z zasięgu mojego wzroku, rozumiesz?

Puścił ją, chwycił swój kij nie zapominając także o dwóch fiolkach z błękitną cieczą i ruszył na górę. Okręt skryty we mgle pośród nocy nakazywał wzmożoną ostrożność co potwierdziła jeszcze informacja o ciałach obecnych na statku. Nie miał zamiaru korzystać z propozycji Lanthisa, na Gryfie mógł łatwiej zadbać o Noę.

- Nie musisz mi tego mówić. –powiedział do siostry po czym przeniósł wzrok na Verasa- Nasz jednoręki ma zapewne racje. Statek może służyć za wabik, który ma „odciążyć” Gryfa z ludzi zdolnych do walki. Kto wie co się stanie tam jak i tutaj… nie możemy ryzykować, będziemy potrzebować każdej pomocy.

Rozejrzał się i po cichu wycofał z tłumu udając się w kierunku miejsca gdzie przetrzymywane były zwierzęta. Kieł na widok kompana podniósł głowę wyraźnie zniecierpliwiony bezczynnością.

- Nie mam niestety nic dla Ciebie w tej chwili, ale…

Uniósł wysoko kij i z całej siły uderzył w niezbyt wysokiej jakości kłódkę, która po chwili leżała już obok klatki. Lampart będąc zdziwionym i podekscytowanym tym co się w tej chwili stało miał zamiar od razu opuścić swe więzienie, ale Ashrak powstrzymał go gestem dłoni.

- Jeszcze nie teraz. Zostań tu proszę, uwolniłem Cię wbrew rozkazom bo możliwe, że będę potrzebował Twojej pomocy… i to wkrótce. Jeśli wyczujesz niebezpieczeństwo i krew moją lub Noi dołącz do nas jak najszybciej. Liczę na Ciebie przyjacielu, a po wszystkim dostaniesz całe mięso jakie mi zostało. –delikatnym ruchem dłoni pogłaskał drapieżnika po czym wrócił na pokład

- Widzę, że mamy wielu chętnych na szalupę –powiedział sam do siebie po czym podszedł do burty.

Obserwował uważnie całą sytuację wytężając wzrok i słuch. Jeśli przypuszczenia o wabiku są prawdziwe to z chwilą wejścia części najemników na pokład obcego statku Gryf w każdej chwili może zostać zaatakowany. Nie zamierzał czekać bezczynnie, wiedział jednak że magia nie trwa wiecznie i nierozsądnie by było jej używać przed czasem jednak niektóre zaklęcia pozwalały na więcej w tym zakresie.

------------
Po dopłynięciu szalupy do okrętu rzucam na siebie czar: korowa skóra (+3KP)
 
__________________
"Kiedy nie masz wroga wewnątrz,
Żaden zewnętrzny przeciwnik nie może uczynić Ci krzywdy."

Afrykańskie przysłowie
Bronthion jest offline